Ostatnie odpowiedzi na forum
Witajcie, czytam Was od roku, dokładnie od czasu gdy u mojego taty wykryto raka płuc. prawie za każdym razem, Waszych tragedii rodzinnych. tata/mama/dziadek nie dożywali roku od chwili wykrycia choroby. I tak na zeszłoroczne święta wielkanocne, oznajmił nam lekarz."Najprawdopodobniej to będą Wasze ostatnie wspólne święta i do Państwa należy decyzja czy zostawiacie go w szpitalu czy chcecie z tatą spędzić te święta" Nie wierzyłam w to co ta lekarz powiedziała. Pomyślałam że jest nienormalna, przecież tata po prostu osłabł z sił i trzeba go kroplówkami podleczyć, a z rakiem można żyć, można go pokonać, już raz tato pokonał raka!! i tak co jakiś czas wchodziłam na forum i liczyłam miesiące od momentu informacji o chorobie do czasu zgody. ja wiem że to głupie jakieś z mojej strony, ale próbowałam szukać racji w słowach lekarza. A i tak do samego końca nie wierzyłam. Do samego końca!!!! Problem z rakiem płuc jest o tyle trudny, że często wykrywany jest zbyt późno. Mój tata zmarł po 8 miesiącach od zdiagnozowania choroby ;-( serce mi pęka. Kolejnych świąt nie do żył. Zmarł nagle. To fakt czuł się słabo, ale nikt nie spodziewał się że to ten dzień, myślę, że i on się nie spodziewał, tylko rano dłużej sobie pospał, jak nigdy. Ciężko mi jest bardzo. Ludzie mówią "musisz się z tym pogodzić" Ale jak można się pogodzić ze stratą swojego rodzica. Najgorsze jest to że nic nie możesz już zrobić.