Ostatnie odpowiedzi na forum
Kasik 79 u taty był guz 6.5cm wiec bardzo duży, naciekal na całą grubość ściany jelita oraz do tkanki tłuszczowej. Napisałam do BIO I odpowiedz była, że powinna być zastosowana chemia bądź chemia z radioterapią bo przy tym rozmiarze guza nie można wykluczyć mikroprzerzutów. Podobna sytuacja była u Mamy Łukasza 93 i Taty Basi 40 i w obu przypadkach została podana chemia. Boje się, że u taty dojdzie prędko do przerxutow odległych jeśli nie dostanie chemii :( jestem przerażona :( tato nie chce słyszeć o innym onkologu, jest na mnie zły, że naciskam na chemię :(
Właśnie dzwoniłam do szpitala. Rozmawiałam z koordynatorką. Tata ma nie dostać chemii. Onkolog uznała leczenie za zakończone bo nie ma przerzutow i nie ma uzasadnienia dla chemii. Ja powiedziałam, że przecież były nacieki i tato powinien dostać chemię. Wg onkolog nie -mamy tylko monitorować. Poprosiłam o telefon do onkolog bo chcę z nią porozmawiać na ten temat. Koordynatorka ma do niej zadzwonić i zapytać czy może mi podać numer telefonu.
Najgorsze, że zamkną mi kartę DILO i wtedy gdy będę chciała gdziekolwiek indziej uderzyć to już czekają nas kolejki. Masakra. Nie spodziewałam się tego.
Co do NFZ to nie będę się spierać - okropna ta rzeczywistość
Sierotko patrząc jeszcze z innej strony na to co ta osoba powiedziała wychodzi na to, że nikt kto ma złośliwego nie ma szans na przeżycie 6 lat. Przecież to bzdura. Każdy onkolog powie, że to zależy od kilku czynników i są tacy, którzy żyją kilkadziesiąt lat -po kilku latach są uznani za zdrowych . Chyba nie przejmowałabym się tym co dziś uslyszalaś.
Sierotko a wszystkie badania histo guza Twojego męża były wykonywane w tym samym laboratorium?
Ja szczerze powiedziawszy nie bardzo w to wierzę. Przecież to, że ktoś ma nowotwór złośliwy nie oznacza, że nie będzie żył. Znane są statystyki i Twój mąż jest tym szczęśliwcem zaliczającym się do 65%. Nie było przerzutow, nie było naciekow, wezly czyste wiec czemu miałoby nie być dobrze?
Kasik79 proszę nie słuchaj chirurga. Poczekaj spokojnie na wizytę. Tego ile komu zostało czasu nie wie nikt.
Kasik 79 mój tato tez ma nacieki ale chyba innego typu -guz naciekal na całą grubość ściany jelita i tkankę tłuszczową. Jestem zielona w temacie póki co, jeszcze nie rozmawialiśmy z onkologiem,czekamy na decyzje co do leczenia (o wszystkim informuje nas koordynatorka ds terapii onkologicznej ). Tydzień czekania to tak długo -rozumiem Twoje nerwy i strach. Trzymaj się.
Basia 40 a rozmawialiscie może z onkologiem o tych naciekach? Mi one nie dają spokoju. Juz sama nie wiem co gorsze -te nacieki czy zajęte węzły.
Te wyniki to coś okropnego. Ten wieczny strach. Piszesz, że Tato dziś ma 4 dzień chemii -to jakim systemem go dostaje? Jest w szpitalu czy w domu?
Napisz proszę ze szpitala co u Ciebie. W sumie nie wiem nawet z czym idziesz do szpitala -wiem tylko, że też będzie wynik histopatologiczny? Ściskam mocno Ciebie i Tatę. <3
Basia 40 u nas nic nowego :( konsylium juz było dwa tygodnie temu, ponad tydzień usg jamy brzusznej I otrzewnej i od tej pory echo. Wydzwaniam ale nadal nie ma decyzji onkolozki. W czwartek byliśmy na kontroli i był zastępca ordynatora (był obecny przy operacji ) i tez powiedział tacie, że onkolozka jeszcze nie podjęła decyzji. W środę będzie 5 tygodni od operacji. Martwię się bardzo tym opóźnieniem. Nie wiem co robić. Tato mówi, że jemu to pasuje bo do chemii mu się nie spieszy, ale tu przecież nie ma na co czekać :(