Ostatnie odpowiedzi na forum
Witajcie Kochani.Już rok i 4 miesiące minęły od pamiętnego strasznego dnia:(,ból nie minął,ale życie trwa i trzeba było się nauczyć żyć bez Mamy:(.Często o Was myślę i przeczytałam wszystkie dobre i te trochę mniej dobre wiadomości.Jacku,mam nadzieję,że to o mnie pytałeś kilka dni temu?Bardzo miło,że pamiętasz,pamiętacie.Marysiu,jak cudownie,że u Was wszystko dobrze,bardzo się cieszę.Bardzo.
Jutro moja Marysia ma I Komunię Św i ta tęsknota za Mamą boli wyjątkowo mocno.Tak bym chciała by była w ten dzień z nami:(
Ściskam Was wszystkich BARDZO mocno,z całego serca wspieram w walce z tą wredną chorobą i życzę wszystkich DUŻO zdrowia.Piszcie częściej
Moja mama paliła zawsze bardzo dużo..niestety.Jak często powtarzała:Jestem jak Beata Tyszkiewicz,urodziłam się by palić.Już ,jak była chora i ograniczyła nieco swoją ,to paliła 20 papierosów dziennie.Wcześniej mogło to być więc i 40 dziennie.Osobiście uważam,że w przypadku mojej mamy,to to akurat doprowadziło ją do choroby.Miała chroniczne zapalenie oskrzeli,zwapniałe płuca,potem od tego osłabiło się serce,w końcu rak pęcherza:(.
Sama nigdy nie paliłam,ale długo byłam biernym palaczem i też muszę kontrolować pęcherz .
Niemniej rozumiem ludzi,którzy nawet gdy chorują -nie chcą rzucić tego nałogu.Pamiętam ,że mama w szpitalu czekała tylko by móc znów zaciągnąć się dymkiem.
A nie rozumiem tylko młodych ludzi,którzy dziś wiedzą,jakie to jest szkodliwe ,a mimo to wciąż zaczynają i się wciągają w to świństwo..
Ann 90 dokładnie jest ,jak mówi Gwidon.Bez wyników histopatologicznych nikt nic nie doradzi..W momencie,gdy otrzymacie informację,jak zaawansowana jest choroba-wtedy jak najszybciej trzeba zastosować najlepsze leczenie..Jak poczytasz to forum,to zobaczysz,że takie wyniki jak Twego dziadka miało wiele osób i przechodzili pomyślnie operację i wracali do sprawności,więc nie można zawczasu myśleć najgorszym.Z całego serca życzę,by tak właśnie było w Waszym przypadku.
Gwidon,gratulacje!I taki wynik ma już być zawsze:)
Jacku..jak u Ciebie?Udało się coś załatwić?
pozdrowienia dla wszystkich
Heniek...nawet nie masz pojęcia ile radości sprawiła mi Twoja wiadomość.Bardzo,bardzo się cieszę.
Jacku,a jak u Ciebie?byłeś u profesora?
Witam wszystkich..Jacku..żesz kurde,nie na taką wiadomość czekałam...Podobnie jak Marysia ,wierzę ,że ten prof Chłosta znajdzie dobry sposób na rozprawienie się z problemem.
Pamiętam,że pisałeś iż zmiana nie rośnie,że dlatego raczej nie jest to wznowa.Skąd nagle zmiana opinii?Jak można Cię zostawić w takiej niepewność.skoro nie pobrano wycinka??doskonale rozumiem Twoje rozżalenie..Oby szybciej skonsultować to ze specjalistą..ciśnij na to spotkanie,oby nie było opóźnień.
Marysiu,Twoja wiadomość bardzo mnie ucieszyła z kolei.Miło mi ,że zażywacie pierzgę,którą poleciłam.Wiem,że wszystko dokładnie przeczytałaś,jak ją przechowywać i stosować ,by jak najlepiej skorzystać z jej właściwości.Z tego co czytałam,to nie ma nic lepszego na regenerację organizmu i wzmocnienie go przy wielu schorzeniach.Ściskam mocno i życzę zdrówka.
Enni...my już porozmawiałyśmy;),ale daj koniecznie znać po usg i trzymam kciuki by wszystko było dobrze.Niemniej niczego nie można lekceważyć i dajesz dobry przykład,że każdy najdrobniejszy nawet niepokój-lepiej sprawdzić .
