Ostatnie odpowiedzi na forum
życie jest dziwne.Powinnam przenieść się na inny wątek.Mam guza na tarczycy.Mama, siostra.Bardzo się zdenerwowałam po ich diagnozie.Gdy dziś dowiedziałam się o sobie to poczułam tylko żal.Tak długo źle się czuję, że stało się to normą.A tu taka nowina.
czytałam, ale nie myślałam, że tu wrócę.Po pięciu miesiącach od śmierci mamy dowiedziałam się, że siostra ma guza wątroby.Ile może znieść ludzka psychika?Wyczerpała mnie choroba mamy, a trzeba zmierzyć się z nią jeszcze raz.Ile jeszcze?
Jestem w pokoju mamy,na jej poduszce,utulona jej kołdrą.Jak mała dziewczynka w objęciach ukochanej mamy
We wszystkim się naradzałyśmy,a teraz kiedy tyle wynikło problemów już mi nie pomoże.Przyjażniłyśmy się.Chowałam się pod kołdrą kiedy było mi źle i dzwoniłam szlochając jak mała dziewczynka.Boże jak taka rozmowa pomagała
Dziękuję kochani.Jutro jadę po mamę do Londynu.Dziesięć lat jej życia spakuję do walizki.I tyle mi pozostanie.Koniec telefonów po 5 razy dziennie byle ją usłyszeć,messenger nie odpowiada.Nie ma mamy ma Dzień Matki.Akurat wtedy dojadę i ją ubiorę na koniec...ostatni raz Mamuś
dziękuję za słowa otuchy.Dziś jadła,nie wymiotowała i powiedziała,że ona im jeszcze pokaże.A ja muszę w niedzielę wracać do Polski.Masakra
nie ma już nadzieji.Paliatywna.Brak łez,słów.A przy mamie trzeba być silną.Czy jednak może to być pomyłka?W piątek wyszła ze szpitala i wtedy tak nie mówili...
już jutro wyjazd.Nie mogę uwierzyć w to,że we czwartek mama leżała, nie jadła, a dziś wybiera się na spacer poza szpital i je..Tak bardzo chcę wierzyć, że będzie dobrze.
tak się ucieszyła, że przyjeżdżam,że zjadła trochę zupy.