Ostatnie odpowiedzi na forum
Hej, hej!!!
Rozumiem, że masz teraz wiele spraw na głowie, ale spokojnie. Wiem, że się denerwujesz, bo to normalne, ale nie daj się zwariować. Trzustka może bololewać i nie musi to oznaczać pogorszenia się sytuacji, a już na pewno nie jest to proporcjonalne do wielkości guza. Mnie pobolewała 8 miesięcy przed operacją, jak myślałam, że to tylko woreczek żółciowy (choć chirurg onkolog stwierdził, że już wtedy były pierwsze sygnały obecności nowotworu). Szkoda tylko, że nie trafiłam wtedy do jego szpitala :-(
Operacja już niedługo. Ważne by udało się gada usunąć w całości i by nie było komórek nowotworowych w granicach cięcia oraz przerzutów odległych. Trzymajcie się i głowa do góry!!!
P.S. Ja niestety nie mam dziecka :-( Musiałaś mnie pomylić i nawet wiem z kim :-) Jej też się udało!!!
Hej, hej!!! Cieszę, że mogłam choć w ten sposób pomóc. Moja operacja trwała ok. 6 godzin. 6 dni po zabiegu byłam na OIOMie. Ma się dużą bliznę w kształcie znaku mercedesa. W dwóch miejscach na brzuchu miałam podłączone dreny, do tego cewnik i sondę przez nos do żołądka, czyli łącznie ma się 4 woreczki :-), z którymi trzeba spacerować po korytarzu. Wszystko to jest zakładane jeszcze na bliku operacyjnym jak pacjent śpi, więc niczego nie czuje. Bólu nie czułam żadnego, ponieważ obstawiono mnie silnymi środkami przeciwbólowymi, m.in. morfiną, po której miałam urojenia :-( Kilka razy w ciągu dnia sprawdzają poziom cukru (co przy ingerencji w trzustkę jest ogromnie ważne).Na drugi dzień po operacji trzeba samodzielnie doczłapać do łazienki, zeby na siedząco się umyć. I powiem Wam, że mimo iż człowiek czuje się strasznie słaby, to o dziwo jest w stanie wykrzesać z siebie tyle sił, by do tej łazienki dojść. Przez te wszystkie dni na OIOMie nie dostaje się ani jedzenia, ani picia, nawet kleików. Podczas pobytu na OIOMie często spadała mi hemoglobina i dlatego miałam dwa razy podawaną krew. Często też gorączkowałam, nawet już po powrocie do domu niejednokrotnie budziłam się w mokrej pościeli. Generalnie, tak jak już pisałam, żadne bóle mi nie dokuczały, tylko byłam bardzo, bardzo osłabiona i nie mogłam za dużo jeść, bo nie miałam apetytu (kubek zupy to był wielki sukces). Spacery, nawet krótkie, bardzo szybko mnie męczyły. Jeśli chodzi o dietę, to nie jem niczego smażonego, niczego tłustego, czekolady, nie piję napojów gazowanych, alkoholu, nie przyprawiam potraw pieprzem, octem spirytusowym. Zastępuję to cytryną lub octem winnym. Mięsa przygotowuję albo na parze, albo w piekarniku zawinięte w folię aluminiową, albo duszę na niewielkiej ilości oliwy z oliwek. O Vilcacorze słyszałam. Wspomaga się nią jedna znajoma, która ma nieoperacyjnego guza trzustki (z dobrym efektem). Ja piję sok z owocu noni, zioła tybetańskie, tabletki sylicynar i nutri-drinki. Jendak zaraz po operacji polecam tylko nutri-drinki, a całą resztę można wprowadzić pózniej, jak mąż już dojdzie do sił.
Na pewno tak będzie:-) Ja też zwycięzyłam i walczę dalej, mimo iż zdaniem niektórych nie miałam szans.
Wiara to już połowa sukcesu :-)
Trzymam kciuki za szybką diagnozę i służę pomocą. Dajcie znać co i jak.
Na początku prowadził mnie Oddział Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej I, którego ordynatorem jest prof. Paweł Murawa, a później, po zdiagnozowaniu przerzutów - Oddział Chemioterapii, a konkretnie dr Renata Szoszkiewicz. Cały czas moje leczenie jest refundowane przez NFZ i nikt nigdy nie żądał ode mnie pieniędzy. Nawet nie nie dawano mi odczuć, że ktoś oczekuje jakichkolwiek korzyści. Odpłatne są jedynie konultacje w Warszawie. Na termin operacji nie czekałam długo, jakieś 2-3 tygodnie, ponieważ operowało mnie 4 lekarzy + asysta, a nie jak w większości przypadków - dwóch + asysta. Po operacji przez tydzień byłam na OIOM-ie i potem kolejny tydzień na chirurgii.
