od 2019-02-02
ilość postów: 134
Witaj Jacku,dziękuję za odpowiedź.Urolog odpisał na smsa ,że ból ma prawo być,podawać mamie leki przeciwzapalne: ketonal lub diclofenac,że krew w moczu jest ,bo guz jest duży i by mama zrobiła morfologię i badanie moczu.Odpisałam,ze badania te zrobiła w zeszłym tygodniu ,wyniki ma u siebie,a mamie ich nie wydano.On był wtedy w Warszawie,gdy przyszła na umówioną wizytę.
Jutro zapytam o ten cewnik,dziękuję jeszcze raz.Chyba odrobinę się uspokoiłam.
Siostra nie chce rozmawiać o chorobie ,woli spokojnie poczekać na operację ,a do tego czasu żyć normalnie i udawać,że wszystko jest dobrze.Jak widzi się z mama czy do niej dzwoni to paple o czymkolwiek,uważa,że tak lepiej.Ja niestety tak nie potrafię.
Właśnie tak jest,Jacku,zaczynam chyba świrować ze strachu i nerwów.Nie wiem ,czy to jest normalne,że mama cały czas oddaje mocz z bordową krwią,ze ja przy tym boli.Czy to jest normalne,ze z takimi objawami ma po prostu funkcjonować kolejny miesiąc?bez żadnych leków,bez chemii?Do lekarza prowadzącego nie można się dodzwonić,odpisuje tylko smsem,że jeśli się uda znaleźć wcześniejszy termin to zadzwoni.I cisza.Żadnej informacji,czy można zrobić cokolwiek,by mama dotrwała do operacji.
Czy ta krew praktycznie zamiast moczu to jest normalne w tej chorobie?
Przepraszam,jeśli histeryzuję ,ale nie umiem siedzieć bezczynnie,gdy mama płacze,mówi ,że ją boli jak sika krwią a tu jeszcze miesiąc czekania ,bez żadnego działania.Może powinna iść do przychodni onkologicznej?czy to nic nie da?
Właśnie tak jest,Jacku,zaczynam chyba świrować ze strachu i nerwów.Nie wiem ,czy to jest normalne,że mama cały czas oddaje mocz z bordową krwią,ze ja przy tym boli.Czy to jest normalne,ze z takimi objawami ma po prostu funkcjonować kolejny miesiąc?bez żadnych leków,bez chemii?Do lekarza prowadzącego nie można się dodzwonić,odpisuje tylko smsem,że jeśli się uda znaleźć wcześniejszy termin to zadzwoni.I cisza.Żadnej informacji,czy można zrobić cokolwiek,by mama dotrwała do operacji.
Czy ta krew praktycznie zamiast moczu to jest normalne w tej chorobie?
Przepraszam,jeśli histeryzuję ,ale nie umiem siedzieć bezczynnie,gdy mama płacze,mówi ,że ją boli jak sika krwią a tu jeszcze miesiąc czekania ,bez żadnego działania.Może powinna iść do przychodni onkologicznej?czy to nic nie da?
Jacku,jest tak jak mowisz.Lepiej zapytać kogoś na bieżąco o nurtujące nas pytania i otrzymać mądrą odpowiedź ,niż godzinami wertować fora i wyszukiwać tego ,co jest w danej chwili potrzebne.Na początku ,gdy tylko choroba mamy została wykryta,przeczytałam forum od pierwszego wpisu,by poznać jak najlepiej to z czym przyszło nam walczyć.Myslę,ze tak zrobiła większość .Teraz są to już konkretne pytania,konkretne działania i goniący czas.
Jacku,mam nadzieję ,że przyspieszą Ci ten PET,chociaż jestem pewna,ze onkolog ma rację ,twierdząc ,że to nie przerzut.Jednak lepiej spać spokojniej.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie,życzę miłej soboty .Zdrówka i siły wszystkim
Marysiu,u mamy lekarz powiedział tylko o dwóch możliwościach:życie lub śmierć za kilka miesięcy,jeśli nie podda się operacji.Nie mówił o żadnym innym sposobie leczenia,więc pewnie go w mamy przypadku nie ma.Tak tylko teraz myślę o jego słowach,że w lutym mówił,że jeśli bez operacji to daje jej jakieś trzy miesiące życia,a tymczasem termin wyznaczył na kwiecień.Mam nadzieję,że te trzy miesiące w lutym ,to były tylko słowa ,które miały mamie uświadomić,że musi zgodzić się na radykalną,a nie jakieś medyczne przesłanki.Wierzę z całego serca,ze jeszcze będzie dobrze, że to jeszcze nie Jej czas.Dobrze,że będziemy mogły się wzajemnie wspierać w tym trudnym czasie,Marysiu.Przy córkach staram się nie okazywać lęku,znajomi maja swoje problemy,tylko tu można się naprawdę wygadać
Co u Was,kochani?są jakieś nowe wieści?
