krysia65, Walczy

od 2011-05-31

ilość postów: 124

Robię wszystko aby moja choroba była jak najmniejszym obciążeniem dla mojej rodziny.

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

12 lat temu
Witajcie dziewczyny oto moja lista wspomagaczy które stosuję:, zielona herbata, kurkuma ale 0,5 łyżeczki na 0,5szkl.wody(albo sok z buraka),Preventic extra plus. Ponadto kiszona kapusta(własna), aronia mrożona,
1-2 jabłka,szpinak. Nie jest to nic nadzwyczaj wymyślne za to ogólnie dostępne zwłaszcza że mam własny ogród i sad.
A do obiadu to ile mam wypijam 0,5 kieliszka czerwonego wytrawnego wina(dobrej jakości) - I TO WSZYSTKO

Do ewa53 Ciemnoczerwone warzywa i owoce(buraki,czarna porzeczka, jagody) są najbogatsze w przeciwutleniacze, wzmacniają naczynia krwionośne- aronia działa z nich najsilniej.Soki i przetwory z aronii łagodzą skutki chemio- i radioterapii, uodparniają skórę na promieniowanie słoneczne i łagodzą dolegliwości trzustki i wątroby.
Aronia znakomicie też reguluje wydzielanie insuliny i wzmacnia odporność na przeziębienia.

Rak jajnika

12 lat temu
Do "bihac" proszę się przede wszystkim samemu opanować.Przeraziły mnie pańskie słowa-czyżby chciał Pan pochować żonę za życia? Rak to nie wyrok, większość z nas żyje i ma się dobrze tylko proszę nie wmawiać nam że jesteśmy śmiertelnie chore!!!
Moja rada jak najwięcej dowiedzieć się o chorobie żony od lekarza,książek i lub z tego forum.
Zapewniam że pomimo moich ostrych słów nie zostanie Pan sam bez pomocy i wsparcia.
Proszę napisać coś więcej o sobie a z porzucaniem pracy radziłabym się wstrzymać, żonie bardziej pomoże wsparcie i stabilizacja w rodzinie niż mąż desperat.

Rak jajnika

12 lat temu
Do KUKA37 jestem w szoku czytając twoje wypowiedzi.Chemię skończyłam w październiku,ale nadal jak co miesiąc jadę na badania tam nie zalecają mi nic brać,żeby niepotrzebnie nie obciążać wątroby.Próby wątrobowe mam tylko nieznacznie podwyższone. Nie razie tylko tu czytałam o kurkumie i nawet raz spróbowałam ale przeczyściło mnie z "siłą wodospadu", po czosnku boli mnie żołądek jeszcze piję zieloną herbatę z liściem pokrzywy ale i to zaczyna mnie odrzucać.
Tak więc nie wszystko jest dobre dla wszystkich ale pisz nadal o swoich doświadczeniach ze wspomagaczami, bo ja dopiero powolutku zaczynam eksperymentować.
Na razie i dzięki Bogu czuję się dobrze i poza niewielkimi niedomaganiami wszystko jest OK
czego i Wam wszystkim moje kochaniutkie życzę
PS. Może któraś się leczy w CO Lublin?

Rak jajnika

12 lat temu
Witajcie dawno mnie tu nie było, więc życzę Wam dużo szczęścia i wytrwałości w walce z chorobą, oraz nadzieję że w końcu się nam uda ją przezwyciężyć. Ja ten rok zaczęłam od badań kontrolnych i jest dobrze- markery spadają,siły wracają, a i włosy w końcu zaczęły rosnąć. Czego i wam serdecznie życzę .

Rak jajnika

12 lat temu
Do makro000- niestety ja mam ten sam wynik co i Ty, IIIC i nacieki były już na wszystkim co mi wycieli.
Nie mam jeszcze żadnego stażu(2mc od ostatniej chemii), jak na razie czuję się dobrze,wyniki też mam dobre,
większą uwagę zwracam na to co jem, częściej odpoczywam, a poza tym staram się żyć normalnie i nie użalać się nad sobą.

