od 2019-02-02
ilość postów: 134
Marysiu...cudowna wiadomość,nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę🙂.Wierzę,że dobre fluidy pójdą dalej i wspólnie przetrwamy walkę z tym paskudztwem.Mąż jest silny i dzielny,lada dzień będzie z Tobą w domu🙂.Pisz,jak najwięcej,kochana.
Ada ,9 kwietnia to już we wtorek,nie jestem lekarzem,ale myślę,że z tych wyników nic bardzo złego nie wynika.Gdyby coś było,to z pewnością byście o tym wiedzieli.Niepokój ,oczywiście rozumiem i nerwowy czas oczekiwania na jakieś konkretne informacje ,ale myślę,że będzie wszystko dobrze i po prostu tata będzie musiał poddawać się kontroli.
A u nas mama straciła apetyt,tata mówi,że zupełnie przestała jeść.Myślę,ze to stres przed operacją.Pije tylko te nutridrinki,ale obawiam się,że to za mało by organizm miał siłę do walki z chorobą.
Boję się panicznie dnia operacji ,a z drugiej strony nie mogę się doczekać,by mieć to już za sobą.
A Jacek coś nam zamilkł...hmmm
Marysiu...Pewnie już macie najgorsze za sobą i teraz z dnia na dzień będzie tylko lepiej.Czekam z niecierpliwością na wiadomość.
Ada córka,a lekarz Wam wytłumaczył ten opis tomografii?wiecie już coś więcej?
Też nie mam pojęcia,skąd wziąć siłę,by to przetrwać
Co do mojej mamy ,to fizycznie czuje się dobrze,ale psychicznie jest bardzo źle,cały czas płacze I panicznie boi się operacji i tego ,co będzie po..W sobotę przyjeżdża na kilka dni mój brat,mieszkający we Wrocławiu,nie był w naszym mieście od sierpnia.Mama jest przekonana ,że to pożegnanie i nie daje sobie wytłumaczyć,ze przyjeżdża by ją wesprzeć.
Elenaj,mam ogromną nadzieję,że jelita już zaczęły pracować.
Ada córka,u mamy w opisie tomografii było napisane wprost ,że nowotwór .Poza tym lekarz od razu po tomografii powiedział,że guz duży,ze choroba zaawansowana itp.Nie mieliśmy żadnej nadziei ,że może chodzić o coś innego.
Marysiu,jak się trzymasz ?cały dzień jestem z Wami myślami i bardzo czekam na dobre wiadomości.
Jacku,a cóż to za cisza ?wszystko ok?
Marysiu,z całych sił trzymam kciuki,by wszystko poszło jak najlepiej!
Witajcie Kochani
Lena..doskonale rozumiem Twoje obawy,ale ,niestety,jedyne co możemy ,to zaufać lekarzom i wierzyć,że wiedzą co robią.Daj znać co zadecydowano
Też jestem przerażona,,że czas płynie,nic się nie dzieje,nie wiemy,co tam u mamy w środku się dzieje i czy wszystko pójdzie zgodnie z planem.Głęboko wierzę,że to jeszcze nie jest Jej czas,ale najważniejsze by nie cierpiała.Ostatnio przez kilka nocy miała silne skurcze nóg,takie,ze aż płakała .Niby to nie związane z rakiem,przynajmniej nie bezpośrednio,dostała leki od rodzinnej i juz jest ok.
Poza tym wszystko bez zmian.
Marysiu,jak się trzymacie?Bądź silna,kochana i pisz.
Jacku,a jak u Ciebie?jakies nowości?
Iwa,jak tata?jest już trochę łatwiej?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Jacku,co do przekładania terminu,to akurat kilka dni temu przyjaciółka mojej cioci miała mieć zabieg usunięcia pęcherza.Dzień przed operacją została przyjęta na oddział i tam okazało się,że bardzo wzrosło jej ciśnienie,co absolutnie uniemożliwiło zabieg.Operację przesunięto na 8 kwietnia,prawie o miesiąc,w tej chwili bierze leki obniżające ciśnienie.
I tak ,jak mówisz,najważniejszy jest dobry stan zdrowia .
Ellie88-współczuję Ci serdecznie,ale z całych sił trzymam kciuki by chemia pomogła.
Elenaj...a jakie wyniki miał mąż ,że operacja radykalna jest konieczna?
Skoro temat wspomagania organizmu,to ja ze swego doświadczenia gorąco polecam pierzgę pszczelą.Ja i moja młodsza córka przyjmujemy ją codziennie od prawie trzech lat.Skutki działania ,jakie zauważyłam u nas:obie przestałyśmy się przeziębiać,od trzech lat żadna z nas nawet nie miała kataru.Przed pierzgą miałam stan ciągłego zmęczenia i chroniczne bóle głowy.Wracałam z pracy ,kładłam się na 1,5 godzinną "drzemkę",budziłam zmęczona ,potem w nocy problemy ze snem i tak wkoło.Po około 6 miesiącach od jedzenia pierzgi zauważyłam,że przestałam się kłaść w dzień,mam więcej energii,bóle głowy ustały,jak i problemy ze snem.Ustały dolegliwości typu skurcze łydek,kołatanie serca itp.Nadmiar energii sprawił,że zapisałam się na siłownię i ćwiczę 5-6 razy w tygodniu.Czytałam,ze dziewczyny na forach onkologicznych również ją polecają,gdyż usuwa toksyny z organizmu i ma ogromny wpływ na regenerację komórek.Jest też podobno rewelacyjna po zabiegach operacyjnych i też sprawia,że pacjenci przyjmujący pierzgę mają dużo mniej problemów ze zrostami.
Wszystko pod warunkiem,ze nie ma się alergii na miód.
To tak w skrócie,proponuję poczytać,ale ze swojej strony gorąco polecam,bo naprawdę pomaga 🙂.
Jak dobrze,Jacku,że onkolog ma konkretny plan działania.Inny mógłby machnąć ręką i stwierdzić,ze zrosty i ból mają prawo być.A tak usuną Ci zmianę i będzie wszystko dobrze .I najważniejsze,że jesteś spokojniejszy
No to czekamy razem🙂
Pozdrowienia dla wszystkich
Marysiu ,4 kwietnia będę myślami z Wami,będzie dobrze,mąż jest jeszcze młody i silny.Dlatego nie dawaj się uśpić lekarzom w ten dzień,bo musisz nas tu informować🙂