od 2016-09-18
ilość postów: 451
Mam nadzieję, dobrze, że wykluczona jest zakrzepica, to poważne powikłanie. I dobrze, że lekarze prowadzący Tatę widzą sens i wiarę w leczenie onkologiczne. Ale nie wiem jak kwalifikują chemię w waszym przypadku.
Moim zdaniem chemia przed operacją i po zabiegu, podawana w celu zabiciu ewentualnie pozostałych komórek nowotworowych to chemia radykalna. Natomiast kiedy jest rozsiew, to pozostaje już leczenie paliatywne. Ale i to leczenie może dawać dobre efekty i znacznie wydłużyć czas przeżycia. Tak jak i Ty, w kolejkach pod gabinetami na chemii rozmawiałam z osobami które kilka lat właśnie tak się leczą. Jednak dużo zależy od rodzaju raka, stanu ogólnego i dobrej reakcji na określoną chemię. Musimy wierzyć, że to leczenie przyniesie dobre efekty i jednocześnie cieszyć się z każdego dnia, tygodnia, miesiąca czy roku spędzonego razem. 🙂
Mam nadzieję, mąż czuje się w miarę dobrze, ale silnie odczuwa skutki uboczne czyli bóle nóg, dretwienie rąk. Jest słaby, ale jeździ sam samochodem na chwilę do firmy, do znajomych. Usiłuje choć trochę wrócić do normalnego życia. Zdaje sobie sprawę z tego, że choroba go ogranicza, ale nie poddaje się łatwo.
Co do stanu terminalnego, to rozsiew choroby nowotworowej w raku pęcherza ma kiepskie rokowania, stąd takie podejście lekarzy ogólnych.
Agnieszka ma rację, chory onkologicznie w szpitalach powiatowych jest traktowany jako pacjent przeznaczony "na straty". Najlepiej powiedzieć, że to stan terminalny i tyle. Po prostu nie mają żadnego doświadczenia w prowadzeniu takich osób. Przechodzilam to, kiedy mąż ponad dwa tygodnie leżał w powiatowym, patrzyli na mnie jak na wariatke kiedy prosiłam o przekazanie do oddziału onkologii. Usłyszałam, że robią wszystko co możliwe, ale i tak to nic nie da. Jelita nie pracowały, mąż nic nie jadł, tracił siły, wył z bólu a ja powinnam to zaakceptować, bo to stan terminalny . Nawet kiedy odbarczony został płyn z otrzewnej nikt nie pomyślał, żeby zrobić badanie na obecność komórek nowotworowych, co było błędem w sztuce. Obrazowo było bowiem ok i nie było podstaw do włączenia leczenia. To było w lipcu, a dopiero we wrześniu po ponownym odbarczeniu już na onkologii badanie potwierdziło obecność tych komórek. Czyli dwa miesiące opóźnienienia w leczeniu, bo komuś nie przyszło do głowy, że u chorego onkologicznego to podstawowe badanie.
Mam nadzieję, opieraj się na tym co diagnozuje onkolog. Pomoc doraźna w powiatowym, ale dalsze leczenie tylko przez onkologa.
Gemcytabina +Karboplatyna czyli cytostatyki często stosowane w raku pęcherza jako chemia pierwszego rzutu. Poczytaj o działaniach ubocznych.
Mam nadzieję, to normalne, że samopoczucie po chemii spada. Organizm "wariuje" po otrzymaniu wlewu,chemia niszczy przecież chore ale i zdrowe komórki. Biegunka to częsty objaw uboczny, podwyższona temp., (gorączka neutropeniczna zaczyna się ok. tygodnia od wlewu więc jeszcze za wcześnie) oraz bóle jak przy grypie. Jeżeli jednak bardzo coś Cię niepokoi zadzwoń do lekarza prowadzącego. My mamy informację od lekarza, żeby w razie czego przyjechać na oddział chemioterapii a nie szukać pomocy w naszym szpitalu. Myślę jednak , że to normalne objawy uboczne i przejdą za parę dni.
Aga, wiadomo, że diagnoza rak to szok dla pacjenta i jego bliskich. Ale potem ustala się plan leczenia i działanie skierowane jest na walkę z chorobą. Wtedy myśli skupione są na skuteczności leczenia i szukaniu najlepszej terapii, emocje powoli wyciszaja się i uczymy się żyć z chorobą.
Nawet osoby które są wolne od raka od lat i żyją pełnią życia, obowiązuje czujność i badania kontrolne.
Mam nadzieję, 👍cieszę się, że leczenie idzie do przodu. Jak już pisałam skutki uboczne są, ale trzeba je przeżyć i tyle. Bo przecież korzyści z leczenia są tego warte. Możesz zobaczyć na karcie wypisowej jaki wlew zastosowano.
Heniek, ulzylo mi. Niepokoilo mnie milczenie Dony. I jasne, że czekamy na wiadomości od wszystkich użytkowników forum,ale decyzja o aktywności należy do Nich.
Dona, pozdrawiam 🙂