Prowadzi mnie Wielkopolskie Centrum Onkologii w Poznaniu, a dodatkowo konsultuję się też u prof. Marka Krawczyka z Kliniki Chirurgii Wątroby z Warszawy.
Tak, próby wątrobowe to Alat i Aspat. Ja zorientowałam się, że coś jest nie tak po ciągłych mdłościach, które występoławy niezależnie od posiłków. Obojętnie czy byłam głodna czy nie, to ciągle mnie mdliło. Nic mnie nie bolało, później przed żółtaczką zaobserwowałam nienaturalnie jasny kał i ciemny jak herbata mocz. Wszystko to skłoniło mnie do pójścia do laboratrium. Jak okazało się, że wyniki prób wątrobowych są tak wysokie, to poszłam do lekarza, a stamtąd już do szpitala. W trzy tyg. po badaniu histopatologicznym wycinków z dwunastnicy (tj. 12.04.2011 r) zoperowano mnie metodą Whipple, tzn. usunięto dwunastnicę, głowę trzustki, 1/3 żołądka i 8 węzłów chłonnych. Po badaniu histopatologicznym stwierdzono nowotwór złośliwy w stadium GIII (czyli wysoki stopień złośliwości). Pół roku po operacji, na podstawie badań tomograficznych i PET stwierdzono przerzuty na wątrobie (ponad 10 guzów o średnicy do 28 mm). W związku z tym zlecono mi chemioterapię paliatywną w schemacie gemzar + cisplatyna, 8 kursów co trzy tygodnie. Tomografia po 5 kursie wykazała zmniejszenie się guzów o 50 %. Chemię zakończyłam 8 maja tego roku. PET wykonany 03.07.12 nie wykazał już żadnych patologii ani na wątrobie, ani na jakimkolwiek innym organie. Jeśli chodzi o funkcjonowanie, to po operacji przez 4 miesiące byłam na zwolnieniu lekarskim. Póżniej po każdym kursie chemii odpoczywałam w domu tylko przez 3-4 dni, a potem normalnie pracowałam. Teraz też normalnie pracuję.
Jeśli mogę coś doradzić, to szukajcie Państwo pomocy gdzie się da, macie do tego prawo. Mąż może się leczyć w każdym szpitalu na terenie całej Polski i nie tylko. Nie opierajcie się na opiniach tylko jednego ośrodka onkologii. Czas jest w tym przypadku niezmiernie ważny!!!
Hej, hej!!!
U mnie diagnozowanie trwało praktycznie 2 tygodnie i później miałam już ustalony termin operacji. Ja co prawda nie miałam guza głowy trzustki, tylko dwunastnicy, ale wielu lekarzy utożsamia go z rakiem trzustki. Diagnozę postawiono na podstawie wycinków pobranych podczas ERCP i zaprotezowywania. Nie znam i nic nie słyszałam o szpitalu, o którym piszesz. Leczę się w WCO w Poznaniu i dodatkowo konsultuję się w Klinice Chirurgii Wątroby w Warszawie na Banacha u prof. Nyckowskiego i prof. Krawczyka.
Na mój gust trochę długo trwa to diagnozowanie, a przecież czas odgrywa tu kluczową rolę. Marker Ca 19-9 przy raku trzustki jest niespecyficzny, więc nie ma co się nim sugerować. Może być wysoki, a pacjent może nie mieć raka i odwrotnie. Ja np. Ca 19-9 miałam cały czas w normie. Za to próby wątrobowe miałam 10 razy wyższe, niż być powinny!!! Z leków, które wymieniłaś zażywam tylko Kreon 25000
Hej, hej!!!
Póki co, nie miałam termoablacji. Byłam na konsultacji w Warszawie w Klinice chirurgii wątroby na Banacha i tam postanowiono, że nim cokolwiek zdecydują, to mam wykonać następnego PETa. Wczoraj właśnie odebrałam wynik i co się okazało, że nie mam żadnych patologicznie absorbujących radioznacznik zmian na wątrobie, ani w innych częściach organizmu :-) Wyniki krwi też są super, a zatem - wygrałam drugą rundę :-)
Na pewno wypędziłaś gada na zawsze :-) trzymaj się, pozdrawiam