Ostatnie odpowiedzi na forum
Jolu68 - wiem, ze radzisz z dobrego serca i bardzo za to dziękuję! Jestem jednak do tego sceptycznie nastawiona. Od roku leczę się antybiotykami i chemioterapeutykami i jak do tej pory bezskutecznie. W tej sytuacji leki ziołowe chyba sobie nie poradzą, bakteria okazała się wyjątkowo zjadliwa. Nawet gdyby te zioła były skuteczne, to pewnie trzeba sporo czasu, by zauważyć poprawę. A ja tego czasu mam coraz mniej. Markery zaczęły rosnąć od stycznia, minęło już pięć tygodni od badania PET.
Jeśli okaże się, a pewnie tak, że i tym razem antybiotyk był nietrafiony, to ta cholerna bakteria musi dostać porządnego kopa, a nie napar z ziółek. To mogę stosować w ramach profilaktyki, już po przeleczeniu.
Przy scyntygrafii jest podawany izotop promieniotwórczy. Po badaniu należy dużo pić, aby jak najszybciej usunąć z organizmu resztki izotopu (obciąża nerki). Wydaje mi się, że raczej w dniu badania należy unikać bliskiego kontaktu z dzieckiem.
Dalej nic nie wiem. Jutro mam się zgłosić na onkologię po skierowanie na kolejny posiew, gdyż wg mikrobiologa wynik nie jest jednoznaczny. Być może okaże się, że tej bakterii już nie ma i będzie możliwe podanie chemii. Gdyby jednak dalej było zakażenie, to czeka mnie najpierw leczenie szpitalne układu moczowego. A dni płyną i płyną, i chemia coraz dalej...
Annamaria, trochę nabroiłaś! Spróbuj naprawić swoje wpisy. Kliknij na "usuń" i usuń zbędny post. Możesz też zrobić "edytuj" i dowolnie zmienić treść lub poprawić błędy.
Domina 13, marker trzeba zrobić koniecznie. W twoim przypadku pewnie wyjdzie podwyższony, ale to nie musi być rak.
Domina 13 - wynik cytologii przy raku jajnika nie ma znaczenia. "Zmiany nieprawidłowe łagodne" nie wskazują na obecność nowotworu złośliwego. USG nie wykazało narośli czy torbieli na jajniku (a tak też piszą, chociaż wiedzą, że to rak), ale "przestrzenie hypoechogenne" z tyłu za macicą. Moim zdaniem to nie przemawia za rakiem jajnika, ale ja nie jestem lekarzem.
Dzisiaj cały dzień spędziłam na onkologii i wróciłam z niczym. Byłam u innej lekarki, bo moja w przychodni przyjmuje tylko w poniedziałki. Pani doktor obejrzała wyniki i antybiogram i ściągnęła moją lekarkę z oddziału. Konsultowały ze sobą dość długo, ale po cichu. Prawie nic nie słyszałam i niewiele zrozumiałam. Wygląda na to, że moja bakteria już uodporniła się na wszystko, z wyjątkiem ampicyliny, a tej nie można mi podać, bo jestem na nią uczulona. Ponoć zostały jeszcze jakieś trzy antybiotyki, ale są do podania dożylnego w warunkach szpitalnych. Znowu stanęło na tym, że jutro moja onkolog skontaktuje się z mikrobiologiem, a ja mam zadzwonić w tej sprawie po południu.
Jasiu, piszesz o prof. Emerichu. Słyszałam, że jest cudotwórcą, ale od raka jajnika, a u mnie jest problem z pozbyciem się bakterii, nie z samą chemią.
Joanna_29, Żurawit łykam prawie cały czas, z małymi tylko przerwami. Soku z żurawin nie mogę dostać. Są wprawdzie w sprzedaży "Soki żurawinowe", ale tylko z nazwy, bo samego skoku tam jest 2-5%, reszta to jabłko, winogrona i inne składniki.
Szlag mnie trafia, że sama sporo przyczyniłam się do takiego stanu rzeczy. Powinnam być upierdliwa w stosunku do urologa, nie dać się zbyć byle czym, leczyć to zakażenie do skutku. Ja po prostu nie brałam tej choroby na poważnie, nie miałam praktycznie żadnych objawów. Nie przyszło mi nawet do głowy, że to może stanowić przeszkodę do podania chemii.
Joanna_29, cytujesz: "Jednorazowy podwyższony wynik powinien być interpretowany ostrożnie, gdyż również w chorobach nienowotworowych poziomy wspomnianych markerów mogą być umiarkowanie podwyższone".
Tylko że u Annymarii wynik nie jest jednorazowy, wartość markera rośnie systematycznie od prawie roku. Wartość też nie jest umiarkowanie podwyższona, lecz wysoka.
Siedzę cały wieczór przed laptopem i czytam artykuły o leczeniu nawracającego zakażenia dróg moczowych. Okazuje się, że cały czas byłam leczona niewłaściwie. W przypadku nawrotów powinnam brać antybiotyk co najmniej dwa tygodnie, a nigdy na tyle nie dostałam. Profilaktycznie po zakończeniu leczenia powinno się stosować codziennie wieczorem małe dawki antybiotyku przez wiele tygodni a nawet miesięcy.
Problem w tym, że tutaj czas nagli! Urolog mnie po prostu olał, pewnie uznał, że nie warto się wysilać. Same wiecie, jak są traktowane przez lekarzy pacjentki onkologiczne.
A może być jakiś plan B? Jeśli nie zlikwiduję bakterii, nie dostanę chemii, a jeśli nie dostanę chemii, to... Nawet gdybym poszła prywatnie do najlepszego urologa, to i tak przepisze mi antybiotyk na podstawie antybiogramu, a ten trzeba przyjmować ileś dni, potem kolejny posiew. A czas leci. Mam takiego doła, że chce mi się wyć z bezsilności.
Annamaria, widocznie obie mamy ciągle pod górkę...
Znalazłam link z wymaganiami do skierowania na PET-CT dla lekarzy: http://www.voxel.pl/files/dlalekarza/download/skierowanie_pet.pdf (szukaj pod wzorem druku skierowania). Rzeczywiście, trudna sprawa, jeśli chodzi o twój przypadek.
Nie odpuszczaj, walcz o wszystkie możliwe badania. Dziewczyny pisały tu wprawdzie o dziwnych i niewyjaśnionych przypadkach wzrostu markera, ale moim zdaniem marker nie rośnie bez przyczyny i to do takiej wysokości. Życzę wytrwałości!
Pieskie życie i pieskie szczęście... Dzisiaj miało być sprawdzenie wyników posiewu moczu po antybiotykoterapii i ewentualne przyjęcie do szpitala na wlew. Niestety, nici. Doktor dzwoniła do laboratorium, powiedzieli że rośnie nowy patogen. Jutro znowu wizyta na onkologii, będzie nowy antybiogram i nowy antybiotyk. Chemia znowu się przesunie pewnie o dwa tygodnie.
Jak tak pójdzie dalej, to mój rak wpełznie nawet pod paznokcie i dostanę skierowanie do hospicjum, a nie na chemioterapię.