od 2016-09-18
ilość postów: 451
Pinokio, kapusniak i jego jelitach, to chyba złe zestawienie 🙄, ale kto wie? Dzisiaj zrobiłam okonia z cytryną i koperkiem upieczonego w folii, do tego miał marchewkę i co? uparl się na kiszona kapustę i oczywiście postawił na swoim... czekamy na efekty.
Mam nadzieję, ja byłam typem kobiety, która katar traktowała jako chorobę, więc często polegiwalam sobie na zwolnieniu. Od momentu kiedy zachorował mąż, chyba adrenalina trzyma mnie do pionu,po prostu nie mam czasu na swoje dolegliwości. I niech tak zostanie... 😉
Mam nadzieję mąż czuje się trochę lepiej, grzybica jamy ustnej ustępuje, ma apetyt. Tylko znowu zaczynają się zaparcia, jest na razie na Laktulozie, jeżeli nie poskutkuje włączę czopki. I tak na okrągło... albo biegunki, albo zaparcia. Ech... Codziennie też zagląda do firmy, znaczy syn Go wozi (jest na Targinie, więc nie może prowadzić auta), ale to i tak dużo, jeszcze niedawno wstawal tylko do toalety. Widać więc lekką poprawę, dziękuję Bogu i za to. Napisz co u taty. Pozdrawiam.
Mam nadzieję Rak pęcherza jest niestety nieprzewidywalny, jeżeli zdiagnozowany zostanie zbyt późno.Wtedy radykalna czy leczenie systemowe często nie zapobiegają rozprzestrzenieniu się choroby.
Maz po TK w czerwcu miał w opisie stabilizację, na początku sierpnia - wodobrzusze i niedroznosc jelit. Ze względu na wcześniejszą radioterapie, był leczony w kierunku popromiemnych zmian przewodu pokarmowego. Dopiero na początku września, po badaniu płynu z j.otrzewnej okazało się, że są tam komórki nowotworowe. Być może nałożyło się się jedno i drugie. Teraz mąż osłabiony po zmaganiach z jelitami ciężko przechodzi chemię. Do tego Targin p/bólowo sprawia, ze mąż jest podsypiajacy i mało aktywny. Chociaż!!! wczoraj i dzisiaj był na chwilę w firmie, ( po powrocie widać było zmęczenie) znaczy, że zaczyna się interesować "światem zewnętrznym".
Co do uczucia parcia na stolec czy biegunek u Taty raczej spowodowane jest to uciskiem zmian na jelito. Chemia powinna pomóc, u męża po pierwszym wlewie znacznie ustapilo wodobrzusze i jelita zaczęły lepiej pracować.
Natalko, zależy jaki przebieg miała operacja. Jeżeli tato miał ruszane jelita to dieta bardziej restrykcyjna, jeżeli nie to lekkostrawna. Na każdym oddziale zabiegowym jest dietetyczka, możesz skorzystać z jej pomocy. Dużo informacji znajdziesz tu, w internecie. Najważniejsze, że już po zabiegu, teraz powoli do przodu, z czasem tato nabierze sił i apetytu. 🙂
A mój mąż jednak nie dostał wczoraj chemii, wyniki krwi były ok, ale kiedy lekarz zobaczył jamę ustną stwierdził, że następny tydzień po podaniu wlewu byłby koszmarem dla męża. Tak więc mamy tydzień na regenerację (właśnie mąż pojechał regenerowac się do firmy 😕), a chemia za tydzień.
Kama, Agnete bardzo dobrze, że piszecie o pozytywnych efektach leczenia. Pamiętam, ile wiedzy i otuchy otrzymałam wchodząc tu rok temu.Historie osób które wygrały są naprawdę siłą napędową do walki. Nawet jeżeli niektórym się nie udaje, to warto mieć nadzieję do końca. Wiem, że mąż z nieoperacyjnym nowotworem miał znacznie mniejsze szanse, mimo wszystko żyje i leczy się nadal. I to się liczy. Pozdrawiam.
Mam nadzieję masz rację, już nie raz mąż przechodził kryzysy, a potem wychodził z tego. Teraz też tak musi być! Ale jest nieobliczalny, byłam chwilę u córki, wracam, a mąż zamiast delikatnego krupniczku który mu przygotowałam, zjadł na obiad spaghetti z mięsem wieprzowym. Myślałam że padne ze złości,teraz tylko czekać na odpowiedź jelit. Cały On...
