od 2020-09-13
ilość postów: 52
Karlas dasz sobie radę, do środy jest naprawdę niedługo. Jutro rano się obudzisz i będziesz mogła powiedzieć, że jutro wracasz! Co do tyreoglobuliny i szczątków tarczycy to bardzo często się tak zdarza, rzadko kiedy chirurg wycina wszystko za pierwszym razem, i po to właśnie jest ten jod, żeby to zniszczyć. W środę wyjdziesz, w piątek na 20 minut scyntygrafii i wolną, wyleczoną kobietą!
Czysto!!!!! Masakra jaka ulga. W scyntygrafii wyszedł tylko wychwyt w loży po tarczycy, w żołądku i pęcherzu ale to normalne. Tyreoglobulina 0,17 czyli też w porządku. Ale ze mnie zszedł stres!
Ostatni dzień. Już po scyntygrafii. Jeden z pracowników powiedział, żeby się nie martwić jeśli zawołają kogoś po scyntygrafii na PET, ale jestem pewny że na PET idzie się, gdy technik zauważy w scyntygrafii coś niepokojącego i trzeba się temu dokładniej przyjrzeć. Na szczęście ja nie musiałem iść na PET, wzięli tylko jednego pana. Trochę wyluzowałem, ale i tak do wypisu stresik jest :/ napiszę jaki wynik po wypisie
Będzie dobrze, ja już mam to prawie za sobą i mogę przyznać, że zleciało całkiem szybko. Tu się trochę prześpisz, tu z kimś pogadasz, i nagle będziesz miała wypis :D trzymam kciuki, żebyś nie miała żadnych efektów ubocznych od jodu. Ja ani współlokator nie mieliśmy, jedną panią tylko troszkę mdliło ale ogólnie w porządku wszyscy przeżyli z tego co słyszałem. Ciekawostka - w sali nie wolno wymiotować, a nawet jeśli by się chciało, to są na to WORKI. Prawie jak w samolocie 😆
Jutro z rana, i wyniki razem z wypisem koło 13:30. Ostatni raz się tak stresowałem rok temu przed obroną inżynierki :D ciekawe, bo dziś nam robili scyntygrafię szyi, trochę nie rozumiem po co, skoro jutro robią całe ciało. Może scyntygrafia szyi jest ważniejsza i pozwala z większą dokładnością ukazać szyję? W każdym razie nie ma to znaczenia. Jutro o 13:30 wszystko będzie wiadomo, oby było czysto, trzymajcie kciuki 😎
Do mnie dzwonili jakoś tydzień przed przyjęciem i mówili, że trzeba będzie zrobić u nich test na covid dzień przed przyjęciem i dzień przed testem na covid jeszcze raz zadzwonią na którą godzinę tam być.
Atmosfera jest bardzo fajna. Pielęgniarki w Gliwicach są sympatyczne, nawet człowiek nie czuje, że jest na onkologii :D
Dzień 4, Poniedziałek. Z rana przed śniadaniem pobranie krwi. Po śniadaniu około godziny 11:30 zeszliśmy po resztę prowiantu do szatni, później zjedliśmy obiad w swoim pokoju i o 13 poszliśmy do izolatki. Izolatka jest większa, więc to na plus. Nad łóżkami są sondy mierzące promienowanie. O 14 zeszliśmy na dół, pan przy okienku wydaje w probówce tabletkę z jodem, połykamy, zapijamy, i do izolatki. Przez godzinę po tabletce trzeba leżeć w łóżku. Dwie godziny po można dopiero zacząć pić i jeść. W pokoju jest kamera. Prysznic możemy wziąć dopiero w środę wieczorem. Jeszcze 3 dni i do domu ale mega się nakręciłem na tą scyntygrafię. Jeśli wyjdzie czysto to będę skakał pod sufit 😁