GosiaP,

od 2017-06-12

ilość postów: 6

Tematy

5lat walki
7 lat temu
Witam.Jakies 2lata temu pisalam tutaj jak moj tesc dzielnie walczy z rakiem jelita grubego..Teraz niestety idzie 5rok i ....az sie boje pisac.. Styczen 2017 kontrolne badania na dniach a tu jak na zlosc zaczal sie straszny kaszel ,okropnie duszacy...w myslach tylko jedno...czyzby woda???(powtorka z rozrywki?)tak samo bylo rok wstecz..pokonali wode chemia i wszystko wrocilo do normy...Bylismy juz jakby"nastawieni"ze bedzie nawrot ale tato da rade...Zawsze dawal rade.Wyniki przyszly a tato wyladaowaowal z ogromnym brzuchem w szpitalu.Wynik nas powalil na kolana..Przezuty na otrzewna!Pani doktor z usmiechem mowi"Sciagniemy wode i podamy chemie...bedzie dobrze☺ Tego sie trzymamy Nastepnego dnia sciagaja wode,bol potworny w nocy tato dostaje plastry bo z bolu nie wytrzymuje.Sciagaja 7litrow i po 2dniach wypuszczaja do domu,Koniec Leczenia!!!W domu jest roznie ,raz lepiej.raz gorzej.Po 2tyg kolejna wizyta w szpitalu i sciaganie wody.Sciagaja 1.5l i do domu.brzuch twardy jak skala bol nie do opisania..Czas podjac decyzje o hospicjum domowym.Przyjezdzaja Anioly i robia wszystko zeby pomoc..Tato wstaje tylko do toalety ,nie ma sily zeby spacerowac po mieszkaniu.W maju tato trafia do hospicjum gdzie Anioly pomoga w rehabilitacji zeby tato mial wiecej sily.2tyg upłynęło wprost fantastycznie.Zadowolenie taty i radosc wprost biła jak wchodzilismy.?.I nagle brak sil..brzuch okropnie duzy twardy..znow dusznosci i ten bol...okropny bol.Od 3dni tato wyglada i czuje sie fatalnie ,ma od wczoraj podlaczona pompe z morfina,caly czas spi ,budzi sie na chwile i znow oczy zamyka..Pani doktor powiedziala ze Tato odchodzi ;(?Jest swiadomy wszystkiego co sie dzieje mowi Nam o smierci,ze ilez to.trzeba sie wycierpiec zeby odejsc...a My nie mozemy sie z tym pogodzic...Przeciez tyle razy upadal i zawsze sie podnosil.Nie mozna miec już nadzieji?
5lat walki
7 lat temu
Witam.Jakies 2lata temu pisalam tutaj jak moj tesc dzielnie walczy z rakiem jelita grubego..Teraz niestety idzie 5rok i ....az sie boje pisac.. Styczen 2017 kontrolne badania na dniach a tu jak na zlosc zaczal sie straszny kaszel ,okropnie duszacy...w myslach tylko jedno...czyzby woda???(powtorka z rozrywki?)tak samo bylo rok wstecz..pokonali wode chemia i wszystko wrocilo do normy...Bylismy juz jakby"nastawieni"ze bedzie nawrot ale tato da rade...Zawsze dawal rade.Wyniki przyszly a tato wyladaowaowal z ogromnym brzuchem w szpitalu.Wynik nas powalil na kolana..Przezuty na otrzewna!Pani doktor z usmiechem mowi"Sciagniemy wode i podamy chemie...bedzie dobrze☺ Tego sie trzymamy Nastepnego dnia sciagaja wode,bol potworny w nocy tato dostaje plastry bo z bolu nie wytrzymuje.Sciagaja 7litrow i po 2dniach wypuszczaja do domu,Koniec Leczenia!!!W domu jest roznie ,raz lepiej.raz gorzej.Po 2tyg kolejna wizyta w szpitalu i sciaganie wody.Sciagaja 1.5l i do domu.brzuch twardy jak skala bol nie do opisania..Czas podjac decyzje o hospicjum domowym.Przyjezdzaja Anioly i robia wszystko zeby pomoc..Tato wstaje tylko do toalety ,nie ma sily zeby spacerowac po mieszkaniu.W maju tato trafia do hospicjum gdzie Anioly pomoga w rehabilitacji zeby tato mial wiecej sily.2tyg upłynęło wprost fantastycznie.Zadowolenie taty i radosc wprost biła jak wchodzilismy.?.I nagle brak sil..brzuch okropnie duzy twardy..znow dusznosci i ten bol...okropny bol.Od 3dni tato wyglada i czuje sie fatalnie ,ma od wczoraj podlaczona pompe z morfina,caly czas spi ,budzi sie na chwile i znow oczy zamyka..Pani doktor powiedziala ze Tato odchodzi ;(?Jest swiadomy wszystkiego co sie dzieje mowi Nam o smierci,ze ilez to.trzeba sie wycierpiec zeby odejsc...a My nie mozemy sie z tym pogodzic...Przeciez tyle razy upadal i zawsze sie podnosil.Nie mozna miec już nadzieji?