od 2017-07-17
ilość postów: 76
Dziękuje za odpowiedź:) to co Pani pisze pokrywa się z tym co powiedział Nam lekarz. Zgadza się leżenie w szpitalu jest ostatecznym wyjściem. Jestem zdania że jak chory da radę to niech się trochę rusza, zawsze to jakaś forma aktywności oraz motywacji do ubrania się czy uczesania :) W ośrodku gdzie się leczy mama naświetlania mają kolory czerwony, pomarańcz i zielony, co to znaczy. Zapomniałam zapytać lekarza a ciekawi mnie to. Co do żurawiny i ogólnie wit c mama pochłania borówki więc pod tym względem nie ma problemu.
Teraz trochę z innej beczki czyli zwolnienie l4 z pracy. Pierwsze po szpitalne wypisał lekarz który operował i pracuje na oddziale. Po drugie zapisałyśmy się do poradni gin onk w szpitalu. Logicznie biorąc to onkologia powinna wypisywać zwolnienia bo mama jest objęta jeszcze leczeniem onkologicznym. W poczekalni posłuchałam że często się zdarza że onkolog nie bardzo chce wypisać zwolnienie i wysyła do rodzinnego. Dla mnie to trochę sprzeczne co rodzinny ma do leczenia onkologicznego ? Tyle co kot napłakał.....
A i jeszcze coś posłuchałam że NFZ w jakiś tam sposób daje dofinansowanie dla pacjenta na leczenie onkologicznego jakiś zasiłek lub coś w tym stylu. Ktoś coś może wie i słyszał. Proszę o podpowiedź. Pozdrawiam
Mamy wynik hist.....jak to lekarz powiedział jest z tych słabszych ale najgroźniejszy. Automatycznie zadzwoniono do Nas po konsylium z prośbą o stawienie się po wynik. Powiedziano Nam co Nas czeka - 25 naświetleń po których może być wszystko. Od zapalenia pęcherza poprzez anemię. O dziwo nawet omówiono szczegółowo dietę co można czego nie żeby nie powodować dodatkowych skutków ubocznych. Priorytetem jest teraz zagojenie się rany, bo bez tego dalsze leczenie jest niemożliwe. Rana jak to rana ma swój tryb gojenia się, najgorszy jest pępek, ale w dobie dzisiejszych środków opatrunkowych wszystko się da. Trzeba tylko systematyczności - rada dla osób które zajmują się swoimi ranami.
Może ktoś mi przybliżyć jak mniej więcej wygląda takie naświetlanie i jak się po tym czuje człowiek ? Mama nie chciała się kłaść do szpitala na te naświetlania, zadecydowała że będzie przyjeżdżać bo widok szpitala ją dołuje. Plusem jest to, że w razie czego ośrodek w którym się leczy zawsze może ją przyjąć, jednak mam nadzieję że nie będzie takiej potrzeby.
Obecnie czuję się nieźle. Wierzę że z każdym dniem będzie lepiej i pokonamy chorobę. Rada dla wszystkich bliskich którzy mają u swojego boku osobę chorująca na nowotwór: bądźcie dla nich wsparciem. Zadzwońcie nawet z głupią informacją, że pada deszcz czy jest zimno!
Tak zdaję sobie z tego sprawę i mam tego świadomość. Pytam z ciekawości bo wszystko jest dla Nas nowością. Wynik his powinien być w tym tygodniu.
Jest pod opieka centrum onkologii i ma dobrego lekarza. Dziękuje za słowa otuchy. Szczerze mówiąc to i ta choroba mnie zmieniła. Jestem osoba twardą, zdecydowaną a po spotkaniu z chorobą nabrałam empatii i uczę się cierpliwości. Pozdrawiam
Nasza droga to dopiero początek, chodź wydaje mi się że sama operacja była najgorszym przeżyciem. Ranę pilnuje, sama codziennie zmieniam jej opatrunki. Mama nie patrzy na to bo jak sama mówi nie da rady. Cały czas powtarzam że musi być silna itd.