od 2020-09-13
ilość postów: 52
Wszystkim dają Pfizer. Myślę, że przy pacjentach onkologicznych nie ryzykowaliby z dawaniem Astry, bo po niej dużo częściej występują jakieś skutki uboczne.
Nie. Ja jestem pesymistą, i bałem się, że mój rodzaj raka wyjdzie z biopsji anaplastyczny, czyli najgorszy. Jak usłyszałem, że to brodawkowaty, to odetchnąłem z ulgą. Pamiętam jak wsiadłem do auta szczęśliwy, moja dziewczyna powiedziała "i co, wszystko ok z biopsji?" a ja na to "nie, mam raka, ale wyleczalnego". Wiele zależy od podejścia, ten rak to naprawdę nie jest tragedia. Nie ma tutaj chemii, nie ma życia w bólu miesiącami. Ja jestem obecnie pół roku po operacji i dwa miesiące po jodowaniu, moje życie w ogóle się nie zmieniło. Dalej pracuję, dalej studiuję i piszę pracę magisterską, dalej spotykam się ze znajomymi i żyję tak jak dawniej. Gdyby nie tabletka co rano, blizna na szyi i terminy kontroli, to całkiem bym zapomniał że mam/miałem raka. Głowa do góry!
Wszystkie te objawy które wymieniasz są związane z Hashimoto, tutaj bym się nie doszukiwał, że to przez raka. Jeśli bolą Cię mięśnie od kilku lat, to uwierz mi, że gdyby to było przez nieleczonego raka który się rozsiał, już dawno trafilabyś do szpitala. Rak tarczycy nie jest aktywny metabolicznie i sam w sobie nie daje raczej objawów, jedynie można zaobserwować powiększone chłonne albo guza na tarczycy, więc tymi objawami się nie martw. Objawy pewnie znikną po operacji. Rozumiem, że chcą Ci wyciąć cała tarczycę?
Nie no, wiem jak to jest haha. Akurat na swoją obronę to dwa dni po operacji już sobie grałem na gitarze i piłem piwko, a 6 dni po operacji byłem już w pracy. Bez żadnego narzekania 😁 z kolei Pan z którym byłem na jodowaniu był na L4 kilka miesięcy, więc nie ma reguły. Tak swoją drogą, to przez to że wzięłaś tabletkę dziś, to wypuszczają Cię w czwartek?