Marysiu...to przeżyłaś stresujących momentów ostatnimi czasy..Współczuję.Za to wkrótce mąż będzie po operacji i spokojnie będziecie oczekiwać narodzin wnuczka lub wnuczki:)Z całych sił trzymam kciuki,by już było tylko dobrze.
Z jednej strony denerwuję się ,chciałabym by operacja mamy odbyła się jak najszybciej,martwię się,czy nic w międzyczasie się nie wydarzy złego,a z drugiego chcę by czas się zatrzymał ,by ten dzień nigdy nie nadszedł,by zdarzył się jakis cud i by operacja nie była potrzebna.Myslę,że każdy z nas przeżywa to podobnie.U mnie na dodatek będą w ten dzień egzaminy gimnazjalne starszej córki.Nie wiem,jak to wszystko przeżyć.
Jacku,co tam u Ciebie?miałeś więcej pisać🙂.
pozdrowienia dla wszystkich!
Oj tak,Jacka wypowiedzi są bardzo merytoryczne,Heńka zresztą też.Im więcej wiemy ,tym łatwiej będzie gada załatwić.A z pewnością oswoić lęk .Jacku,pisz,jak najwięcej,jak widać wszyscy lubimy to Twoje "rozpisywanie się "
U nas wiadomo już trochę więcej.Zaklepany termin to 11 kwietnia ,a 12 kwietnia operacja.Z tym,ze jeśli w międzyczasie coś się zwolni wcześniej,to będą dzwonić.
Kurczę...jakoś długo...I tu mam pytanie do Heńka,bo pamiętam,że pisałeś ,że miałeś wyniki podobne jak moja mama.I pamiętam,że też termin miałeś nie na "już".Martwię się czy to nie za długo.Tak,jak czytam,to ci którzy dłużej czekają-mają podawaną chemię.A mama -nic.Z tym,że pamiętam,że przecież Heniek też czekał i też bez chemii.Wiem,że każdy przypadek jest inny,tu nie ma reguły,ale próbuję się jakos pocieszyć ,że nie będzie za późno.
Witaj Ellie88
Tu niestety nie pomogę.Mama jest też po zawale,w sierpniu 2018,ma dwa stendy i kardiolog stwierdził,że serce wytrzyma.Czytałam tu różne opinie o pacjentach po zawałach i z reguły pęcherz był usuwany.A kiedy tata miał zawał?
Hej Kochani
Iwa1122 -bardzo się cieszę,że operacja przebiegła pomyślnie ,najgorsze macie za sobą:)Super wiadomość.
Marysiu,dobrze,że się odezwałaś,cudownie,ze wyniki Męża dobre i że macie termin.Będzie dobrze.Doskonale rozumiem,że czujesz się tak,jakbyście oboje byli chorzy.Ja nawet fizycznie zaczęłam czuć się źle,od czasu ,gdy u mamy zdiagnozowano chorobę.Czekam na możliwość wzięcia dnia urlopu i sama przebadam się "wzdłuż i wszerz".A jeszcze dwa miesiące temu byłam okazem zdrowia,od kilku lat nawet kataru nie miałam,biegam 6 razy w tygodniu na siłownię ,zdrowo się odżywiam,nigdy nie paliłam,nie piję,a teraz mam odczucie ,że coś mnie kłuje,ciśnie i że wszystko boli..Może to normalne uczucie?nie wiem,ale lepiej sprawdzić
Jacku...bardzo dziękuję za ciepłe słowa.Wierzę,że wszystko się jeszcze ułoży dobrze,skoro tacy dobrzy ludzie trzymają kciuki🙂.
Lenka35-coś długo każą czekać na wyniki tomografii..z reguły trwa to chyba dwa dni.Wyobrażam sobie ,jak Ci ciężko ,nie będąc obok i nie mogąc nic zrobić.Współczuję Kochana..
To chyba tyle na dziś,fajnie,że się rozpisujecie.
Życzę wszystkim zdrowia i dużo siły do walki.I odzywajcie się
Witajcie
Mama spędziła dziś kolejny dzień w szpitalnej przychodni.|Na szczęście przynajmniej anestezjologa udało się załatwić.I to tyle na dzisiaj,bo lekarz prowadzący jak zwykle niedostępny.Okazało się,że jest w Warszawie.Udało się skontaktować telefonicznie i obiecał ,że w środę o 13 będzie miał już konkretny dzień operacji.Mamy wtedy dzwonić.Oby w końcu ...
Co do średniej wieku pielęgniarek,to właśnie to o czym mówię...te młode,dobrze wykształcone,wyjeżdżają by godnie zarabiać.Sama mam taką w rodzinie.
A jak tam reszta forumowiczów?może są jakieś dobre wieści?