Ostatnie odpowiedzi na forum
późnym wieczorkiem ale już jestem ,właściwie to prawdę mówiąc nigdzie nie byłam.
W poniedziałek miałam mieć 3cią chemię ,ale znów mnie wysłali do domu - powód ciągle ten sam
słabe parametry krwi, siedzę więc nadal w domciu i czekam . Tym razem dostałam VIT B6 w zastrzykach
może mi pomoże zobaczymy -kolejny termin mam na wtorek.
A teraz muszę nadrobić braki bo jestem 2str. w tyle- takiego miałam stresa.
Cześć Wam ,ale mam lenia nic mi się nie chce. Siedzę i czekam może już jutro wieczorem wyjadę do Lublina,
aby w poniedziałek z rana nie przedzierać się przez zasypane drogi. Od wczoraj sypie u nas drobniutki śnieżek i jest dość wietrznie. Mam porządnego stresa i boję się, że znowu mnie cofną do domu i nie podadzą chemii.
A tak ponadto to chciałabym się dowiedzieć czy oprócz obowiązkowych badań i wizyt w waszych C.O.
chodzicie jeszcze prywatnie do lekarzy onkologów lub ginekologów. Czy macie swojego lekarza z którym możecie normalnie porozmawiać? Ja będąc w szpitalu czy w przychodni trafiam co raz do kogoś innego i czuję się jak kolejny numerek do odfajkowania. Przeciętnie 8godz. siedzenia w kolejkach, a potem 5min. wizyta u onkol.
Dlatego od was chciałabym się dowiedzieć co myślicie na temat szczepień p.grypie ,czy my możemy się szczepić
biorąc chemię?
I drugie nie dające mi spokoju pytanie to przechodząc tak intensywną menopauzę a nie biorąc hormonów
jak mam się zabezpieczyć przed ostooporozą?
Nie tylko Donia dostaje kręćka, Zyczę udanego wekendu i żeby się dalej nie nakręcać idę piec cebularze.
HURAAA!!!! GRATULACJE i kielich wina za twoje zdrowie.
Oby jak najwięcej takich wiadomości.
JASIA ja zrobiłam dokładnie to samo co ty ,po operacji i podczas 1szej chemii najgorsza była nuda
wszyscy coś robili, pracowali a ja zostawałam w domu sama i miałam dużo wolnego czasu. Zrobiłam więc kurs na prawo jazdy, agroturystyki, gastronomii. Tym razem też nie będę siedziała zamknięta w domu i i ile mi zdrowie pozwoli
znowu coś sobie znajdę ciekawego.
Jasia z takimi ocenami to ty musisz iść na studia i nie myśl że ja żartuję, siostra mojego męża 54lata
studiuje ekonomię i pisze właśnie pracę magisterską. W pracy najpierw wszyscy z niej kpili, ale teraz to jej po prostu zazdroszczą wytrwałości i odwagi. POWODZENIA
Gratulacje MAKRO przyłączam się i wznoszę toast za twoje zdrowie lampką czerwonego wina.
LIMARRI na ten wyjazd do Włoch dostałam pozwolenie od mojego onko. Tak się odstresowałam i wyluzowałam że ,aż się fest przeziębiłam (39,6st temp.), ale jest i druga prawda, że 31.01.2012 moje CA było-16,2 i od tego
momentu powoli ale stale rosło. Po 1szej chemii 5.12.2012 spadło do 137.
Więc tak na prawdę sam wyjazd niewiele miał wspólnego ze wznową, może tylko moja nieuwaga i beztroska (dobrze się czułam i przestałam na siebie uważać). A co tam widocznie tak miało być przynajmniej miałam fajne wakacje.
KASIOREK powodzenia, trzymam kciuki jutro pijemy za twoje wyniki.
Jasia jestem w szoku, ale oczywiście gratuluję, imponują mi osoby które lubią i umią się uczyć.
Mam dwóch synów studentów ale pamiętam dobrze ich matury.Powodzenia i napisz co chcesz robić potem.
Hania nie stresuj się tak tym paleniem, bo najwięcej palaczy widzę co tydzień przed moim C O i nikt im nie zwraca uwagi ani nie przegania. Nawet moja pani onkolog pali jak smok.
Tak uważałam na siebie aby nic nie załapać, a tu okazało się że rozłożył się mój małżonek -38.5 temperatury.
Zarządzę chyba całkowitą separację.
Spokojnej nocy życzę i dużo pozytywnej energii na cały tydzień.
