Ostatnie odpowiedzi na forum
Elbe, skierowanie na operację nie jest żadnym dokumentem dla firmy ubezpieczeniowej, karta informacyjna ze szpitala już tak. Poza tym, nie wiem czy uwzględnią to, że jest to operacja profilaktyczna, chyba że lekarz wpisze inaczej.
Dziewczyny, oprócz odszkodowania w ramach ubezpieczenia można jeszcze ubiegać się o zapomogę na leczenie z funduszu socjalnego w pracy, ze związków zawodowych oraz kasy zapomogowo - pożyczkowej, jeśli ktoś do tego należy.
Niestety, nie wszyscy emeryci są ubezpieczeni w firmach ubezpieczeniowych. Ubezpieczenie ustaje miesiąc po przejściu na emeryturę lub rentę i trzeba już potem wystąpić indywidualnie o jego kontynuację i co miesiąc lub kwartał opłacać składki. Jeśli ktoś nie wystąpi z takim wnioskiem, bo najczęściej o tym nie wie, to nie jest ubezpieczony. Na wypadek śmierci też nie. Po śmierci rodzina odbiera tylko zasiłek pogrzebowy z ZUS i ew. odszkodowanie ze swoich polis.
Cześć, dziewczyny! Rano napisałam post, ale patrzę, że gdzieś go mi zżarło.
Właśnie wróciłam z imprezy, chociaż bal trwa nadal. Było super, jednak to już nie na moje nogi, uszy i gardło. Nogi mam podbrzęknięte już od kilku miesięcy, ale one i tak spisały się nad wyraz dobrze. Muzyka była tak głośna, że ogłuchłam już po pół godziny (i nie tylko ja). W gardle drapie od klepania jęzorem i przekrzykiwania muzyki. Jedzenie dobre, trochę potańczyłam nagadałam się z koleżankami z pracy, no i już jestem w domu.
Jasiu, chemia będzie możliwa 13-go listopada, o ile moje wyniki moczu okażą się w porządku. Jutro badania na onkologii, 12-go odczytanie wyników i decyzja, co dalej.
Dzisiaj dostałam odpowiedź z Instytutu Onkologii i Hipertermii z Warszawy. Oczywiście, hipertermia jest możliwa i dalej ble, ble, wszystko jak na ich stronie internetowej. Mimo, iż umieściłam wszystkie informacje dot. dotychczasowego leczenia i wyniki PET-CT, to nie dostałam żadnych konkretów. Mam się umówić na prywatną wizytę w celu zakwalifikowania, bądź nie, na hipertermię i chemioterapię u nich w Instytucie.
Nie wiem, co zrobię, znajomi lekarze odradzają i wątpią w skuteczność tej metody w przypadku rozległych przerzutów. Poza tym, koszty duże, dojazdy, a rezultaty być może żadne.
Komórki nowotworowe raka jajnika rządzą się swoimi prawami i nie można mieć żadnej pewności, że za jakiś czas gdzieś się nie pojawią. Tej pewności nie ma tym bardziej, że to jest stadium bardzo zaawansowane - III c.
O metforminie możesz poczytać na nowotwor.eu: Nowotwór jajnika-forum » Wsparcie w chorobie i po zakończeniu leczenia onkologicznego » Metody niekonwencjonalne i ziołolecznictwo. Jest nawet podane dawkowanie.
Też jestem pacjentką dr Demskiej. Pani Kiluk na ginekologii onkologicznej pracuje niespełna rok. To prawda, że dr Demska ma swoje humory i potrafi być bardzo ostra, ale ja wolę twardą prawdę niż owijanie w bawełnę.
Cześć, Paula!
Ja też jestem z Białegostoku. Jajnikami zajmują się tutaj dwie chemioterapeutki - dr M. Demska i dr A. Kiluk. Nie wiem, do której z nich trafiła twoja mama.
Piszesz, że były nacieki na otrzewną, esicę i krezkę, więc z całą pewnością jest to IIIc. W Białymstoku rzeczywiście unikają używania symboli do określenia stopnia zaawansowania i stopnia złośliwości. Stopień zaawansowania już masz, a złośliwości też najdziesz w wyniku. Masz zapewne napisane: gruczolakorak nisko (średnio, dobrze) zróżnicowany. Niskozróżnicowany to G3 - o najwyższym stopniu złośliwości, średniozróżnicowany - G2 i dobrze zróżnicowany G1 - najniższy stopień złośliwości. W nowotworze jajnika jest najczęściej, niestety, G3.
Jak z moją bakterią? Trochę dostała po uszach, ale chyba nie do końca. Uparta cholera.
W piątek po zakończeniu leczenia antybiotykiem mam mieć badanie ogólne moczu oraz posiew na onkologii.
Wczoraj poszłam do laboratorium i zrobiłam prywatnie morfologię, OB, ogólne moczu i marker, ot tak, dla siebie z ciekawości. Chciałam zobaczyć, jaka jest kondycja krwi przed ewentualnym wlewem, no i czy jest jakaś poprawa.