Aniu, ja z kolei znając z Twoich wpisów przebieg ostatnich miesięcy choroby męża jestem przerażona tym, co nas czeka. Nawet to, że jest w trakcie chemioterapii nie podnosi mnie na duchu. Przez to cholerne zapalenie jamy ustnej dalej nic nie może jeść, jest bardzo słaby, praktycznie nie wychodzi z łóżka. Ma wyostrzone rysy twarzy i ogólnie wychudzone ciało. Myślę, że chemia w poniedziałek odpada, bo po prostu jest w złej kondycji. Martwię się jak w ogóle dojedzie do onkologa. Z drugiej strony może lekarz zatrzyma go na oddziale i trochę podleczy i wzmocni. Nie jest dobrze...
Witam. Moni, dziwne to, bo przecież na skierowaniu na TK powinno być wstępne rozpoznanie i uwidocznienie żołądka to priorytet. Przy chorobach żołądka to jednak gastroskopia i wycinki pobrane do hist-patu są najbardziej wiarygodne. Najważniejsze, że wszystko jest czyste, bez powiekszonych węzłów. Czy proponują Ci następne TK, czy inne badania diagnostyczne? Tak jak pisze Heniek, szkoda, że znowu trzeba czekać i się denerwować.
U nas znowu kiepsko, mąż dostał zapalenia i grzybicy jamy ustnej, skutek uboczny chemii. Ma owrzodzenia i afty, spuchniete wargi i znowu nie może jeść,nawet picie sprawia mu ból .Miejscowo stosuje Nystatyne i doustnie Fluconazol, jest ciut lepiej, ale ustępuje to bardzo powoli. A w poniedziałek ma mieć kolejną chemię, czy w ogóle się zakwalifikuje w takim stanie? Jest słaby i podsypiajacy, stracił jakby zainteresowanie czymkolwiek. Zmniejszylam dawkę Targinu do 20 mg 2x dz.Przestal boleć go kręgosłup, brzuch jest znacznie mniejszy i miękki, ale ogólnie serce ściska kiedy na Niego patrzę. Z silnego, pełnego wigoru i wiecznie usmiechnietego faceta, został zamknięty w sobie, zmęczony chorobą człowiek. Trudno to zaakceptować... Ja musiałam "podkasac rękawy" i przejąć większość obowiązków, tak samo syn. Doceniam jaki komfort życia zapewniał mi do tej pory mąż,a wydawało mi się to takie naturalne...do teraz.
Zastanawiam się też nad przypadkiem choroby męża, na naszym forum nikt nie walczył z rozsiewem do otrzewnej, chyba nie jest to typowe dla raka pęcherza. Pozdrawiam.
Witam. Uff, mąż zakwalifikował się na chemię, właśnie się wchłania. Mimo kiepskiego samopoczucia, wyniki są w miarę dobre. No i jak podejrzewalam cofa się wodobrzusze, lekarz to potwierdził, zeszły też obrzęki stóp. A mnie się dostało za podawanie na własną rękę Megace. Głupio się poczulam, bo chciałam dobrze, byłam przerażona, że mąż prawie nic nie je. Lekarz jednak stwierdził, że to skutek chemii, a Megace nie jest lekiem obojętnym i on osobiście nie lubi go podawać, bowiem ma też działania uboczne. W dodatku przy wadze męża (90kg) to trochę za wcześnie na ten lek. Najważniejsze, że leczenie w toku, bo to daje nadzieję na stabilizację choroby. Teraz jeszcze 100 km przed nami, rano była straszna mgła, w dodatku jadę polami i lasem, rano wyskoczyła mi sarna, ja w panice zamiast na hamulec, wcisnelam gaz, mało brakowało do bliskiego spotkania 😕
Witam. Moni, dobrze, że tak szybko będziesz mieć badania. Najgorsze jest czekanie i niepewność. Mocno wierzę, że diagnoza będzie pozytywna. Trzymam kciuki!!!
U nas ciut lepiej,ale i to dobre. Biegunka ustąpiła, podaję mężowi Megace, więc powoli zaczyna jeść. Są to naprawdę małe porcyjki, ale wcześniej bywały dni kiedy praktycznie nic nie zjadal. Jest jakby bardziej aktywny. Mamy działkę i domek w lesie, cudowne miejsce, rzeka, sosny, cisza. Dzisiaj poprosił żebyśmy tam pojechali, mąż siedział sobie na ławeczce, a ja polecialam na grzyby, właśnie się susza, cały dom pachnie. Potem chciał jeszcze pojechać na zakupy, byłam w szoku! Ostatni tydzień, od poniedziałku kiedy miał chemię praktycznie cały czas leżał. Może to drobiazgi, ale jak cieszą. Jutro ma mieć następny wlew, ciekawe czy się zakwalifikuje, ogólnie jest jednak slabiutki. Jeszcze jedno, brzuch zrobił się mniejszy i miękki, chyba cofnelo się wodobrzusze. Pozdrawiam.