Ostatnie odpowiedzi na forum
Dziewczyny włosy odrosną choć gdy za nimi czekamy to wydaje się że to wieczność.
We wrześniu będzie dwa lata od mojej operacji oszczędzającej, potem była chemia, radioterapia a teraz hormonoterapia. Po roku ponowne "docięcie". Jest OK i mam nadzieję że tak zostanie. Wierzę że rak to nie wyrok choć mam nadal chwile zwątpienia ale wtedy tłumacze sobie, ze przecież jeszcze tyle mam do zrobienia. Może gdzieś wysoko uznali że jeszcze na mnie nie czas?:)))
to prawda dużo osób choruje ale mam nadzieję ze coraz więcej przeżywa.
Mam nadzieję, że każda z nas jeśli nie teraz to za chwilę to napisze. A nas chorych niestety coraz więcej. Teraz zachorowała moja szwagierka, właśnie jest po operacji. Niestety operacja musiała być radykalna: pierś i węzły. Czekamy za wynikiem, ale już dziś lekarz przewiduje kolejno chemioterapię a następnie radioterapię. Wierzymy jednak że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Kolega "raczek" nie opuścił zatem mojej rodziny ale może już dziś nas tak nie przeraża, moje doświadczenia pozwoliły tym razem nam nieco inaczej na niego reagować. Jesteśmy silniejsi i mamy większą wiedzę dotycząca leczenia i postrzegania problemu . To chyba nam pomaga. Trzymam za nią kciuki jak i za nas wszystkie. :))
Witam wszystkich! Dziewczyny zrobiłam badania piersi i jamy brzusznej- wszystko jest dobrze. Pełna radość i mam nadzieję że tak pozostanie. Co tam lekko większa tusza po Tamoxifenie, mała sztywność ręki i czasami złe nastroje. Świat zaczyna być piękny i nawet moje 50 urodziny nie przytłaczają. Gdy zachorowałam pragnęłam ich dożyć ,- i stało się. SUPER!! Nie wiem czy kiedyś cieszyłabym się z upływającego czasu, żadna kobieta tego nie lubi, a dziś czas bez zmian po zwalczeniu "Przyjaciela raczka" jest moim sprzymierzeńcem . Mam nadzieję że u Was wszystko dobrze, że Nowy Rok przyniósł także Wam tylko dobre wieści.
Myślę, że o raku trzeba mówić, przecież to nie żadna wstydliwa choroba. Takie dyskusje pomagają innym, tym bardziej, że nie opowiadamy tutaj ckliwych bajeczek lub historii typu: "a słyszała Pani...", mówimy o sobie i to chyba nam pomaga.
Walka z tą chorobą to cel życia ale trzeba pamiętać że nie jesteśmy sami, jest nas wiele i wiele wygrywa.
Jestem po kolejnej kontroli i wszystko OK - chce mi się żyć. Mam nadzieję że tak zostanie i Wam tego życzę.
Kasiu ja niestety tez mieszkam dość daleko od Warszawy ale jeśli mogę pomóc pisząc to pytaj. Piszesz że usunięcie piersi a może wystarczy operacja oszczędzająca. Na usunięcie, jak powiedział mój lekarz jest zawsze czas i czasami warto rozpocząć od takiej perspektywy. Oczywiście jeśli tak można, czasami kobiety zakładają tę ostateczną diagnozę a wcale nie musi to być dobre rozwiązanie. Jednak o tym decyduje lekarz. Ja walczę z chorobą od wrzesnia ubiegłego roku ale podobnie jak ty wspieram swoją koleżankę, która w lipcu dowiedziała się że ma guza jajnika. Jest po operacji i rokowania niefajne, posiało sporo po jamie brzusznej, dostaje chemię ale stan poważny. Dziwne to życie, wspierała mnie a teraz sama walczy. Straszny ten nasz "przyjaciel rak" i nieprzewidywalny. Pozdrawiam.
Rybenka dzięki za kontakt. Niepokój zawiódł mnie ponownie do mego chirurga. Tym bardziej, że po drugiej operacji, którą miałam 20 lipca pozostał po gojącej się ranie mały odcinek niezarośnięty i to z niego następował wyciek.
Lekarz uspokaja, że to normalne bo jestem po chemio i radioterapii więc organizm funkcjonuje inaczej jak u zdrowego człowieka. Także gojenie ran jest wolniejsze. Niemniej jeśli całkowicie nie zabliźni się rana za dwa- trzy tygodnie to założą mi szwy. Jakaś perspektywa jest, jestem spokojniejsza. Na początku października kolejna kontrola a wcześniej USG, mam nadzieję, że będzie dobrze. Pozdrawiam i trzymajmy się pionu!!!
Dzięki za pozdrowienia, rzeczywiście teraz jest trochę lepiej ale pierś nadal twardnieje, szczególnie pod koniec dnia.
Za miesiąc czeka mnie ponowna kontrola. Czy będzie dobrze? Jeszcze niedawno sączyło mi się z tej rany pooperacyjnej.Podobno normalne ale czy na pewno? Chyba jestem przewrażliwiona.
Też nie mam węzłów. Powiedz czy odczuwasz ból pod pachą po już byłych węzłach . Ja niestety tak mam i poczucie ograniczonej ruchomości ręki oraz drętwienie. Jak sobie z tym radzisz? Pozdrawiam.
Jestem po radioterapii,skończyłam na końcu kwietnia, smarowałam potem pierś linomagiem i skutek był pozytywny. Niestety w czerwcu miałam kolejną mammografię i zaskoczenie znowu coś wyszło na zdjęciach. Początek lipca mammotom i usunięcie zmiany w czasie tego zabiegu (ambulatoryjnie). Znowu oczekiwanie na wynik. Niestety znaleźli komórki nowotworowe. Decyzja: docinanie piersi-poszerzenie zakresu operacji poprzedniej i znowu czekanie na wynik. Tym razem w wyciętym materiale brak komórek. Iskierka radości, znowu słonko.
Niestety pierś mi nadal twardnieje i lekko puchnie. Lekarz twierdzi, że to normalne bo w krótkim czasie dwie ingerencje, trzeba czasu na powrót do normalności. Czy ktoś wie co zrobić by złagodzić ten stan?
Ja jestem po scyntografii, wynik- czysto! Staram się wierzyć, że badanie jest wiarygodne bo co innego mi pozostało.
Zresztą chcę wierzyć, miałam już tak, że pierwsza biopsja rok temu nie wykazywała zmian a po miesiącu od niej dobry specjalista ze zdjęcia powiedział mi wprost, że to nowotwór. I co? Można przeżyć szok?.Można, kolejna biopsja pokazała że lekarz miał rację. I co dalej...operacja i wynik nieciekawy, potem chemia, radioterapia i teraz hormonoterapia.
Ale może to tylko wyjątkowa sytuacja, może innym się tak nie zdarza.