Ostatnie odpowiedzi na forum
Moja mama po pierwszym i drugim wlewie dłużej dochodziła do siebie około 5 dni, teraz przy trzecim zajęło to 3 dni. Doskwierają jej wtedy nasilone uderzenia gorąca, bardzo się poci w nocy, ma dreszcze, mdli ją i właśnie ma bóle w stawach. Przez kilka dni bierze zawsze paracetamol, a na ostatniej wizycie lekarz powiedział że przez 2-3 dni można wziąć steryd, który mama bierze przed wlewami-pabi-dexamethason dwa razy dziennie po 3 tabletki i chyba rzeczywiście pomógł bo tym razem doszła do siebie szybciutko.
Tak, już wszystko rozumiem. No właśnie szkoda, że po prostu nie jest to bliżej. A jak samopoczucie mamy?
My ogólnie jesteśmy zadowolone z opieki tutaj, jedynie właśnie przeszkadza nam to że wizyty są bardzo krótkie..ale to przez to że niestety tyle ludzi jest chorych i to że nic lekarze nie mówią od siebie, o wszystko trzeba się dopytywać.
Ponowie pytanie o leukocyty czy da się podwyższyć ich poziom?
O rzeczywiście pisałaś Czarownica już o tym, przepraszam :)
Ja też głęboko wierzę, że chemia usunie tego lokatora.
A wracając do Avastinu to nie wiem czemu lekarze powiedzieli, że nie jest podawany
w Kielcach..jest i to w takim samym schemacie czyli 6 wlewów z carbo i taxolem i jeszcze 12 samego Avastinu.
Czytam i jestem przytłoczona.. Zdaje sobie sprawę, że choroba jest zaawansowana jest to 3c high grade, ale czy to nie Wy kobietki pokonujecie tego potwora???
Ze swoich doświadczeń mogłybyście doradzić coś na podwyższenie leukocytów? Mamie ich poziom sporo spadł od ostatniej chemii, przyjmuje tran 3x2 dziennie, czytałam wcześniejsze komentarze i znalazłam informację o tych zastrzykach Neulasta, ale one są podawane chyba w sytuacjach podbramkowych.
Z dobrych wiadomości-zmiany na wątrobie okazały się łagodne :)
https://www.facebook.com/PolskieAmazonkiRuchSpoleczny/?fref=nf -Olaparib..a my wciąż czekamy na wyniki z Poradnii Genetycznej.
Genariks, chyba nie chodzi o Avastin..moja mama go przyjmuje a jesteśmy przecież w Kielcach. Pozdrawiam <3
Krzysztof, wiem co czujesz i jak się martwisz o siostrę..ja tak martwię się o mamę. Chciałabym wziąć to choróbsko na siebie, ale to byłoby dla niej jeszcze gorsze. To okropne, że wciąż pisze na forum ktoś nowy i że tak wiele osób się z tym zmaga. Ale to właśnie Dzięki Waszym przykładom uwierzyłam, że ta walka nie musi skończyć się przegraną <3
Czarownica, rzeczywiście straszna cisza dlatego ja też coś napiszę:)
Kucja, powrotu do zdrówka!!
Nana, cieszę się że masz tyle siły i że ogródek zadbany. Tak kojarzyłam, że masz jakoś na dniach drugi wlew, moja mama ma w czwartek.
U nas ok, samopoczucie mamy naprawdę dobre tylko od momentu diagnozy ciągle te dni są jak niekończące się czekanie, wcześniej czekałyśmy na operację, później na wyniki, później na chemię pierwszą teraz na drugą, ciężko jest ,,normalnie" żyć.
A i wczoraj chemia zafundowała mamie nową fryzurkę..na jeżyka.
Nana, mama o dziwo świetnie, to chyba naprawdę był syropek..szybko udało się go wypłukać, ciągle zmuszałam ją do picia wody, tylko te uderzenia gorąca są uciążliwe ale cóż zrobić. A jak Ty się czujesz? Czy tak dobrze jak wcześniej i czy kryzys nie nastąpił?
Kola, super że to tylko naczyniak, powodzenia!