Czarownica, jak tam praca ? Dajesz radę ?
Paulinkaa, W sierpniu bedzie 2 lata jak mam wylonioną stomię na jelicie cienkim. Tak jak mówi Margareta można z tym żyć. Na początku nie mogłam się z tym pogodzić i czułam się okaleczona. Miałam problemy bo ciagle odklejały się worki. Mam możliwość przywrócenia ciągłości ale bardzo boję się operacji, ponieważ po radykalnej nie mogłam się pozbierać do życia. Choroba wyniszczyła moj organizm przez 2 lata od operacji prztytlam 3,5 kg i ważę tylko 45,5 kg. Moja onkolog odradza mi operację z tego powodu oraz na skutki uboczne chemii, które cały czas mi dokuczają.
Basik 77 z tą scyntygrafią różnie bywa więc na spokojnie ,bo wielu kobietom cos wychodzi a potem okazuje sie ze nic nie ma że np jest to osteoporoza lub jakies nieprawidlowosci innego typu.Rak jajnika przedziera sie do kosci ale wcale nie jest to częste a zazwyczaj bol jest w okreslonym miejscu.Bole nog to raczej pochemicznie ale pisalas już dawno ze mama b.psychicznie siadła więc ogolnie wszystko co sie w niej dzieje może miec równie dobrze podłoże psychiczne.Nie wychodzi,siedzi w domu ... może to depresja i potrzebny jest jednak psychiatra żeby mamie pomógł bo to się pogłębi.Niektórzy ludzie po takich przejściach reagują w ten sposob.Poddają sie i czekaja na koniec....
Paulinkaa .. mnie wyłoniono stomie po 5 latach od radykalnej operacji . Wznowa była w okręznicy. Operacja metodą Hartmana. Ponad rok czasu nosiłam worek . Zaraz po chemii zameldowalam sie u mojego chirurga żeby wykonać dekolostomie . Po czterech miesiącach było to możliwe .musialam pokazać chirurgowi czystego Peta , Minął właśnie rok od tego czasu . Wielka ulga bo bardzo doskwierała mi ta stomia i uprzykrzała życie. Ale mozna z tym żyć ; trzeba sie dobrze zorganizować tylko. Dasz rade ; to nie tragedia. Pozdrawiam serdecznie !
Paulinkaa.pp, bardzo mi miłło, że o nas pamiętasz. Masz rację, my znowu walczymy. Mama dostała dwa dni temu 5 wlew karbo+pakli. Jest ciężko bo ma problemy z jedzeniem, mocno schudła, ma problemy z wynikami krwi, ale idziemy do przodu i nie dajemy się. Marker wrócił do normy, nic nie boli. Mama nie ma stomii więc nie podpowiem nic. Leczymy się nadal w Łodzi, ale wspieramy się Bydgoszczą jeśli mamy podejmować jakies ważne decyzje. Paulinko, jeśli mogłabym Ci jakoś pomóc to pisz tutaj albo na priv.
Przesyłam Wam Wszystkim wielkie uściski i ślę mnóstwo zdrówka! Dziewczyny, z którymi piszę na priv, odezwijcie się co u Was!
ściskam.
hej Kochane, przepraszam, że nie odpisywałam ostatnio na priv, ale miałam bardzo intensywny czas.
Mariamagdalena- żeby dostać się na konsylium do Bydgoszczy musisz zadzwonić na infolinie/rejestrację i tam wezmą od Ciebie wszystkie dane- miej przy sobie podczas rozmowy dowód osobisty, oznaczenie Twojej choroby.
Ja jak dzwoniłam żeby zapisać Mamę musiałam przez telefon podać takie informacje. Wizytę wyznaczyłam od ręki, bardzo szybko. Konsylium zbiera się raz w tygodniu we wtorek lub środę. Musisz przyjechać, odhaczyć się u Pań w rejestracji i ze wszystkimi papierami iść pod wyznaczony pokój. Tam, co jakiś czas wychodzi p.pielęgniarka i zbiera dokumentację. Później proszą Cię do pokoju. Badają, rozmawiają, proponują co robić dalej. Przygotuj się żeby być tam wcześnie ok 8-9 nawet jeśli wyznaczą Ci wizytę na 11. Im wcześniej dasz papiery tym lepiej bo prof Wicherek czasem jest tylko do 10 bo później operuje. My z Mama raz trafiłyśmy na niego, a raz nie, ale również byłyśmy bardzo profesjonalnie przyjęte pod jego nieobecność.
Cześć kochane, dawno nie pisałam, moja mama ponag 2 lata po operacji i chemii, G3 niby onkologicznie wszystko ok bo marker dobry itp. Ale samopoczucie mamy do kitu,bardzo słaba brak apetytu, ból nóg, nigdzie nie wychodzi tylko w domu leży, wyszedł zbyt wysoki poziom wapnia we krwi, endokrynolog, badania, teraz scyntygrafia kości, coś nie tak wyszło w wynikach, podejedenie przerzutów do kości,zlecone nam dokladniejsze badania, boję się że zaczynamy wszystko od nowa, czy ktoś miał problemy kostne? Czego możemy się spodziewać? Jak to się leczy? Chemia? Naświetlania?
Kochane wojowniczki, ostatni raz pisałam ponad rok temu po operacji, ale czytałam Was regularnie. Jesteście niesamowite i bardzo podnosiło mnie na duchu to co czytałam u Was. Po raz kolejny niestety przyszło mi się zmierzyć z ty gadem. Rok temu operacja radykalna 3c, jakiś niewielki naciek również na jelicie, ale chemia podobno wszystko wyczyściła. Schemat standardowy + avastin ( miesiąc temu zakończyłam avastin podawany z monoterpii 6 wlewów). Tomografia niby rewelacja,, marker 14. Wszystko niby idealnie, dwa dni temu straszny ból w brzuchu, trafiłam na sor. Zdecydowali się podjąć operacji, bo na rentgenie wyszło, że coś nie tak z jelitami. Po operacji okazało się niestety , że to znowu ten gad zaatakował, Tomograf miesiąc temu nic nie wykazał. Wyłonili stomię i pewnie zlecą chemię. Kochane , czy któraś z Was ma może stomię ? spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba...myślałam ze odetchnę. Trzymajcie się kochane, z góry dziękuje za odzew. Aniu, która wspiera mamę pamiętam, że też leczyłyście się w Łodzi, i też niestety znowu walczycie.
Pytam o to czy czułaś że jest cos nie tak,czy wszystko wyszło w rutynowym badaniu
Cześć.Podobnie jak u mnie G1 i też 2012r tyle że koniec grudnia...Tylko u mnie 3stopień.Narazie jeszcze się trzymam bez wznowy.Jeżeli chodzi o Bydgoszcz to profesor Wicherek.Dziewczyny powinny Cie poinstruować.Chyba w środy zbiera sie konsylium i trzeba tam wtedy podjechać z papierami i powinni Cię przyjąć.Poczekaj aż ktoś odpowie ,albo poprostu dzwoń do Bydgoszczy bo czas ucieka.Co do sposobu leczenia trudno powiedziec co będzie.Wszystko zależy od usytuowania guza ,może go usuną a może będą "zbijać"chemią.Mżesz dopytać o dootrzewnową,trzeba się na nią kwalifikować zarówno zaawansowaniem choroby jak i zdrowiem.Jest bardziej ryzykowna ale podobno bardziej skuteczna.
Mam do Ciebie pytanie,bo mało tu osób zG1.Miałaś jakieś symptomy że coś się dzieje czy kompletnie nic..,?