Rak jajnika

12 lat temu
Dziewczyny głowa do góry, wszystko da się przeżyć. Być może jest mi łatwiej bo mam to już za sobą.
Ostatnią chemię wzięłam w październiku, w między czasie zaraziłam się "jelitówką",Wątroba mi prawie całkowicie siadła,płytki mi spadały za to markery nie chciały i ten ciągły strach. Ale się nie dałam i dzisiaj jest już OK.
Odzyskałam siły, czuję się dobrze,wyniki mam dobre i chęć do życia -czego chcieć więcej.
Cieszę się z tego co jest i mam nadzieję,że powolutku będzie coraz lepiej ,czego i Wam życzę.

Droga okólarek przyjmij i ode ,mnie wyrazy współczucia, razem z Wami walczyłam o zdrowie,czytałam wasze wpisy,pisałam swoje-wpisy i pamięć po niej pozostanie już tu na zawsze.

Rak jajnika

12 lat temu
Dawno się nie odzywałam, w pazdzierniku miałam 6ty wlew.Czuję się dobrze, jestem coraz silniejsza, znowu zaczęłam chodzić na "kijki", tylko z jedzeniem bywa różnie.Zjadłabym wszystko,ale oczami,bo jak zaczynam jeść to włącza mi się myślenie - czy mi to nie zaszkodzi.Więc wielkie dzięki za poruszony temat. Podbudowałam się psychicznie.

Rak jajnika

13 lat temu
Ja miałam badania kontrolne we wtorek,a dokładnie miesiąc po 6tej chemii.Jak zwykle zrobiłam krew,mocz, EKG i dodatkowo "macanki" czyli ginekolog,oraz tomograf. Wszystkie analizy krwi i moczu wyszły dobrze nawet wątroba mi się w końcu zregenerowała, markery po 5tej chemii spadły mi na 21i tak stoją.Nic się też lekarz nie domacał niepokojącego.
Jestem po radykalnej operacji ale przed 1szą chemiia TK wykrył mi spory naciek 4cm na śledzionie,jest poprawa bo ta plama znacznie się zmniejszyła,ale niestety jeszcze jest i badania krwi nadal będę robić co 3-4tyg.
Poradzcie mi czy mam się upominać o jakieś dodatkowe badanie,albo zrobić prywatnie.
Co to jest i na czym polega badanie PET.

Rak jajnika

13 lat temu
Operację miałam w małym niedofinansowanym szpitalu powiatowym w Hrubieszowie.Fantastyczni lekarze.
Pomimo tak poważnej operacji,bardzo szybko doszłam do siebie,schudłam(NARESZCIE) a szew jest prawie niewidoczny.
Mówię wam precyzyjna robota.
Na chemię i dalsze leczenie jeżdżę do C.O.w Lublinie.Jak zobaczyłam te przewalające się tłumy chorych to od razu
wyzdrowiałam,przestałam użalać się nad sobą jaka to jestem biedna i nieszczęśliwa.Na oddziale gdzie leżałam nie było żadnej miałczącej marudy,Spotkałam za to miłe chętne do pomocy panie"weteranki", to od nich nauczyłam się jak sobie radzić w gorszych momentach_nie ma co ukrywać mam je tak jak każda z Was.
OKÓLAREK nie daj się!!! Ja miałam 3ci stopień, a może jeszcze mam ,bo dopiero w listopadzie będzie moja chwila prawdy-tomograf prawdę mi powie.

Rak jajnika

13 lat temu
Witajcie! Jestem już po 6stej chemii i HURA przeżyłam.W maju przy pierwszej wizycie w CO wydawało mi się że to tak długo będzie - a to już koniec.Włosy mi już odrastają,czuję się w miarę dobrze,co prawda prowadzę ciągle bardzo oszczędny tryb zycia,-męczę się szybko i mam stracha przed wszelkimi infekcjami ,ale co tam było mineło.
Przeczytałam wpisy z ostatnich 3ch tyg.Spodobała mi się postawa "pityny" i myślę że tak jak ona , ja po prostu nigdy nie myślałam o sobie jako o kimś poważnie chorym.Ja juz na samym początku( w kwietniu po operacji) wyparłam się swojej choroby.
I nadal to robię.Do C.O . mam ok.130km. to jest wyprawa na cały dzień, więc traktujęmy to z mężem jako wycieczkę,okazje do odwiedzenia znajomych i do połażenia po galeriach handlowych.
8-11 mam badania końcowe tomograf itp... i jakoś nie czuję strachu,będzie co bedzie,przecież bez pomocy mnie nie zostawią.
Dlatego proszę nie wpadajcie w doły własnej psychiki, bo przed wami góry problemow dnia codziennego.