Ostatnie odpowiedzi na forum
Dziewczyny świetnie sobie radzicie, ja byłam w takiej samej sytuacji siedem lat temu. Najpierw trzy miesiące czekałam na operację, usunęli wszystko. Po kolejnych trzech miesiącach znalazło się dla mnie miejsce w szpitalu i rozpoczęło się brachyterapią, leżenie plackiem nieruchomo przez 24 godziny, po dwóch dniach radioterapia. To wszystko trwało ponad dwa miesiące. Tyle co mogę wam doradzić to bardzo uważajcie na to co jecie, przy naświetlaniach dołu dieta ma ogromny wpływ, pijcie też dużo soku z żurawiny. Dopytajcie lekarza czy będą stosowane osłony podczas naświetlań, ja byłam bardzo ciemna jak trafiłam do szpitala, o nic nie pytałam chciałam jedynie, żeby terapia się powiodła, i żeby nastąpił taki dzień kiedy będę mogła powiedzieć jestem zdrowa, udało się. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, po pól rocznym leczeniu wróciłam do pracy. Co prawda skutki radioterapii odczuwam do dziś, są to problemy z drogami moczowymi i dopiero od lekarz urologa dowiedziałam się, że problemy powstały w skutek nie zastosowania osłon podczas radioterapii. Trzymajcie się i bądźcie dzielne z całego serca pozdrawiam.
Witaj grażka11.
Masz rację innej opcji nie ma, wszystko będzie dobrze. Musisz w to głęboko wierzyć. Siedem lat temu też przez to przechodziłam, teraz odwiedzam lekarza co pół roku. Życzę Ci abyś za kilka lat mogła napisać innej osobie " dasz radę innej opcji nie ma". Pozdrawiam
Randa48 wierzę głęboko w to, że uda się zastopować rozwój choroby. Mnie lekarz ginekolog leczył ponad trzy lata, co jakiś czas kierował do szpitala, a tam pobierali materiał do badania i zawsze wszystko było w jak najlepszym porządku. Ja niestety czułam się coraz gorzej, ciągle miewałam krwotoki. Koleżanka poleciła mi bardzo dobrego lekarza, oczywiście była to wizyta prywatna. Lekarz skierował mnie do szpitala i kolejny materiał osobiście pobrał do badania. Okazało się, że mam zaawansowanego raka trzonu macicy, a lekarz którzy do tej pory mnie leczył podawalł leki, które powodowały rozwój raka. Byłam załamana, przeszłam operację, brachyterapię, radioterapię. W trakcie leczenia czułam się coraz gorzej, zaczęłam porządkować swoje życie chciałam zdążyć ze wszystkim kiedy nadejdzie koniec. Lekarz, który mnie prowadził zauważył moje złe samopoczucie i wypowiedział słowa, które słyszę do dziś i zawsze kiedy czuje się bardzo źle wracam do nich i pragnę aby w twoim przypadku było tak samo. Jego słowa brzmiały " W każdym leczeniu najpierw musi się trochę pogorszyć, żeby potem było już tylko dobrze" I to się sprawdza. Pozdrawiam i trzymam kciuki.