Moja diagnoza: przewlekła białaczka szpikowa - faza przewlekła. Rozpocząłęm miesiąc temu terapię lekiem Glivec. Ciekaw jestem jak długo udaje mu się blokować rozwój choroby. Dziękuję za wszystkie wypowiedzi, życzę zdrowia i uśmiechu:) Pozdrawiam dareks@orange.pl
Jadwigap, to prawda. Mają poza tym niesamowity wpływ na człowieka. Dowodzą tego wszelkie formy dogoterapii. Ja kiedyś będąc w pracy miałam podły nastrój, okrutny, zmęczona, obolała i zła na cały świat. Weszli mili, młodzi Państwo z młodym border collie. Zrobiło mi się ciepło na serduchu jak weszłam do pomieszczenia, gdzie chwilowo byli, piesek zaczął merdać do mnie i się uśmiechać, więc za ich pozwoleniem kucnęłam i przyszedł do mnie się przytulić. Cała się wtuliłam w niego. Miękki, ciepły, puchaty, cudowny. Chwila przytulenia i czułam się całkiem lepiej! Jakby wiedział, że tego mi potrzeba. Rozstaliśmy się spoglądając jeszcze na siebie i byłam mu ogromnie wdzięczna za to, że pozwolił mi na to. Gdy zachorowałam, to ktoś mi powiedział, że przy białaczce nie będę mogła mieć psa. Później kilka osób to powtórzyło, a że to był mój początek, to uwierzyłam i było to dla mnie ogromnym ciosem, bo oczekiwałam tylko na ślub i wzięcie czworonoga pod nasz dach. Nie ma nic lepszego na bolączki niż bezinteresowne, kochające zwierzę :)
Dobrze, jak znajdę czas, to skoczę do Porażki po jedzonko dla Ciebie :) A może jak będzie chwila, to skoczę z mężem na obiad i przy okazji jedzonko wezmę np :) Pozdrowię :) Psy są dla mnie najlepszą terapią na wszystko. Planujemy drugiego rozrabiakę wziąć do domu, ale chwilowo jestem bez pracy ;) i musimy ustabilizować sytuację. Wymiziaj hrabianki ode mnie 3
No proszę! I pracowałaś koło Porażki! W środku lokal może i nie zachęca, ale jedzenie doskonałe. I muszą mieć naprawdę świeże produkty bo żołądek mnie nie bolał. Polecam Ci faszerowane bakłażany albo falafelki. Pyszne. Jeśli miałabyś czas to kup mi to bardzo proszę. I powiedz Pani sprzedawczyni że wierna klienta z Wrocławia serdecznie pozdrawia. Ona mnie ostatnio już czaiła.
A miesa nie jadam już prawie 20 lat.Ale weganka nie jestem. Nie wyobrażam sobie życia bez jajek i maślanek.
Tak, z Poznania już :) Byłam z dolnego śląska i dlatego trafiłam do Wrocławia do kliniki z choróbką, ale studiowałam wtedy już w Poznaniu. I tak sobie dojeżdżam :) Niby teraz pociągiem to żaden problem, bo 2h, ale co miesiąc tłuc się, szkoda pieniędzy, czasu itd. A na badania przyjeżdżam zawsze dzień wcześniej i nocuję u siostry męża, bo pociągiem z rana byłabym o 8.30 we Wrocławiu dopiero, żadnego innego rozsądnego. No i 23 do Poznania, po badaniach, siostrę męża zabieram ze sobą :) Porażkę znam z nazwy, nigdy mnie nie podkusiło, żeby tam wejść, ale teraz koniecznie muszę! Pracowałam niedaleko Porażki ;) Za to znam Mixturę i tam podają czekoladowy tofurnik i boskie wege burgery! Nie wiem czy znasz :) Więc wzięłabym dla Ciebie te warzywka, tylko mogą nie dać rady, jak je już 22 kupię i zanim przetrwają przeboje podróżowo-gościnne :D Jesteś weganką/wegetarianką? :) Ja bardzo próbuję, ograniczam mięso do minimum, ale jeszcze czasem mam ochotę.