Ostatnie odpowiedzi na forum
Cześć dziewczyny, ale wam zazdroszczę tej przedświątecznej krzątaniny. wczoraj miałam termin drugiej chemii
ale okazało się że krew mam za słabą i odesłali mnie na tydzień do domu. A tak się cieszyłam, że do świąt
już będzie po wszystkim, a teraz mam doła bo jak wypuszczą mnie 23go, to święta przeleżę w łóżku.
Stawy mnie bolą i nie mam sił w nogach bo krew się jeszcze nie zregenerowała- biorę Cyklonaminę i vit B6
no i czekam do czwartku.
Mariamagdalena jesteś tylko o krok przedemną, ja na swoją drugą chemię idę we czwartek.
Włosy już zaczęły mi wypadać garściami i skóra na głowie mocno boleć, więc poprosiłam męża aby mnie ostrzygł.
Przy pierwszym cyklu chemii(07-2011), strasznie to przeżywałam, ale teraz utratę włosów traktuję jak coś normalnego.
Nowa peruka-nowe możliwości,zaszalałam i z szatynki przemieniłam się w blondynkę.
Napisz mi kochana czy masz problem z nogami, bo mnie ciągle bolą jakbym nie wiadomo ile kilometrów dziennie robiła.
Za pierwszym razem bolały mnie tylko parę dni po chemii i przechodziło, a teraz nie chce i smarowanie niezbyt pomaga.
Mikra przyjmij już dziś ciepłe i serdeczne życzenia także ode mnie, bo jutro jadę do szpitala.
Okulary są teraz bardzo seksi, więc nie masz powodu do zmartwień.
Aldi zanim znowu znajdziesz jakiś super specyfik, przetestuj go na sobie. Mówię tak bo dałam się wkręcić w olej
z papryczkami chili. Zrobiłam, spróbowałam zażywać i nie polecam, straciłam motywację, nie mam aż tyle samozaparcia.
Mnie po 1szej chemii męczyło prawie tydzień,jak już mogłam wstać poszłam do lekarza rodzinnego, z analizy moczu
(o którą się wykłóciłam), wyszło mi że mam zapalenie nerek. Tą analizę miałam robioną w szpitalu i mimo to żaden z lekarzy na oddziale nie zwrócił uwagi na to, tylko podali mi chemie- bo krew miałam w porządku,a że krew miałam także w moczu to nikogo już nie obeszło.
Muszę teraz oprócz wątroby ,chronić również nerki. Co oprócz żurawiny mogłoby mi jeszcze pomóc?
Jak wy sobie radzicie z oczyszczanien po chemii?
Witajcie w końcu czuję że żyję, byłam o 8smej na mszy św. Koniec siedzenia w domu zrobię obiad i idę się przejść.
U nas na wschodzie śniegu jeszcze nie mamy ,ale za to jest fajny mrozik.
-Jasia12- dziękuję za pamięć
-Bodzia41- mój BYŁY lekarz powiedział że przez tyle wieków kobiety sobie radziły bez hormonów "A Pani nie da sobie rady"---- dupek, pozbył się mnie ,i muszę znależc sobie innego lekarza.
-Mariamagdalena- Jak masz receptę to kupuj perukę, nawet jak nie stracisz włosów (w co szczerze wątpię)
to i tak będą rzadkie, matowe, martwe.
Po przeczytaniu ostatnich wpisów na temat genów, przeraziłam się. Moja babcia umarła na raka piersi,
ale do tej pory myślałam, że to jest wina Czernobyla, i tu na ścianie wschodniej bardziej z tym, a nie z genami
wszystkie choroby nowotworowe są kojarzone.
No na razie kończę bo jeszcze złapię doła, a dopiero co z niego wylazłam.
Witajcie!!! siadłam do kompa aby się z Wami tylko przywitać. W piątek wzięłam 1szą chemię, w sobotę było jeszcze OK,
ale od wczoraj już mnie zaczęło rozkładać- jestem strasznie zmęczona i senna.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Czy wierzycie w przeznaczenie, bo mnie się chyba coś takiego przytrafiło. Szukając wczoraj coś na dzisiejszy obiad , ze zdziwieniem zobaczyłam ile zgromadziłam zapasów-warzyw. Mam własny ogród, ale pomimo to podświadomie posiałam podwójne ilości buraczków, szpinaku, dyni, cukinii i porów. Nawet majowej pokrzywy namroziłam czego nigdy w życiu nie robiłam. Przeczucie czy zmiana świadomości?