Aisogg....super ,że wyniki są dobre.Zadbacie o Tatę i będzie dobrze.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
Aisogg,całe szczęście ,że uparłyście się na szpital..Wierzę,że będzie dobrze,trzymaj się Kochana..
Leno...wyrazy współczucia,jest mi tak bardzo przykro i tak bardzo rozumiem Twój ból i poczucie żalu.Żadne słowa nie przyniosą ulgi ,ale całym sercem jestem z Tobą..Bardzo mi smutno.Bardzo
Jacku,to 31 będę trzymała mocno kciuki ,byś raz na zawsze zamknął sprawę wrednej zmiany.
I będę czekała na dobre wiadomości.
U nas pomalutku życie układa się na nowym torze,tata chyba też oswoił się już z cierpieniem i tęsknotą i troszeczkę jest spokojniejszy.
AIsogg ,życzę by już więcej nie było komplikacji.Tata ma zdrowieć ,jeść i wracać do pełni sił.
Tak bardzo się ucieszyłam czytając post Tośki,że u nich wszystko dobrze,super wiadomość. I tak ma już pozostać:).Dziękuję za pozdrowienia,u nas życie się toczy ,choć nie ma dnia bym nie popłakała za Mamą.Tata z jednej strony nam pomaga,staram się go angażować w różne zajęcia,ale z drugiej ,jak tylko mam jakieś swoje sprawy ,to ma pretensje,że go zaniedbuję.Nie wiem ,jak to ogarnąć.Nagle zaczął być non stop chory,dzwoni do mnie po 100 razy dziennie,wysyła do apteki,do sklepu,zachcianki ma jak małe dziecko.Mam nadzieję,że to minie wiosną,,ze przyzwyczai się do nowej sytuacji.A piesek jest cudowny,też go trochę rozpieściłyśmy z córkami ,ale nawet jak nabroi,to nie umiemy się na niego gniewać.Decyzja o kupnie go w tym najtrudniejszym okresie była naprawdę dobra.
Aisogg ,świetnie,że Tata tak szybko doszedł do siebie do operacji,będzie już tylko lepiej.
.
Jacku,dobrze,że w końcu się odezwałeś,miałam nadzieję,że walka z wredną zmianą już zakończona,ale jak pisze Aisogg-jesteś tak zorganizowany,że wkrótce załatwisz sprawę raz na zawsze.Czekamy na szczęśliwy finał.
Lena,tak bardzo Ci współczuję,wiem przez co przechodzisz ,najgorsza jest ta bezsilność i widok najbliższej osoby,która cierpi a jednocześnie jest odzierana z godności.Miałam też takie niestety odczucie w szpitalu i do dzisiaj mam koszmarne sny i pewnie tak już pozostanie.Nie mam pojęcia ,co doradzić,ale szukaj pomocy gdzie jeszcze możliwe.Nawet ,jeśli nie uda się pomóc Tacie,to nie będziesz miała mojego poczucia winy,że można było zrobić więcej.Wierzę,że ktoś z forumowiczów coś doradzi.
Pozdrawiam wszystkich ciepło
Marysiu,ogromne gratulacje ,niech wnusia rośnie zdrowo i szczęśliwie,bardzo się cieszę:).
Aisogg,co u Taty?
Tośka,a co u Was?Wszystko w porządku?Jacek do Was się odzywa?
Lena...i co mówią lekarze?
Lena...pisz i pamiętaj że jesteśmy z Tobą.Skoro lekarze zdecydowali się na operację,to może nie jest jeszcze bardzo źle?Dopóki leczą,to zawsze jest nadzieja...
Marysiu,zaglądam,oczywiście,pewnie dlatego,że byliście ze mną w tych najtrudniejszych chwilach i trudno mi teraz tak po prostu o Was zapomnieć i żyć dalej,Myślę,że tak to działa i nie jestem jedyną ,która zagląda tu regularnie,choć już właściwie choroba i walka z nią bezpośrednio mnie nie dotyczy.
I wciąż czekałam na wiadomość od Ciebie . Bardzo się cieszę że w końcu jest lepiej i że pomalutku wracacie z tego koszmaru.Czy maleństwo już się urodziło?Pomoc przy Maluszku pomoże Wam w walce z depresją.To,co złe już za Wami..
Też martwi mnie milczenie Jacka,mam nadzieję,że wszystko u niego w porządku