Morfologia w średnich wartościach norm, OB 9, mocz - jest duża poprawa, ale nieliczne bakterie nadal są. A to już po 7 dniach antybiotyku.
Nie wiem, co wyjdzie na onkologii, ale przyznam, że się trochę boję. Może coś się wyjaśni dopiero we wtorek.
Joanno_29, operacja przebiega bardzo podobnie jak cesarka. Ból po zabiegu też jest podobny. Pustka? Jaka pustka? Macica jest wielkości gruszki, jajniki to cieniutkie niteczki zakończone delikatną "miotełką". Nie poczujesz różnicy. Chyba, że zakodujesz to sobie w głowie.
A co do satysfakcji seksualnej - przecież zostawią to, co jest do tego potrzebne tobie i twojemu mężowi.
Wiele kobiet narzeka, że nie odczuwa satysfakcji, ale i ginekolodzy i seksuolodzy są zdania, że jest to sprawa psychiki, a nie fizyczności. Jeśli kobieta po takiej operacji czuje się niepełnowartościowa, okaleczona, to przyjemność z seksu oczywiście żadna. Wycięcie jajników i macicy skutkuje tym, że nie możesz mieć więcej dzieci, ale jesteś nadal tą samą pełnowartościową kobietą!
Większości z nas usunięto nie tylko narząd rodny, ale także wyrostek robaczkowy, sieć większą, niektórym kawał jelita, nie mówiąc już o guzach, czasami nawet pokaźnych rozmiarów. Moja mama mówiła, że ma wrażenie, że wszystko się jej obsunęło. Ja nie odczułam żadnej różnicy.
Kasiorku, czytałam to, co mi poleciłaś. Tę samą metodę hipertermii z wykorzystaniem takiego samego aparatu stosuje Centrum Onkologii i Hipertermii w Warszawie, a do Warszawy mam bliżej i świetny dojazd.
Dowiedziałam się że: "Wszystko trzeba rozpatrywać i dać sobie odpowiedź, czy dana metoda może być skuteczna. Zacznijmy od blefu: metoda nieinwazyjna... Niestety, nieprawda. Jest metodą inwazyjną. Zmienia strukturę materii, na którą fala elektromagnetyczna działa podnosząc jej temperaturę. A jak zmierzyć temperaturę komórek wewnątrz ciała? Usmażona komórka już się nie odbuduje, nawet uprzednio zdrowa. Skąd operator wie, gdzie kończy się guz a zaczyna zdrowa tkanka? Metoda ta głównie skierowana jest na tzw guzy lite i najlepiej umiejscowione przypowierzchniowo. Rak jajnika jest najczęściej rozsiany i z tego powodu uważam, że ta metoda nie nadaje się.
Jeszcze jedno, komórki rakowe źle znoszą temperaturę. Jeśli je podgrzać do ok. 42 stopni, to większość może zginąć.Tylko jak "mikrofalówka" ma wewnątrz ciała wytworzyć kontrolowane 41-42 stopnie Celsjusza? Utylizacja guza, który jest poważnie i bezładnie unaczyniony może prowadzić do wewnętrznego krwotoku. Jak to zahamować? Jest wiele wątpliwości, o wyjaśnienie których trzeba pytać ośrodki, które tę metodę stosują. Ja ze swojej strony dodam, że z zachodnich for nie odebrałem sygnału, jakoby hipertermia zatrzymała raka jajnika."
Prywatnie BRCA1 zrobisz prawie w każdym laboratorium. Próbka krwi jest wysyłana np. do Łodzi, Szczecina. Badanie kosztuje w granicach 250 - 380zł, w zależności od miasta i laboratorium. Wynik masz po dwóch tygodniach (Szczecin ok. 2-3 miesiące).
Skierowanie może wystawić ginekolog lub onkolog, ale warunkiem jego otrzymania jest co najmniej dwie osoby spokrewnione, które miały raka jajnika, piersi lub prostaty czy jelita grubego. Nie wiem, czy ten warunek jest zawsze przestrzegany. Ze skierowaniem idziesz do Poradni Genetycznej.
Mam znajomą z onkologii. Sama wyczuła guzek w piersi. Badanie histopatologiczne potwierdziło obawy, a rezonans magnetyczny wykazał także obecność guza i w drugiej piersi. Przeszła operację, chemioterapię i radioterapię.
Onkolog doradził jej, by po roku od zakończenia leczenia profilaktycznie usunęła także jajniki, ponieważ jest nosicielką zmutowanego BRCA1. Przeszła wszystkie badania i było ok. Miała mieć robiony zabieg laparoskopowo. Lekarz ze względu na mutację zdecydował jednak o otwarciu brzucha ("bo u mutantek to nic nie wiadomo"). I całe szczęście - rak był na obu jajnikach - Ia G3. Żadne badanie przed operacją nie wykazało jakiejkolwiek zmiany.