Cześć Wam wszystkim, tak się cieszyłam na dzisiejszy dzień, miałam mieć 3ci kurs chemii. tydzień temu analizy krwi były na tyle dobre,że dostałam zgodę na dzisiaj. No i klapa płytki spadły do 62 a leukocyty do 2,1.
A tak się cieszyłam, że nie załapałam żadnego wirusa, dobrze się czuję ,zero kaszlu czy kataru.
Aby dotrwać do tej chemii odseparowałam się od ludzi, no i wszystko na nic, a może jeszcze gorzej, bo po dzisiejszej dniówce w szpitalu a potem w przychodni( prawie 9 godz.) wśród tłumów kichających i kaszlących pacjentów
to będzie cud jak mnie nie rozłoży.
Lekarka stwierdziła u mnie leukopenie i wypisała nowe skierowanie na 21 styczeń i kazała ograniczyć ludzkie kontakty. Chociaż największym zagrożeniem są właśnie te wizyty w przychodniach lub w szpitalach.
Pozdrawiam cieplutko z zasypanych śniegiem kresów wschodnich, jak tak będzie wiało i padało jeszcze przez noc
to jutro nie damy rady wyjechać z domów.
Olka to jest straszne co napisałaś. Może w tym, że mieszkam teraz na wsi , miałam więcej szczęścia.
Koleżanki namawiały mnie abym po diagnozie zwykłego powiatowego ginekologa,pojechała do miasta do
innych lekarzy,ale zaryzykowałam i dałam się zoperować w naszym powiatowym szpitalu.
Teraz na oddziale w CO spotykam pacjentki z prywatnych profesorskich gabinetów- moim zdaniem
niektórym z nich powinno się zabrać prawo wykonywania zawodu.Jak widzę ich brzuchy ,to myślę że, rzeźnik subtelniej by rozciął i pozszywał niż niejeden kształcony profesor.
Chodzi mi tu tylko o efekt estetyczny ich pracy. I dziękuję Bogu że nie dałam się namówić na zmianę lekarza.
Życzę szczęścia i pozytywnych myśli i odezwij się koniecznie jak już wrócisz po operacji do domu.
Czekamy tu na ciebie wszystkie, a ja polecam Cię w modlitwie w opiekę Ojcu Pio.
Fantastycznych świąt Bożego Narodzenia,
prawdziwej zimy za oknem i ciepła rodzinnego,
niepowtarzalnych wzruszeń i zaskakujących prezentów- przesyłam Wam kochane syrenki ,
i dziękuję za to że wciąż tu jesteście.
Dzięki Bożej Opaczności, waszemu wsparciu i pozytywnym myślom trzymam się na tyle dobrze,że mogłam
nawet pomóc trochę w przygotowaniach do świąt.
Łykam cyklonaminę i w modlitwie łączę się z wami.
W końcu i u nas mróz zelżał,a wczoraj było jeszcze -9st. ,a dzisiaj +5st. więc idę trochę na spacer.
Witajcie dziewczyny właśnie wróciłam z CO nareszcie krew mi się poprawiła na tyle że mogłam wziąść
2gą chemię. Szybko siadłam do kompa, aby podzielić się z wami tą w miarę dobrą nowiną i życzyć wam wszystkim spokojnych i zdrowych świąt, i obyśmy po swiętach spotkały sie w pełnym składzie zdrowsze,silniejsze i pełne wiary w lepsze jutro. CAŁUSY dla wszystkich, a teraz idę się kłaść. Pa,pa.
Dzięki za słowa otuchy i za całe ciepło które emanuje z waszych wpisów. Wiem że muszę się trzymać, nogi bolą i kręci mnie w stawach ale daję radę może nie tak szybko jak kiedyś,ale daję sobie radę i ze sprzątaniem i z gotowaniem.
Jutro jedziemy z mężem kupować półtusze świńskie i będziemy robić własne wędliny, więc szykuje mi się dwa dni
dobrej roboty.. No i do szpitala pojadę odpocząć. Jak wrócę cały bałagan będzie już posprzątany.
Poprzednią chemię skończyłam 20-10-11 więc podczas świąt zbytnio nie poszalałam (trzymałam się ścisłej diety)
Teraz już jakoś nie mogę, zwłaszcza ciastek nie potrafię sobie odmówić-podjadam ciągle herbatniczki i słone paluszki.
A po za tym to u nas na zamojszczźnie cały dzień sypie śnieg. Pozdrawiam cieplutko i życzę spokojnej nocy.