Aniu trzymam mocno !
Kobietki, jutro idę z Mamą na ostatni z całej serii avastinów. Dowiem się też czy marker się ustabilizował czy nie...
Ale zmieniając temat chciałabym zwrócić Waszą uwagę na coś. Pewnie nie odkrywam Ameryki, ale to bardzo ważne. Jeśli przed tym jak zachorowałyście Wy albo Wasze Mamy leczyłyście się na inne choroby to nie zapomnijcie w ferworze walki z robalem, że trzeba leczyć się dalej i pilnować także np serducha, oczu, uszu i innych. To, że Wam lekarz prowadzący chemioterapię nie zleca badań cholesterolu, cukru czy innych to nie znaczy, że nie macie tego kontrolować we własnym zakresie tak jak robiłyście to kiedyś przed spotkaniem z robalem...Życzę zdrówka i trzymajcie za nas jutro kciuki!
Kotka!można dodać do masażu (tego z wodą) kilka kropel Amolu,mnie pomaga też chodzenie boso.
mnie na stopy bardzo pomagał masażer, miałam taki nie z wodą , więc mogłam korzystać z niego wł łóżku, nosiłam również klapki z jeżem i to tez był dobry masaż, było mi ciągle zimno w stopy nosiłam dwie pary ciepłych skarpet, na szczęście dolegliwości ta jakiś czas po chemii zaczęły ustępować,
pozdrawiam
witajcie Dziewczyny, wiem ze wiele razy pisalyscie o bolach w stopach, probowalam odnalezc te wypowiedzi ale na marne. Mama ma straszne bole stop, az nie moze wlozyc.butow bo ją bolą. Pamietam ze pisalyscie o czyms takim jak masazer i chyba moczenie w wodzie z solą. A cos jeszcze? Pozdraqiam Was Wszystkie.
Cześć!Moja historia leczenia jest hmm.."podróżnicza" ponieważ ja mieszkam w Zamościu,operowana byłam w Krakowie w CO na Garncarskiej a do Krakowa trafiłam dlatego,że poleciła mnie tam pani onkolog z Bielska Białej gdzie miałam pierwszą chemię i pierwsze konsultacje.W Bielsku mieszka moja córka i stąd też tam właśnie rozpoczęłam leczenie.Teraz konsultowałam dalsze leczenie z profesorem w Krakowie,po tym jak w Zamosciu zaproponowano mi karbo z cealyxem.Dziś mam z kolei wizytę u onko.w Zamościu i chcę żeby ona też zapoznała się z propozycją podania Nolvadexu.
Tess, czy Ty leczysz się w CO w Warszawie?
Próbowałam dowiedzieć się więcej o rezultatach stosowania tego leku ,ale niewiele się dowiedziałam.,więc kolejna niewiadoma......zadziała ,albo nie ot,taka (rosyjska ruletka).Pozdrowienia😗
Ja nie neguję pozytywnego działania Nolvadexu. Podawanie tego leku przy raku jajnika na Zachodzie jest dość częstą praktyką. Tyle, że oni przed podaniem leku badają receptory estrogenowe i progesteronowe, tak jak to się robi w raku piersi i w zależności od wyników podają Tamoxifen lub nie.
Któraś z dziewczyn na tym forum była ponad rok na Tamoxifenie i nic złego się nie działo. Przetrzymać rok bez chemii w naszej sytuacji to zupełnie niezły wynik. Oby wam się też udało!
Też mam wątpliwości,ale muszę komuś zaufać.W końcu profesor z takim doświadczeniem i praktyką chyba wie co robi.Skoro Topotekan nie zadziałał może ten Nolvadex.....Ja nie mam nigdzie guza,tylko te powiększone węzły.To jest trudna decyzja ,albo karbo i cealyx albo to? Można zwariować!!!!!!!!