Ostatnie odpowiedzi na forum
Dobrym pomysłem mogła by być też ksiazka składajaca się ze wspomnień tych co chcieliby się podzielić własnymi doświadczeniami z czasów walki z chorobą.
Każdy mógłby opisać jak to było.Prawdę.Bo najczęściej ,nie wiem jak Wy,słyszało sie już po diagnozie bedzie dobrze...i ciagle bedzie dobrze.Niby super,niby wsparcie...ale szlag trafiał(oczywiście piszę w swoim imieniu)gdy byłam kompletnie rozwalona,rozbita,obolała.
Aż trafił się lekarz-Kaśka-bierzemy sie do roboty-bedzie trudno,czeka nas wieloetapowe leczenie.Myślę,że wygramy.
Akurat mi ta szczera rozmowa pomogła-koniec rozczulania się,zebrałam wszystkie siły.Na każde łzy rodziny reagowałam niemalże z "mordem w oczach".Bo tu walczyc trzeba -nie płakać.
Każdą nastepną diagnozę przyjmowałam juz na spokojnie,każdą kolejna operację znosiłam niemal na luzie.Ok-wycinajcie skurczybyka niech robi wypad z mojego ciała.
Tylko te noce....sama na sam ze sobą.Zresztą pewnie wszyscy tez takie momenty mieliście.
Najważniejsze to nigdy się nie poddawać.
Witam wszystkich.Dzięki wielkie za ten wątek.Zgadzam się w 100%,że o nowotworach trzeba mówić.
Sama pamietam jak znajomi reagowali.Tak jak nadmieniła izisia dla większości już "leżałam w trumnie"...bo przecież ONA MA RAKA.
A ta niewiedza,te mylne postrzeganie choroby nowotworowej nikomu nie pomaga.Zwłaszcza tym..co dopiero usłyszą diagnozę,tym co zaczynają walkę.
Trzeba się pokazywać,"świecić"przykładem,że można z wygrać.Tak jak MY wszyscy policzeni.
Taki serial na pewno by był wielkim wsparciem.
Nie ma co ukrywać,że walka bywała cieżka,,czasem wydawało się,że sił już zbraknie.Ale zawsze coś motywowało.
My wygraliśmy-podzielmy się własnymi przezyciami,pomóżmy innym.
Luika-trzymaj się-operacja,powrót do zdrówka i życie!!!!
mam nadzieję,że zajrzysz tu jeszcze.Pozdrawiam
Ja od ostatnie jestem prawie 5 lat.Pięciolecie minie we wrześniu.
I zaczynam wierzyc,że jednak wygrałam.Od 2000 r,nigdy takiej długiej przerwy bez wznowy nie miałam.:)
A teraz?a teraz doceniam każdy dzień,każdą drobnostkę.Nawet złe chwile w zyciu,jakieś przeciwności...bo co one znaczą skoro mozna sie cieszyc życiem.Mi choroba wyszła na dobre.Tak sie cieszę zyciem,każdym dniem:)