Ostatnie odpowiedzi na forum
U mnie dysplazję włóknistą zdiagnozowano dość nie dawno, bo w tym roku, wieku 21 lat. Moja dysplazja ma podstać wieloogniskową, dwa guzy w kości udowej, z czego jeden został wycięty. Operacje miałam w Piekarach Śląskich. Z Piekar wysłano mnie do Gliwic, bo diagnoza była niejednoznaczna. Nie mogli stwierdzić czy to guzy olbrzymiokomórkowe czy właśnie dysplazja włóknista. Po straszeniu w Gliwicach, że to nowotwór złośliwy i ponownych odesłaniu do Piekar, postanowiłam udać się do Warszawy, gdzie po ponownym zbadaniu próbek z wycinka i zrobieniu rezonansu, padła diagnoza. Chociaż lekarz w Piekarach uważa, że to bardzo dziwna dysplazja. Po wycięciu guza mam na razie spokój i mam nadzieję, że ból nie wróci, bo to prawdziwe cholerstwo, którego najgorszemu wrogowi bym nie życzyła. Tak swoją drogą najpierw trafiłam do szpitala z bólem uda, tak silnego, że byłam naćpana tabletkami i ryczałam po nocach, skręcając się z bólu. Lekarze podejrzewali zakrzep żył, zrobili usg i przez trzy dni rozrzedzali mi krew, chociaż na usg nic nie wyszło. Potem wysłali mnie do domu z takim samym bólem i wypisem w stanie dobrym, po poprawie. Także brawo. Jaworznicki szpital. Dopiero sama znalazłam sobie ortopedę, który zrobił prześwietlenie i skierował mnie na Piekary Śląskie. Tam lekarz powiedział mi, że leków na tę chorobę nie ma, można jedynie leczyć chirurgicznie. Do szpitala zostałam przyjęta bardzo szybko, bo dwa tygodnie po zgłoszeniu się do przychodni. Następnego dnia po operacji wstałam z łóżka, a następnego dnia zostałam wypisana do domu :) Trzymam za was wszystkich kciuki i życzę dużo zdrowia! Życie nam nie małą kłodę pod nogi rzuciło, ale nie ma innego wyjścia jak ją przeskoczyć i poradzić sobie z sytuacją. Trzeba przetrwać!