Ostatnie odpowiedzi na forum
http://www.policzmysie.pl/forum/post/2195/nowotwor-zlosliwy-tarczycy/
Mango, może tu będzie Ci wygodniej :)
http://www.policzmysie.pl/forum/post/2195/nowotwor-zlosliwy-tarczycy/
Mango, może tu będzie Ci wygodniej :)
Mango, dotychczasowe wpisy wrzucam tu:
http://www.forum-onkologiczne.com.pl/forum/rak-tarczycy-brodawkowaty-vt10899.htm
Teraz muszę uaktualnić ostatni pobyt w Zgierzu :D
Mango, dotychczasowe wpisy wrzucam tu:
http://www.forum-onkologiczne.com.pl/forum/rak-tarczycy-brodawkowaty-vt10899.htm
Teraz muszę uaktualnić ostatni pobyt w Zgierzu :D
anka50
Za pierwszym razem był to jod promieniotwórczy o aktywności 114,3 mCi 131I; teraz przy drugim pobycie nie stwierdzono cech aktywnego procesu nowotworowego (podano mi dzień po dniu jod diagnostyczny w dwóch dawkach: w poniedziałek - 100, we wtorek - 80), wobec czego odstąpiono od podania terapeutycznej aktywności radiojodu (dalsze leczenie preparatem tyroksyny) /cytuję z karty informacyjnej ze szpitala/
Cześć Baby moje!
Od piątku jestem już w domu po jodzie diagnostycznym - wyniki są super i dopiero dziś to powoli do mnie dociera :D Dwa dni w domu przeleżałam, chyba stres musiał ze mnie zejść, a może jeszcze upał do tego, jeszcze dziś jestem słaba... Więcej o pobycie i wynikach wrzucę bezpośrednio na swoje konto, jak trochę ogarnę otoczenie. Ściskam Was :)
Vjolka, kalmara - dziękuję :D
Do zobaczenia w następny weekend - jutro kierunek Zgierz i drugie jodowanie zapewne. Zdrówka Wam życzę ludkowie Kochani :D
agnes1981
Dziękuję za szybką odpowiedź. Ja do Zgierza jadę w poniedziałek i zobaczymy. Po powrocie na pewno się tu odezwę. Pozdrawiam Was serdecznie ;)
doubleespresoo
Witam Was ponownie i od razu napiszę, że o dr Cywińskim nic nie wiem. Co do samej operacji, to przyjęto mnie w czwartek rano, odbyło się takie szybkie konsylium, jak przebiega operacja i z czym sie to wiąże, zrobiono badania krwi, zakwaterowano w pokoju i dużą część dnia zapoznawano z papierologią, wypełniałam ankiety itd. W piątek podano mi głupiego jasia, a o 13 byłam już na bloku operacyjnym - ostatnie wspomnienie przed zaśnięciem to uśmiechnięta twarz mojego pana doktora nade mną... Przed 15 byłam już na sali wybudzeniowej, bardzo chciało mi się pić, pielęgniarz zwilżył usta i kilkanaście minut później wjechałam windą na swoje piętro. Pielęgniarki pomogły założyć piżamę i do wieczora spałam, żeby zeszła narkoza. Do rany był przyłączony dren, gdzie sączył się taki surowiczy płyn, zdjęto go w sobotę gdzieś po 24h od operacji. Dobrze jest zabrać ze sobą do szpitala jakiś lek na gardło, bo faktycznie trudno się przełyka nawet wodę, ale z każdym dniem jest lepiej. Ja miałam Orofar Max w sprayu, koleżanka wolała tabletki do ssania. Generalnie ma się wrażenie, że jak chce się podnieść z poduszki, to tułów się podniesie, a głowa zostanie na poduszce, dziwne to takie. Kiepsko mi się spało na wznak, bo nie umiem, trudno jest się umyć pod prysznicem, trudno podnieść ręce do góry czy zapiąć stanik, bo szyja ciągnie... Wszystko to da się jednak wytrzymać. W niedzielę wieczorem byłam już w domu i nawet mama umyła mi głowę :)
Co do leczenia w Zgierzu, to już w czasie pobytu w Koperniku (koniec listopada) mój pan doktor zaklepał termin na jodowanie w Zgierzu na połowę stycznia następnego roku mówiąc, że czekamy na wynik histopatologii ("tylko" 10 dni czekałam) - jak wyjdzie skorupiak, to pani zadzwoni i potwierdzi leczenie, jak nie - zwolni pani termin komuś innemu. Tak to odbyło się u mnie :D