Ostatnie odpowiedzi na forum
Jasiu pokrzywa się suszy.Życzę miłej niedzieli, upalna bedzie na pewno.
Agasiu co to znaczy, że jesteś otrzewnowa? po chemii dootrzewnowe? czy miałaś zmiany w otrzewnej? pozdrawiam
MakroOOO wynik wyszedł z histopatu, ponoć tak się zdarza że ten nowotwór nie jest umiejscowiony na jajnikach tylko gdzieś w otrzewnej. Po zbadaniu wycinka wiedzą wszystko. W poniedziałek mam biopsje zmiany na piersi, mammografia stwierdziła zmianę której nie było rok temu, ma ona 4mm i chcą wiedzieć co to jest.
Maja 37 mój raczek jajnika usadowił się w otrzewnej, jajniki miałam czyste. Dlatego późno trafiłam na onkologie bo leczono mnie na zapalenie przydatków, mialam płyn w zatoce daglasa, wiec ginekolog stwierdził ze musiała mi peknąć torbiel. od czerwca do końca sierpnia tak mnie zwodził, dopiero urolog dał mi skierowanie na TK i wtedy ruszyła lawina.....
Ja też porobiłam już wszystko, moi panowie ida na plaże łowić ryby a ja połazić z kijkami pozdrawiam
Maju37 ja mam inne motto od kiedy zachorowałam" po to Pan Bóg dał mi dupsko, by je wypiąć na choróbsko"
życzę słonka , u nas świeci w Kołobrzegu.
Jasiu11 dziewczyny na moim forum pytają się o zdrową potrawę na grila, więc kochana podziel się co dobrego było.
Ja trzymam się Poznania bo mam tam teściową i przyjaciół z okresu studiów.Warto podjechać do Gdańska z mamy wynikami i juz coś działać.
oni chyba tego nie robią. pierwszy był Gdańsk, drugi był Poznań, ja byłam jedna z pierwszych pacjentek którym zakładano port do chemii dootrzewnowej, studenci mieli mnie jako materiał badawczy ale on tez muszą się na kimś uczyć a nie na manekinach.
Ja znosiłam dootrzewnówkę źle , dwie operacje w krótkim czasie ( do pierwszej przygotowywali mnie jak do operacji jelit, guza nie miałam na jajnikach tylko w otrzewnej koło pecherza) ale były pacjentki które znosiły ja o wiele lepiej niż ja. Gdzie mama sie leczy?
Chemie dootrzewnową miałam w Klinice Przemienienia Pańskiego w Poznani, to jest szpital Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
lilith.p może nie da się mamy wyleczyć ale można skutecznie przedłużyć życie. Ja trafiłam do szpitala w takim samym stadium. To był wrzesień 2008 roku, wcześniej byłam operowana w innym szpitalu, tam tylko pobrali materiał do badania i zaszyli. Załamałam się, synek wtedy miał 7 lat, szedł do szkoły a ja rozpoczęłam perturbacje z moim lokatorem.Najpierw 3 chemie taksol z karboplatyną marker z 3600 spadł na ok 200, potem radykalna operacja i chemia dootrzewnowa 3 kursy - razem 6 chemii i maker ok 10. Potem 13 miesiecy przerwy i znowu 6 kursów taksol i karboplatyna , potem przerw 12 miesiecy i powtórka , ostatnią chemię( 3 cykl) miałam koniec września 2011- tak więc mam przedłużane życie i korzystam z niego ile się da, więc nich mama nie załamuje się bo z tym mozna żyć. pozdrawiam