Mariamagdalena nie czekaj na gorszy dzień, ciesz się tymi chwilami kiedy nic ci nie dolega.
Ja sok z buraków piłam codziennie, tylko w szpitalu brałam w pastylkach. Na wątrobę biorę LIV52 3x2pastylki codziennie i bez przerwy od maja 2011.
Osobiście nie boję się złego samopoczucia (chociaż wiem jak to potrafi wymęczyć), ale złych wyników krwi, prób wątrobowych itp., itd., i czekania na kolejną chemię.
Zdrówka i cierpliwości wszystkim życzę.
Dzięki za wsparcie, w czwartek jadę do szpitala i dopiero tam się dowiem jaką chemię dostanę.
Myślę, że nie będzie gorzej niż za pierwszym razem.przynajmniej teraz wiem jak to jest.
Markery podskoczyły mi do 112, ale mam też cały czas zmianę na śledzionie, której pierwsza chemia nie dała rady zlikwidować. Ale jestem dobrej myśli, że tym razem uda się "GO" dobić, jest dużo mniejszy i słabszy.
Na włosy polecam wypróbowany szampon i odżywkę NERIL do kupienia w aptece.
Ja ryż z jabłkami polewam jogurtem owocowym.
Odkryłam na nowo dynię pory i brokuły -zajadam się teraz zupami, no i soczewicę którą dodaję do warzyw.
Może macie jakieś łatwe przepisy, bo po powrocie do domu gotowanie to ostatnia rzecz jaką mi się chce robić,
wolę nie jeść niż siedzieć w kuchni.
Witajcie widzę że nie tylko ja jestem rozczarowana tymi cudotwórczymi specyfikami.
Zainteresował mnie wpis o Papryczkach w oleju, zakupiłam i zaczęłam je robić, 15dkg to spora paczka, a ja już po
1 garści(rozkruszyć i wrzucić do butelki) dostałam uczulenia (łzawienie oczu i katar). To jest tak mocne, że już 1 kropla może wypalić dziurę w żołądku.
Wczoraj miałam robione markery przez m-c podwoiły się za tydzień jadę na chemię.Po roku przerwy wszystko zaczynam od nowa.
Szymczakanna- odszyfruj ten wpis, zauważyłam że wstawiasz ciekawe kawałki. Ten o papryczkach w oliwie tak mnie zainteresował, że już wypisałam je z internetu.Do produkcji tego specyfiku wykorzystam olej budwigowy, a co z tego wyjdzie zobaczymy.
Mariamagdalena- Ja przez cały okres brania chemii robiłam i piłam sok z surowych buraków z sokiem z surowych pokrzyw; Jabłek lub marchwi. teraz nie ma już pokrzyw więc pij herbatki, a w czasie pobytu w szpitalu brałam buraka i pokrzywę w tabletkach. No i koniecznie chroń wątrobę sama dieta nie wystarczy.
Ostatnio coraz częściej słyszę o tym, że przy chorobie nowotworowej powinno się zrezygnować z jedzenia mięsa,
więc w związku z tym chciałabym się dowiedzieć czy to prawda i ile z was się do tego stosuje.
O ile pamiętam to tylko jedna "Kuka" pisała o stosowanych przez siebie dietach i wspomagaczach.
Muszę poszukać jej wpisów, bo ona sama od jakiegoś czasu zamilkła.
Może któraś z was wie co się z nią dzieje?
Ona25 strasznie ci współczuję wiem jak to jest ryczeć po zwierzątku.W kwietniu znalazłam małą suczkę uwiązaną do drzewa, zabrałam ją do domu i zakochałam się w niej od razu. Widać było że była trzymana w domu(nauczona czystości)
Po 3ch m-cach okazało się że była poważnie chora i mi zdechła.Ryczałam kilka dni.Mąż i znajomi proponowali mi
inne pieski,ale dla mnie jest jeszcze za wcześnie.