od 2017-12-01
ilość postów: 185
jezyk321 jeśli chodzi o skierowanie na konizację , to szpital możesz wybrać sama , ale w moim przypadku przysporzyło to dodatkowych problemów i ostatecznie żałuję że nie zrobiłam zabiegu w szpitalu , gdzie pracuje lekarka, która wystawiła skierowanie . Ale to ze względu na przeprowadzkę do innego miasta . Kiedy zgłosiłam się do szpital w nowym miejscu zamieszkania , ordynator oddziału stwierdził że konizacji mi nie zrobi , bo szkoda ciąć szyjkę nie mając pewności co się tnie .... Podważył kolposkopię , którą wykonała moja poprzednia lekarka . Test HPV , który wykazał DNA HPV typ 33 też nie zwrócił jego większej uwagi . Stwierdził że zrobi najpierw wycinki i łyżeczkowanie. Wynik hp potwierdził HSIL , chociaż kolposkopia niby wskazała na LSIL . W cytologii było ASC-H- podejrzenie HSIL . W szpitalu po wycinkach tak mi leepa zrobili że jak wysłałam wynik swojej lekarce to nie wiedziała w ogóle co myśleć na ich temat , bardzo niejednoznaczne . Wglądało na to że pogładzili mi pętlą tarczę szyjki po wierzchu i tyle , a leep zazwyczaj polea na wycięciu stożka z szyjki z fragmentem kanału i dodatkowo robi się łyżeczkowanie . W rezultacie musiałam podchodzi do kolejnej konizacji tym razem skalpelem i dalej nie wiem czy to już koniec ... Także szukanie i zmiana szpitala też może trochę namieszać ...
Malutka30 , nawet jeśli zmiany masz w kanale , na co wskazuje opis o tapetowaniu gruczołów , bo tkanka gruczołowa występuje właśnie w kanale to głęboka konizacja może rozwiązać problem , ostatecznie jeśli lekarz uzna to za konieczne można usunąć całą szyjkę co zwiększa prawdopodobieństwo powodzenia zabiegu . Tutejszego BIO ja jednak nie polecam , bardzo zdawkowe odpowiedzi , na nic się w sumie nie zdają ... jeśli masz pytania skonsultuj się z dobrym lekarzem osobiście
agnieszka 76 ja również przekonałam się o plusach krótkiej narkozy , kiedy 2 godziny po zabiegu wstaję i mogę iść do domu . A podpajęczynówkowe wiadomo , leżysz cały dzień, dupa drętwa , z podłączonym cewnikiem , żadna to przyjemność. To był mój 3 zabieg w ciągu 3 miesięcy i podchodziłam już do tego bez nerwów , na spokojnie . Na pierwszy raz na pewno poleciłabym narkozę . ;)
kaa, znieczulenie to nie był mój wybór , tylko anestezjologa , odmówiłam tylko zgody na sadację , ponieważ nie była mi potrzebna . Poczucie większej kontroli miałam po prostu w stosunku do siebie , a nie samego zabiegu , bo tu kontrola jest raczej po stronie lekarza , który operuje. Czuję się bezpieczniej kiedy widzę i słyszę co się dzieje . Prawda że każdy szpital ma swoje procedury i normy , nie ma co się obawiać na zapas .
Daria jeśli będziesz miała leep to narkoza jest również krótkotrwała jak przy wycinkach , tak do 30 min , bo to jest krótki zabieg . Nieco dłuższa jest konizacja skalpelem , u mnie ok 40 min . Miałam znieczulenie podpajęczynówkowe, jest mniej inwazyjne niż pełna narkoza. W czasie zabiegu nie spałam , chociaż anestezjolog proponowała płytką sadację , ale wolałam bez -dało mi to poczucie większej kontroli nad tym co się dzieje . Co prawda podpajęczynówkowe wiąże się z takimi niedogodnościami jak cewnikowanie pęcherza i utrata czucia od pasa w dół na dosyć długi czas , ale to anestezjolog wybiera najkorzystniejsze dla pacjenta znieczulenie . Ja zdecydowanie najlepiej zniosłam krótką narkozę , którą podali mi przy wycinkach i leepie.
Niestety nie zawsze , zależy jak głęboko siedzi ...
Regułą jest że rak płaskonabłonkowy wchodzi do kanału szyjki od strony tarczy, dlatego nie ma możliwości żeby zmiany w kanale były bardziej zaawansowane niż to co jest na tarczy , jedyną możliwością żeby w kanale było coś bardziej zaawansowanego niż na tarczy jest rak gruczołowy , który zdarza się bardzo bardzo rzadko
Czipsowa ja na Twoim miejscu będąc w ciąży nie dałabym skrobać kanału szyjki ...
Ja mięsa i nabiału nie jem ze względów ideologicznych , szczególnie przemysł mleczarski to jest wg mnie "zbrodnia", na którą się nie godzę. Udaje mi się żyć bez mięsa już prawie rok i nie specjalnie za nim tęsknię , tym bardziej że im głębiej odkrywam kuchnię wegańską jestem pod wrażeniem różnorodności przepisów i smaków . Teraz próbuję nowych rzeczy , staram się jeść żywność jak najmniej przetworzoną , jestem pod wrażeniem fasoli , ciecierzycy , soczewicy , gdzie tylko można dodaję pestki dyni , które są jednym z najbogatszych roślinnych źródeł żelaza . Jestem zaskoczona że w obiegu jest tyle mitów dotyczących jedzenia i jego wartości odżywczej , np burak czy szpinak wcale nie zawierają tak dużo żelaza jak się wszystkim wydaje , najbogatsza jest soja , pestki dyni, biała fasola . Nie wiedziałam też o tym że wchłanialność żelaza ze źródeł roślinnych można znacznie poprawić dodając do posiłku bogate źródło witaminy C - np - papryka żółta / czerwona , kiszona kapusta itp. . Jedyne z czego nie mogę jednak zrezygnować to kawa z mlekiem oczywiście sojowym ;), nie służy ona raczej mojej anemii, ale przez mojego męża , który zaopatrzył nasze gospodarstwo domowe w super ekspres ciśnieniowy nie mogę się jej oprzeć :P
kaa ja też jestem fanką zdrowego odżywania , pomidorom i sałacie w zimie mówię nie , co z tego że ładnie wyglądają jak beznadziejnie smakują. Uwielbiam kasze, strączki mogłabym jeść kilogramami , kocham żółtą paprykę i cytrusy , staram się teraz zmodyfikować mocno swoją dietę , aby uzupełnić braki żelaza i więcej nie dorobić się anemii takiej jaką miałam , kiedy tylko mi ją wykryto . Z rana mąż przygotowuje pyszny koktajl owocowo warzywny z płatkami . Wkurza mnie że gdzie się nie ruszę , nasi szanowni medycy za wszelką cenę próbują mi wmówić że dieta wegańska to głupota i wydziwianie i że mam zacząć jeść mięso i nabiał bo się nabawię osteoporozy - co ma jedno do drugiego na prawdę nie wiem ... Udowodnię im jeszcze kto ma rację ;)