Ostatnie odpowiedzi na forum
Dodam ,że mógłby w domu trochę rzeczy ponaprawiać ,ale tak bywało i przed chorobą .Więc nic się nie zmieniło .Pozdrawiam i głowa do góry .
kniesia to co czytam co piszesz to jakby historia mojego męża .Operację przeszedł 14 stycznia ,miał przerzut dostawał chemie i wrócił do pracy mimo moich i bliskich sprzeciwów . Pracę ma fizyczną układa kafelki .Jak na razie mówi ,że czuje się dobrze ,chociaż wyniki z krwi słabe .Lekarze mówią ,że za miesiąc mógłby wrócić do pracy jak poprawią się po zakończonej chemii wyniki. On się nie przyznaje ,że już pracuje.
dodiderk nam oba zlecenia podpisuje lekarz rodzinny i nie mamy z tym żadnego problemu. Jeżeli chodzi o ten ropień jak masz możliwość to skonsultuj to z innym lekarzem .
kniesia mój mąż też miał przerzut na węzeł ,który został usunięty .Po dobrym miesiącu ,kiedy doszedł po operacji do siebie ,przeszedł trzy cykle chemioterapii uzupełniającej i na razie jest dobrze .Martwi mnie że tak szybko wrócił do pracy .Ale lekarze to popierają . Tylko pamiętaj ,że każdy przypadek jest inny .Daj znać co osobiście się dowiedzieliście od lekarza .
ok dwóch tygodni temu jak mój mąż zakończył chemioterapię ,spytałam o sanatorium i rehabilitację jego lekarza onkologa .Powiedziała ,że sanatoria i rehabilitację są tylko po usunięciu piersi .
Anetka nam powiedzieli ,że wynik będzie od 2 do 3 tygodni .Był dokładnie po dwóch.
Witam was kochani .Dziś mój mąż zakończył chemię uzupełniającą .Było różnie ,ale był bardzo dzielny .Teraz musi dojść do siebie ,bo chemia spustoszyła cały organizm. Zrobiono mu na koniec prześwietlenie płuc i jest ok ,oraz TK brzucha tu znowu wątroba bardzo otłuszczona ,torbiele ,naczyniaki ale to nic grożnego .Jedna rzecz niepokojąca to 12mm coś nietypowego do obserwacji .Trzech lekarzy mówi ,aby na razie się niepokoić bo może być jeden z torbieli.Za trzy miesiące zrobią jeszcze raz TK. Teraz chcę wierzyć ,że będzie wszystko dobrze .A z woreczkiem da się żyć .Mój mąż się już przyzwyczaił .Pozdrawiam was wszystkich .
chodzi mi oczywiście o mojego męża
witaj Karola .Ja na taki telefon też czekałam ,aż w końcu bez telefonu zawiozłam go do szpitala i po prostu go zostawiłam i powiedziałam ,że go do domu nie zabiorę .I udało się .Boże jaka ja byłam wtedy zdesperowana .Dziś zrobiłabym to samo .
Pogodnych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych. Pozdrawiam wszystkich serdecznie