Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam, jestem tu pierwszy raz, ale śledzę wasze wpisy z zainteresowaniem. Próbuję z tego zgadywać, jak potoczy się choroba mojej Mamy. Ma już 83 lata. W maju stwierdzono mały guzek w pęcherzu, ale T2, low grade z naciekaniem na mięśniówkę. Wycięto go bez żadnych komplikacji i zaproponowano radykalną cystektomię. Po konsultacji z prywatnym urologiem i cystoskopii postanowiliśmy odrzucić tę drogę, przynajmniej na razie.Kolejny TUR, bez wznowy, wynik Ta High Grade. Po kolejnych 3 miesiącach mapping pęcherza, pobrano 5 wycinków. Diagnoza: brak cech wznowy raka. Nie stwierdzono ognisk raka ani w mięśniówce, ani nawet w błonie śluzowej. Więc euforia. Mama przechodzi pod opiekę Poradni urologiczno- onkologicznej i wraca do swojego prywatnego urologa.No właśnie dziś była ta wizyta i lekarz był bardzo powściągliwy w rokowaniach. Stwierdził, że jednak nowotwór może rozwijać się dalej mimo że nie ma zmian w węzłach ani przerzutów. Mama nie czuje się dobrze, ale może to z racji zmęczenia 3 TUR, znieczuleniami w kręgosłup, kilkoma cystoskopiami. Co parę dni wyskakuje temperatura, męczą ją też silne nocne poty. W ogóle jest depresyjna, a teraz psychika całkiem jej siadła. Nie tyle jest przerażona chorobą, co zmęczona procedurami medycznymi. To udziela się mnie - jedynej opiekunce. Teraz ma zleconą cystoskopię za 2 miesiące oraz cytologię i posiew, zresztą po raz pierwszy. Może to wykaże przyczynę jej obecnych dolegliwości. Chcę nadmienić, że nie zgodziliśmy się na radykalną nie z głupoty ani lekceważenia, tylko ze względu na wiek. Lekarz prywatny stwierdził, że może jej nie przeżyć, a szpitalny, że cóż...zawsze jest ryzyko. Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale upadłam dziś na duchu. Podziwiam Was wszystkich za dzielność i optymizm, ale tak trudno jest wytrzymywać te napięcia i żyć od wyniku do wyniku.Pozdrawiam.