Anja_a5,

od 2020-06-21

ilość postów: 1

Ostatnie odpowiedzi na forum

Nowotwor żołądka, 16.2-trzon.

3 lata temu
Witam, mój tata miał raka trzonu żołądka. Niestety choroba została za późno zdiagnozowana. Od postawienia diagnozy tata żył 10 i pół miesiąca. Z racji, że miał przerzuty - naciek na wątrobę i trzustkę oraz zaatakowane bliższe i dalsze węzły chłonne w jamie brzusznej czyli otrzewną nie było żadnych szans na operację. Jedynym leczeniem była chemioterapia paliatywna, która początkowo działała. W sumie to tylko pierwsze 6 cykli chemioterapii skutkowało, bo od 7 cyklu stan zdrowia taty zaczął się systematycznie pogarszać . Ogólnie tata przyjął 12 chemii w tym dwie, ostatnie były czerwone. W przypadku mojego taty najbardziej skuteczna była chemioterapia wg schematu FLOT. Inne chemie nie działały w ogóle na ten nowotwór. Tata mimo, że doskonale zdawał sobie sprawę ze stopnia zaawansowania swojej choroby to walczył dzielnie do końca... do ostatniego tchnienia był świadomy i przytomny. Niestety do samego końca żołądek produkował wydzielinę, którą ciągle zwracał. Żył ku zdziwieniu Nas wszystkich, bo przez ostatni miesiąc nic nie jadł, cokolwiek wziął do ust zaraz to zwracał , dodatkowo przez ostatni tydzień życia nic już nie pił. Podawaliśmy mu kroplówki dożylnie, ale pielęgniarka miała ogromny problem, żeby założyć wenflon, bo żyły były zapadnięte. Strasznie cierpiał, a my nie mogliśmy nic zrobić, żeby ulżyć mu w cierpieniu. Na koniec podawaliśmy mu morfinę i fentanol razem, a mimo to nie byliśmy w stanie uśmierzyć bólu.... Rak żołądka to bardzo trudny przeciwnik i im wcześniej zdiagnozowany tym większe szanse na wyleczenie. Niestety kiedy są już nacieki na inne narządy to nie ma raczej szans na operację, a tylko ona w połączeniu z chemioterapią daje szanse na pokonanie tej potwornej choroby - choroby, która prowadzi do śmierci głodowej. Mój tata schudł prawie 50 kg, serce ściskało się jak był taki wychudzony - dosłownie kości powleczone skórą... Lekarze zalecali podawać jedzenie miksowane ewentualnie nutridrinki, ale tata wszystko zwracał. Szkoda, że chemia tak krótko działała i że nowotwór tak szybko się na nią uodpornił.... Życzę powodzenia wszystkim, którzy walczą z tą okropną chorobą, walczcie do końca mimo wszystko!!! Wiem jakie to trudne, ale nie poddawajcie się, bo każdy przypadek jest inny. Mój tatuś odszedł 2 i pół miesiąca temu.... Dopiero teraz zebrałam się, aby napisać ten wpis i podzielić jego historią tej choroby.