Rak piersi
Jestem po mastektomii dwa lata i nie mogę jeszcze dojść do równowagi ,nie mam żadnego wsparcia borykam się z nim sama ,czasami mam wszystkiego dosyć.Proszę o jakieś rady bo nie mam nawet z kim o tym porozmawiać .
-
Aniapak moglaś mieć nowotwór który rozwinął się na bazie brodawczaka. A miałaś robioną mamografię?
-
bbb,tak miałam mammografię w maju,ale w lutym gdy robiłam usg miałam nieciekawy wyciek z piersi,co świadczyło już o złym stanie piersi i lekarz nie wysłał mnie nawet na badania,odesłał po prostu do domu,a po 3 miesiacach gdy trafiłam na inna lekarz skierowała mnie na badania i okazało się że pierś będzie do usunięcia. A co jest ten brodawczak?
-
Brodawczak to jest zmiana która rozwija sie w obrębie przewodów mlecznych. Uważana jest za zmiane która może powodować rozwój nowotoworu a jej pierwszym objawem jest wyciek z piersi. Generalnie zaleca sie zawsze usuwanie brodawczaka aby nie dopuścic do rozwoju choroby nowotoworwej. A gdzie byłaś diagnozowana?
-
wiesz...to nawet po części by się zgadzało,bo w czasie karmienia piersią miałam problem z ciągłym zastojem mlecznym w tej właśnie usuniętej teraz piersi i po zakończeniu karmienia ciągle miałam jakiś wyciek z piersi,który z biegiem czasu zmieniał kolor. No ale jakby nie było,to już chyba nie ważne od czego się zaczęło. Zobaczymy co wyjdzie z wyników....które już za parę dni....ahh,ten ciągły stres :-(
-
Aniu moja mama tak miala- najpierw brodawczak wydzielina z brodawki a potem rak. Ale już osiem lat po operacji i chemi i radioterapii i "fryga jak strzyga"
-
furiko,dobrze to słyszeć,mozna miec jakaś nadzieję,choćby maleńką... Ale mam doświadczenie dosyć przykre,gdyz moja mama także przeszła przez raka piersi,od zdiagnozowania i przebytej chemioterapii żyła 10 lat,a potem zbagatelizowała okresowe badania i dopadł ja ten skurczybyk od nowa,niestety z przerzutami na wszystkie organy wewnętrzne,łącznie z kośćmi i mózgiem,a miała zaledwie 49 lat jak zmarła :-( Ja mam 32 lata,dziecko 4 letnie i boję sie że nie dożyję chwili gdy maluch pójdzie do szkoły :-(( Odebrałam dziś wyniki i niestety nic pocieszającego nie zobaczyłam -w jednej nowotwór złośliwy( lewą pierś mam usuniętą) z drugiej,prawej, pobrali mi wycinek z guzkiem i okazuje się że tam też był guz złośliwy...i jak dalej żyć?? :-(
-
Aniu ale te zmiany zostały wcześnie rozpoznane szczegolnie ta w prawej piersi więc to jest plus. Poza tym mdycyna poszla do przodujeśli chodzi o leczenie i z tego się wychodzi. Leczenie jest do przeżycia no a potem kontrolować się trzeba, ale to jak okresowe przeglądy samochodu. Ty myśl co dziecku za dobrzed zdaną mature sprawisz:)
-
furiko,dziekuje Ci za te slowa!!!!! We wtorek bede konsultowac wyniki badan z lekarzem,wiec coz...zobaczymy co dalej.... Boze,jak ja bym chciala zyc juz normalnie!! :-(
-
dziewczyny jestem tu po raz pierwszy.. mam 33 lata - roczną córeczkę diagnoza rak rdzeniasty piersi , stadium I , bez przerzutów do węzłów niby dobrze..ale okazało się że mam mutację w genie BRCA1 - teraz mimo wszystko czeka mnie chemia - ponoć najgorsza czerwona . Myślałam że jak nie będzie przerzutow do węzlow chemii nie będzie..myliłam się . Czuję się dobrze, wszystkie wyniki dobre. Jestem przerażona chemią, miałam mieć pierwszą dawkę w czwartek ale organizm odmówił posłuszeństwa zaczęłam wymiotować zanim doszłam do szpitala . Myślę nad odmówieniem leczenia chemią i przyjęciem naświetlania . Do tej pory byłam mega dobrze nastawiona, na oddziale byłam najmłodsza pocieszałam wszystkie babeczki a teraz mój nastroj mocno się pogorszył . Czy któraś z was nie przyjęła chemii? Czy po chemii jest aż tak tragicznie jak piszą nietórzy? blagam doradźcie coś. Następną wizytę mam w czwartek..z góry dziękuję
-
Witaj anka33,wiem co to znaczy byc najmlodsza wsrod wszystkich chorych...ja rowniez bylam najmlodsza podczas chemioterapii,mam 32 lata i 4 letniego malucha,ktorego kocham nad zycie i wiem jak jest Ci ciezko walczyc z choroba. Co do chemii to ja rowniez mialam czerwona,4 cykle kazdy w odstepie 3 tygodniowym. Jesli chjodzi o to czy jest tragicznie po chemii,to zalezy od organizmu. Kazdy przechodzi to indywidualnie i inaczej. Ja znioslam to dosyc dobrze,bez wymiotow, dokuczaly mi tylko bole stawow i miesni - tak jak przy grypie, oraz utrata smaku,ale to takze normalne. 4 - 5 dni czulam oslabienie i nie mialam sily na spacery,czy chodzenie po schodach,po kilku dniach mijalo i wracalam do normalnosci. Moja chemia zareagowala na guza w okolo 60 %,zmniejszyla,obsuszyla i mozna bylo latwiej pozbyc sie tego cholerstwa,wiec mysle ze jesli masz mozliwosc to poddaj sie chemii. Powodzenia zycze i sil w walce!!