Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam ,czarnagazelo chcę Ci powiedzieć że w listopadzie 2010r miałam taką samą diagnozę jak Twoja mama, 22czerwca tego roku zakończyłam leczenie i jestem pod opieką poradni a "lokator" tak nazwałam raka wyprowadził się.Wspieraj swoją mamę i myślcie pozytywnie, bardzo polecam panią profesor Janinę Markowską jest ginekologiem onkologiem i ordynatorem na oddziale onkologicznym w Poznaniu na Łąkowej, jezeli tam trafi mama to będzie pod dobrą opieką.Ja wprawdzie trafiłam do niej niedawno na konsultację po zakończonym leczeniu w innym mieście, ale zmam panią której bardzo pomogła, inni lekarze nie chcieli jej leczyć,proponowali hospicjum a dzięki prof. Markowskie żyje już dwa lata i jest pod dobrą opieką.Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć że ważne w tej chorobie to: dobry lekarz, wsparcie rodziny, pozytwne myślenie i wiara w to że wyzdrowiejesz. U mnie wodobrzusze było bardzo duże,przy pierwszej operacji pobrali wycinki do badania i spuścili mi 7-litrów płynu, już po miesiącu miałam jeszcze większy brzuch bo płyny nachodziły bez przerwy i to był chyba najgorszy okres w mojej chorobie, chudłam, traciłam siły było ciężko. W styczniu wzięłam pierwszą chemię na oddziałe i płyny powoli znikały,przy druigiej chemi już nie było wogóle.Po trzech chemiach miałam operacje wycięcie macicy jajników i sieci otrzewnowej i po miesiącu trzy kolejne chemie.W sumie 6 cykli co 21 dni. Tomograf i najważniejsze zdanie"nie stwierdzono żadnych zmian patologicznych". teraz muszę dbać o dobre odżywianie, aby wzmocnić organizm do obrony przed "lokatorem' WIĘC ODPOCZYNEK I RELAKS i za rok wracam do pracy.pOZDROWIENIA DLA MAMY I TRZYMAM ZA WAS KCIUKI.