od 2017-12-01
ilość postów: 185
Dziewczyny czy Wy też macie problem żeby uzyskać konkretne informacje w tym całym BIO? Piszę do nich już kolejny raz , uzyskuję odpowiedzi ograniczone do 1 bardzo krótkiego zdań. Zadaję kilka pytań , otrzymuje odpowiedź tylko na pierwsze pytanie i to mało konkretną . Na prawdę nie oczekuję elaboratów w odpowiedzi ,a mam odczucie że jestem zbywana . Po uzyskaniu odpowiedzi , która często jest niejasna , mam jeszcze więcej wątpliwości i pytań. Jak dla mnie szkoda czasu ...
Doris , na pewno nie jest za późno , trzymam kciuki , aby ten wynik na który czekasz nie pokazał nic gorszego niż HSIL i czekała cie co najwyżej konizacja . A gdyby jakieś raczysko tfu tfu wylazło to pamiętaj , wcześnie wykryte jest w 100 % wyleczalne .
Doris HSIL to jest bardzo konkretne rozpoznanie , tym mianem określa się wyższe CINy czyli CIN2 i CIN3 oraz CIS czyli carcinoma in situ innymi słowy rak przedinwazyjny , przy hsil , jeśli wynik z wycinków to potwierdzi niezbędna jest interwencja chirurgiczna , tego nie leczy się ani farmakologicznie , ani się nie obserwuje
Życzę Wam powodzenia dziewczyny , z całego serca . Gorzej już było , teraz może być już tylko lepiej . 17 kwietnia sama robię cytologię i po ASCUS w październiku czekam w napięciu czy to się cofnęło czy znów zmierza w kierunku dysplazji :/
agnieszka76, co jest z Twoją cytologią nie tak? Myślałam że po histerektomii ten problem bardzo rzadko się zdarza :/
Dziewczyny czy jest wśród Was osoba, która po konizacji z linią cięcia wolną od dysplazji po pewnym czasie miała asc-us s cytologii i ten wynik zmienił się jeszcze na lepsze? Czy to jednak oznacza że proces nowotworzenia zaczął się od nowa? Zaznaczam że w ostatnim teście na HPV wykonanym po otrzymaniu wyniku cytologii asc-us nie wykryto HPV, mimo że przed konizacją miałam 2 typy wysokoonkogenne...
Agata , najgorzej wspominam ból ten w dniu zabiegu , nie do opisania , nawet morfina nie pomagała , jedyne co to powodowała że spałam i jakoś zniosłam ten stan. Trwało to jakieś 8 godzin , poźniej było lepiej .
Mnie pobolewał brzuch do tygodnia , ale to nie było dokuczliwe , nie brałam na ten ból żadnych tabsów.
kaa Ty podjęłaś decyzję w perspektywie ratowania życia. Jestem przekonana , że pacjentki w podobnej sytuacji, które nie decydują się na to działanie to jakieś marginalne przypadki. Jeśli ocenia się skutki operacji , o której decyzja zapadła w perspektywie być albo nie być , zupełnie inaczej się na to patrzy. Mam dobrą znajomą która blisko 30tki jaki osoba bezdzietna zachorowała na rsm -stadium 1b1 , jest po chemii, która zmniejszyła guz, usunięto go w całości wycinając fragment szyjki. Dziewczyna zjeździła pół Polski w poszukiwaniu lekarza który podejmie się leczenia oszczędzającego, wszyscy chcieli usuwać macicę. Jaki będzie skutek tego leczenia , to się okaże, ale dziewczyna podjęła taka decyzję, to jest jej ryzyko i trudno mi ją za to krytykować bo nie jestem na jej miejscu j nie mam pojęcia jak bym postąpiła. Nie jest powiedziane że urodzi dziecko, nie ma gwarancji że będzie jej dane je wychować , ale skoro chciała ryzykować to uznała że dla niej cena tego o co walczy jest równa cenie życia