Obojętnie czy będzie tu czy tam, najważniejsze żeby zdrowiała. Czasem nawet dłuższy pobyt w szpitalu jest trochę bezpieczniejszy:)
Awa być może były wskazania do wprowadzenia mamy w śpiączkę farmakologiczną ale to dla jej bezpieczeństwa. Najważniejsze żeby się wybudziła. Wygląda na to że zrobiono jej tam mocne spustoszenie chirurgiczne więc to źle i dobrze. Źle bo wiadomo operacja a dobrze, że prawdopodobnie dużo usunęli. Pytanie tylko ile i co. Daj znać jak będziesz już coś wiedzieć. Trzymam mocno kciuki.
Kod raka jajnika to C56 a nie C80.
Być może nowotworem pierwotnym jest zupełnie inny rak.Jeśli tak podejrzewają będą szukać w całym organiźmie. Nie podadzą chemii w ciemno bo nie wiadomo jaki to rak i czym go leczyć.
Wydaje mi się że kierują na Pet bo według KODU CZYLI C80 to nowotwór o nieznanym umiejscowieniu. Może nie są pewni czy to rak jajnika i jaka chemię zastosować.
Witam was kobietki. Jestem tu nowa. Chciałabym zaczerpnąć rad, wskazówek i wzajemnego wsparcia. O chorobie dowiedziałam się na początku tego roku. 02.01.2020 odbyła się pierwsza operacja , na podstawie otrzymanego wyniku doktor powiadomił mnie miesiąc później ze nowotwór złośliwy , druga operacja odbyła się 10.02.2020 była rozległa , usunęli wszystko co możliwe. Wynik przyszedł 20.03.2020 rak jajnika stopień IIIc , kod rozpoznania C-80. Trzy dni później 23 marca zgłosiłam się do szpitala w celu ustalenia chemii dowiedziałam się od doktora ze musi mnie skierować do Poznania na badania PET dopiero po tych badaniach będę mogła mieć podaną chemię. Denerwuje się bardzo , ponieważ pierwsza chemia miała zostać podana 3 tyg po operacji a tu mija już 2 miesiące , czy moje dni uciekają ? Bardzo to przeżywam , proszę was kobietki czy możecie się jakos do tego odnieść ? Ściskam was ciepło