Ostatnie odpowiedzi na forum
No cieszę się, ale liczyłam też, że coś się ruszy na lepsze. Tato w sierpniu ma wizytę u chirurga w Warszawie (późno, ale w lipcu nie ma terminu, a potem urlop). Dostanie też skierowanie do WCO w Poznaniu. Liczymy, że jednak mu to dziadostwo wytną.
A Ty jak się czujesz, Bolku?
Tato miał już przerzut na wątrobie, liczyliśmy, że dzięki chemii guz chociaż trochę się zmniejszy, a tu nic... ;(
Mój Tato miał tomografię wczoraj i wynik był już dzisiaj na rannym obchodzie. Przerzut na wątrobie bez zmian, chemia chyba nic nie daje :( a mimo to nie zaprzestają jej Tacie podawać... :(
Izabela81, ja obieram kilka buraków, kroję w grube plastry, układam ciasno w dużym słoiku i zalewam letnią przegotowaną wodą. Wsypuję łyżeczkę soli i cukru, wlewam dwie łyżki wody od ogórków kiszonych, przykrywam słoik gazą i stawiam w ciepłym miejscu na 3-4 dni. Nie dodaję czosnku, bo Tato go nie znosi.
Sok przelewam potem do szklanej butelki i w lodówce stoi do trzech dni. Nie ma sensu robić go w dużych ilościach, bo się zepsuje, chyba, że będzie go piło więcej osób.
monika1, płuca zaraz po wątrobie są przy raku jelita pierwsze w kolejce do przerzutów, więc to może być przerzut :( Z drugiej strony moja ciocia miała podobny opis przy sarkoidozie, bądź więc dobrej myśli, może to jakiś stan zapalny po chemii.
Rozumiem Twój strach, badania kontrolne i oczekiwanie na ich wyniki, to jakiś koszmar.
Dzięki bolek1950, jestem naprawdę wdzięczna. <3
Tato dostaje chemię 3 dni pod rząd i potem 11 dni przerwy. Zjadał 3 pestki dziennie, ale teraz już są schowane. Wrócimy do nich po chemioterapii.
bolek1950, nastraszyłeś mnie, schowałam pestki.
Tato miał rak gruczołowy G2. Niestety naciekał głęboko aż do tkanki tłuszczowej, za późno wykryli ;( Nie wiem, co znacza to "cewkowy" w Waszym przypadku, może to dobry znak. Jeśli guz nie rozpanoszy się głęboko, to może skończyć się na samym wycięciu. Bądź dobrej myśli i nie sugeruj się tym, że na forum nikt z rakiem "nie wygrał". Zbyt duża tu rotacja i nie ma co szacować na wybranych przypadkach.
basia40, można wygrać, wszystko zależy od stopnia zaawansowania raka. Mój Tato ma już ostatnie stadium, więc szansa na całkowite wyleczenie równa zeru. Nawet jeśli uda się to cholerstwo chwilowo wytępić, to ono i tak wróci.
Poczekaj cierpliwie na wyniki innych badań, dopiero po wycięciu guza i jego przebadaniu tak naprawdę dowiecie się na czym stoicie, czy są przerzuty, czy zajęte węzły itd. Może nie będzie tak źle.
basia40, to normalne, że się martwicie. Moja Mama na początku ciągle płakała, ja pozwalałam sobie na to jedynie w nocy. Przy Tacie trzeba odgrywać twardą, sprawiać wrażenie, że wszystko da się opanować. Dasz radę.
My teraz już się trochę oswoiliśmy z sytuacją, ale nie ma dnia, bym o Taty chorobie nie pomyślała. ;(