Tematy
Dręczyło mnie to od dawna a teraz pojawiła się niepowtarzalna okazja dzięki tej akcji aby się z tym podzielić z obecnymi zwycięzcami. Moja żona do nich należała. Wygrała z rakiem piersi, żyła długo i aktywnie. Po 11 latach pojawiły się bóle neurologiczne i zostały zdiagnozowane jako bóle związane z zwyrodnieniem kręgosłupa. Nie pomagały typowe kuracje w takim przypadku, przeprowadzaliśmy różne badania, łącznie z rezonansem magnetycznym. Lekarz nawet powiedział, że w tym wieku ... to musi boleć?! To trwało z dwa lata.
Udaliśmy się nawet po konsultację do ortopedy i po badaniach powiedział mi abyśmy się raczej skupili na badaniach onkologicznych. Uczyniliśmy i okazało się, że po 11 latach nastąpił przerzut na kręgosłup. Z tym można było tez wygrać, ale złe rozpoznanie i uparte trzymanie się wersji o zwyrodnieniu kręgosłupa przekreśliło te szanse. Lekarze wiedzieli, że żona miała 10 lat temu raka a mimo to nie poszli tym śladem. Dziwne, ale to ortopeda powiedział mi, że po 10-11 latach to się własnie zdarza.
Dzielę się tą historią aby zwycięzcy mieli się na baczności do końca, aby długiego życia. Nasz system nie zdaje egzaminu. Moja córka, mieszkająca w Kanadzie, jako genetycznie zagrożona natychmiast została tam objęta okresową kontrolą, jak tylko dowiedzieli się o śmierci jej matki. Tego u nas brakuje. Po 5 latach urzędowo rak zostaje uznany za wyleczony.
Nauka z tego, że po zwycięstwie trzeba byłemu rakowi patrzeć nieustannie na "ręce"! Nawet jeśi lekarze twierdzą inaczej.
Tego i długiego życia życzę wszystkim zwycięzcom
Zbigniew