Ostatnie odpowiedzi na forum
Hej, od jakiegoś czasu czytałam forum anonimowo, teraz postanowiłam utworzyć konto i sama czynnie zacząć się udzielać. Nowotwór nie dotknął mnie, lecz najbliższą mi w życiu osobę, moją babcię, która jest mi bliższa niż mama, gdyż to ona mnie wychowała. Babcia od kilku lat cierpiała na zaparcia, ale poza tym nic. Żadnych dolegliwości bólowych, krwi w kale, spadku masy ciała. Wyciągnęłam ją siłą na kolonoskopię. Potem wszystko potoczyło się tak szybko. Diagnoza - guz esicy. 2 tygodnie temu babcia przeszła operację. Godziny, gdy czekałam na chirurgów jak wrócą z sali operacyjnej odebrały mi kilka lat życia...Usunęli kawałek jelita, zespolili, nie było potrzeby robienia stomii. Potem babcia niesamowicie szybko dochodziła do siebie. Jest bardzo silna i jej chęć do życia i powrotu do domu zwyciężyła. Po tygodniu wyszłyśmy ze szpitala i babcia bez pomocy weszła na 4 piętro. Dzisiaj odebrałam wynik HP. Stadium III (T3N1)...Jutro wizyta u onkologa. Sama nie wiem czego się dalej spodziewać. Byłam pełna nadziei, że to już koniec, że węzły będą czyste. I klops... Nie wiem czy dadzą babci chemię, a jeśli dadzą to czy jej nie zaszkodzi. Teraz czuje się tak dobrze, ma dużo siły, apetyt jej dopisuje i już nadrabia stracone w szpitalu kalorie. Martwię się czy zamiast jej pomóc pogorszę jej stan...Wiem, że każdy indywidualnie znosi chemię i nie mogę sugerować się opiniami innych. Mój cały świat się wywrócił do góry nogami :(