Ostatnie odpowiedzi na forum
Aniu czy chodzi Ci o nową technikę brachyterapii? ja chyba taką miałam,przynajmniej tak mi mówiono że to najnowsza metoda jeszcze nie wszędzie stosowana.
Ja też się okropnie wstydzę menopauzy w wieku 26 lat. Okropne uczucie. ale mam wszystkie objawy opisywane przez was dziewczyny. Anno0912 jesteś naprawdę dzielna. ja też bardzo bym chciała doczekać 18 urodzin synów-chociaż daleka droga do tego...
martast79 ja też dziś wypiłam 2 piwka;) też uwielbiam piwko...
dziewczyny mi też się zaczyna menopauza-chyba:( też mam uderzenia gorąca i oblewają mnie poty,troszkę przytyłam chociaż się nie obżerałam:) wszystko mnie złości,chociaż myśl że w tym wieku będę miała menopauzę przeraża mnie,ale myśl że leczenie które to spowodowało uratowało mi życie-jest bezcenne...
aleksandro12 ja dokładnie tak jak Ty,na len ani kisiel patrzeć nie mogę,też mi przypominają leczenie,tak samo bardzo źle się czuję od każdej tabletki: czy to thiogamma czy witamina to mam odruch wymiotny-to też zasługa chemii. cokolwiek doustnego dawali mi podczas chemii,tak właśnie reagowałam...
ebanitko to nie jest tak że nie mam wsparcia w mężu,on pracuje w delegacji odkąd za niego wyszłam. z większością ważnych rzeczy musiałam radzić sobie sama. nawet jak rodziłam naszych synów to on siedział za granicą i zarabiał aby postawić nam dom.Świetnie mu idzie bo mieszkamy już w nim-choć nie do końca wykończony.
Ja sie leczyłam w Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach.
Najpierw miałam 6 kursów chemii VP16 i DDP(masakra-wyszły mi włosy po 1 kursie),potem miałamnaraz: 28 naświetlań,4 frakcje brachyterapii i 6 chemii dziennej DDP.
wydaje się dużo wszystkiego ale naprawdę znosiłam dzielnie:) wykańczały mnie tylko zaszczyki NEULASTA.
Diety nie trzymam wogule-podobnie jak Ty,niko36 ostatniego maja zakończyłam leczenie i prawie od razu pozwalałam sobie na wszystko na co miałam smaka...troszkę winka czasem się napiję;)
pozdrawiam was gorąco,jesteście wszystkie cudowne
Kobietki ze mną nie jest aż tak źle,żebym potrzebowała rozmowy z psychologiem:)-wystarczy mi że poczytam wasze wpisy-naprawdę podnoszą na duchu.
Weroniko 85-niestety choroba nie wybiera wieku:( każdego może spotkać.
moje objawy zaczęły się jak Wojtuś,mój młodszy syn miał 1.5 roku. miałam tylko plamienia po stosunku-poszłam do lekarza JACKA NADGRODKIEWICZA i stwierdził ze to nadżerka która plami. Chodziłam do niego co 1-2 msc. za każdym razem upierał się przy swoim. i tak przez około rok mnie zwodził a ja mu ufałam. zaczęłam się martwić dopiero wtedy jak starałam się zajść w kolejną ciążę i wogule nie wychodziło.
wtedy postanowilam prywatnie zrobic cytologie bo oczywiscie mój lekarz nie widział takiej potrzeby.
jak dostałam wezwanie na bo przyszły wyniki-doznałam szoku-wyszło coś nie tak.jak pojechałam na badanie kolposkopowe na onkologie to pani doktor złapała sie za głowę i powiedziała że jestem taka młoda a uchodowałam sobie guza ok 3.5 cm na 4.5 cm na szyjce-wyczuwalnego pod palcem.i takze dostałam opierd... że nie chodziłam do lekarza. jak powiedzialam ze chodziłam i jak często to zapytała co to był za lekarz że takiego guza pomylił z nadżerką
a jak się okazało jakiego mam raka to lekarze się nadziwic nie mogli że jeszcze nie mam przeżutów-bo ten rak najczęsciej daje objawy jak jest już rozsiany!!! jedna pani doktor powiedziała że Bóg nade mną czuwał że nie mam przeżutów i ze nie zaszłam wciążę jak się starałam.
Dzisiaj mój Wojtuś ma juz 3 latka i 3msc-dzisiaj został pierwszy raz w przedszkolu i płakał
Mateuszek który ma 6 lat i 3 msc też okropnie płakał jak go zostawiłam w szkole (1 klasa)-Normalnie serce mi się kroiło-teraz też mi łzy lecą-pzez te moje kochane aniołki:*
ebanitko-moje sprawy łóżkowe odłożyłam na dalszy plan,więc nie mam pojęcia jak by to było teraz. oczywiście często się z mężem kłócę a powód-wiadomo;) nie moge się przełamać:(
ja muszę się przyznać że diety nie stosuje i nawet podczas chemii ani naświetlań nie stosowałam. miałam ostrą chemię przed naświetlaniami i nawet wtedy albo nie jadłam wogule albo rzeczy zabronione bo tylko to mi wchodziło,ale w miare dobrze znosiłam leczenie. teraz też nie jest najgorzej:)
ja faktycznie mam raka nieco innego niż wy dziewczyny...mój to drobnokomórkowy neuroendokrynny-wyjątkowo,a nawet bardzo złośliwy. ma kiepskie rokowania-dlatego bardzo się boję o przyszłość dzieci-choć narazie jest dobrze to czuję że to nie potrwa długo...ale się nie poddam;)
hey,ja też muszę prawie odrazu lecieć jak się zachce siusiu i nie tylko:) więc to chyba normalne. ja tak jak pisałam mam kontrolę dopiero w październiku ale już się panicznie boję,zwłaszcza że mój starszy syn idzie do pierwszej klasy i bardzo chciała bym mieć szansę mu pomagać aż wejdzie w dorosłe życie...ostatnio często bola mnie plecy z prawej strony u góry-podejrzewam że to płuca i wyobrażam sobie że to moze byc jakiś przeżut i wole o tym nie mysleć i czekać cierpliwie do października.
Nie należę do osób po których widać jakieś obawy. Jestem pełna życia i dużo się uśmiecham,ale na sercu jest ciężej:(
Dziękuję wam za odpowiedzi;) być może troche odczuwam strach przed bólem i dlatego się nasila. pierwszy raz po leczeniu nie był taki straszny,chodź trochę bolało, a teraz faktycznie się boję i boli bardziej. Nastepną kontrole mam w październiku więc zapytam o globulki-jeśli mają pomóc,