od 2019-05-14
ilość postów: 3
a przyjmuję dawkę 400 i nigdy nie pominęłam żadnej dawki leku :)
Dziękuję za słowa wsparcia Nala :) Przyzwyczajona do dobrych wiadomości wpadłam w panikę widząc, że krzywa na wykresie wyników podniosła się znacznie w górę. Zawsze byłam panikarą - nawet gdy byłam zdrowa, a odkąd choruję to szkoda mówić... ze stresem nie radzę sobie w ogóle. Na początku leczenia byłam pod opieką psychologów i psychiatry - miałam maleńką córeczkę i kompletnie się załamałam diagnozą. Brałam leki psychiatryczne, wyniki białaczkowe były super więc przestałam się bać. Jesienią ub. roku postanowiłam odstawić leki psychiatryczne i wszystko wróciło. I wyniki się pogorszyły... No wielka kumulacja :) Tak bardzo chciałabym że by ten ostatni wynik był tylko "chwilowy", żeby znowu spadł. Po raz pierwszy mam też podwyższone próby wątrobowe - poczytałam, że bardzo dbasz o dietę i o zdrowie i chciałabym Cię Nelo zapytać, czy kuracja zakwasem buraczanym to dobry pomysł żeby wątrobie pomóc?
Dzień dobry. Mam na imię Patrycja i od grudnia 2015 roku leczę się na PBSz. Zachorowałam 7 miesięcy po porodzie mając 39 lat. Do tej pory leczenie imatynibem przebiegało bardzo dobrze - każde badanie genetyczne przynosiło lepszy wynik - zawsze było mniej i mniej - 0,0029 to mój "rekord". I nagle - w ostatnim badaniu wynik skoczył do 0,07... Jestem załamana. Lekarz prowadzący nie jest zbyt rozmowny - powiedział tylko, że to się zdarza i nie ma co się martwić na zapas. Łatwo powiedzieć... Ja jestem bliska obłędu. W ubiegłym tygodniu (po trzech miesiącach od tego 0,07) powtórzono badanie - na wynik muszę czekać jeszcze co najmniej dwa/trzy tygodnie. Proszę, napiszcie, czy macie podobne doświadczenia, czy to wcale nie musi oznaczać, że lek przestał na mnie działać... Boję się bardzo. Potrzebuję wsparcia, dziękuję za Wasze historie. Pozdrawiam serdecznie! Patka