Ostatnie odpowiedzi na forum
Jak to - co? Cieszyć się, że jest!
Zapowiadali, że na wschodzie ma padać śnieg, ale dzięki Bogu na razie go nie ma. I wcale za nim nie tęsknię. Rano było nawet słoneczko, za oknem -1st.
Dwa dni po wlewie. Póki co nic się nie dzieje, lekki niesmak w ustach i wszystko smakuje, jak trociny.
Cześć, dziewczyny! Zaliczyłam pierwszą chemię II rzutu. Jestem już w domu i czuje sie dobrze. Pewnie złamie mnie jutro i będę chodziła po ścianach. A może nie. To dla mnie przecież nie pierwszyzna.
Trochę mnie martwi, że nie dostałam takiej chemii, jaką mi obiecano. Ze względu na potwierdzoną mutację genu BRCA1 miałam dostać paklitaxel i cisplatynę. Według doniesień medycznych dla mutantek właśnie cisplatyna jest najbardziej wskazana, taksol podobno zupełnie nie działa, a tylko przynosi szkody. Niestety, lekarka zdecydowała inaczej i powtórzyła dokładnie poprzedni schemat. Oczywiście, pytałam dlaczego nie dostanę cisplatyny, ale lekarka odpowiedziała (nie bez złości), że to to samo i nie ma znaczenia. Żałowałam, że w ogóle o to spytałam. Ostatecznie mam tu tyle do powiedzenia, co Żyd za okupacji.
Pozdrawiam wszystkie!
AgaAga, a co ma być źle?! Też uważam, że lepiej mieć laparotomię, niż dwa zabiegi w krótkim czasie. A chemia? Większość z nas ma jedynie dość łagodne skutki uboczne. To także kwestia indywidualnej wrażliwości na ból.
Podoba mi się twoje podejście do choroby i leczenia. Trzymaj tak dalej!
Jolu68, super, że udało ci się z tarczycą! Cieszę się razem z tobą!
Słyszalam, że laparoskopowo usuwają same jajniki lub jajniki z jajowodami, ale macicy nie. W dodatku takie zabiegi wykonuje się przy zmianach łagodnych bądź w ramach profilaktyki dla pacjentek z mutacją BRCA1. Przy podejrzeniu jednak zmian złośliwych rzadko który lekarz decyduje się na zbieg laparoskopowy, gdyż może dojść do rozerwania torebki guza i rozsiania komórek nowotworowych do jamy otrzewnej.
AgaAga, sama operacja wcale nie jest taka straszna, to coś podobnego do cesarki. Jeśli nie ma powikłań, wszystkie bardzo szybko dochodzą do siebie. A powikłania? Zdarzają się jedynie sporadycznie.
Uważam, że bardziej uciążliwa jest chemioterapia, szczególnie jeśli ktoś ma dużo poważnych skutków ubocznych i źle je znosi. Tak czy inaczej - operację i chemioterapię da się przeżyć. Ważne, by rezultaty tych zabiegów były jak najdłuższe.
No właśnie! "Naczyta się pani głupot w Internecie i wymyśla kolejne. Nie ma żadnych naukowych dowodów, że rak jajnika może być dziedziczny!" - to usłyszałam od mojej ginekolog po śmierci mamy.
A co do PET - w Białymstoku aparat jest już zakupiony jakiś czas temu, ale stoi bezużyteczny. NFZ uznał, że skoro w Polsce jest 13 pracowni PET-CT, to w przeliczeniu na ilość ludności jest to standard europejski. Podpisano kontrakty z Warszawą i Olsztynem i tam są kierowani pacjenci. Takie myślenie decydentów i takie oszczędności. Skutek jest taki, że mało kto jest kierowany na PET, a na tomografię czeka się ponad pół roku.
Elbe, jak czuje się siostra? Napisz, proszę, czy to był zabieg laparoskopowy usunięcia jajników, czy otwierano brzuch?
Użytkownik @annamaria napisał:
Wasze odpowiedzi wiele wnoszą, uspokajają, pocieszają, dają poczucie, że z kimś rozmawiam kto jest w temacie.
Cieszę się. Wszystkim nam przyświecał właśnie ten cel.
A teraz odrzuć czarne myśli, uśmiechnij się, ucałuj synka, przytul się do męża i nie zadręczaj się na zaś!
Annamaria, zastanów się do czego to prowadzi? Czy jeśli podamy ci jeszcze ze 100 kolejnych przyczyn, to będzie ci lżej? Co ci da histeryzowanie, latanie po stronach w Internecie? Chyba sama rozumiesz, że przez to nie zmienisz tego, co już jest. Jakakolwiek odpowiedź na twoje pytania i wątpliwości rodzi kolejne i kolejne.
Wiem, że jesteś przerażona, zrozpaczona i zagubiona w tym wszystkim. Wybacz, ale mam wrażenie, że nasze rady przynoszą akurat odwrotny skutek. Ty nie słuchasz rad, wiesz swoje, sama postawiłaś już sobie diagnozę i uparcie się jej trzymasz. Wydaje mi się, że tak naprawdę oczekujesz od nas tylko jednego - zapewnienia, że to w żadnym wypadku nie może to być rak. Daj Boże - nie, życzymy ci tego z całego serca, ale żadna z nas takiego zapewnienia ci nie da.
Badanie PET już niedługo. Jak dotąd jest to najdokładniejsze badanie. Usłyszysz w końcu diagnozę, może straszną, może nie. Weź się w garść, nie masz innego wyjścia!
A ja się szykuję do chemii... Jestem już spakowana, chociaż to dopiero za kilka dni. Planowałam generalne porządki, umycie okien, firanek, bo po chemii może być różnie. I wiecie, co? Nic nie zrobiłam. Nie chce mi się. Jeszcze nie czuję atmosfery świąt. W dodatku trochę się podziębiłam. W razie czego do sprzątania zagonię męża.
Annamaria, trzymamy za ciebie mocno kciuki, oby los potraktował cię łagodnie!
Dziewczyno, ty jeszcze nie masz diagnozy! Póki co, to są tylko domniemania.
Annamaria, przeczytaj co najmniej pięć razy to, co napisały ci Zanik, Dandy, AgaAga, Barcelona. A napisały bardzo mądrze! I przemyśl to.
Póki nie masz wyników PEta - nie masz nic.
Nawet gdyby diagnoza okazała się straszna, to też trzeba z tym żyć i walczyć, a nie liczyć dni do końca. Żyć i walczyć tak długo, jak się da.
Panikujesz i nakręcasz się już od miesięcy, żyjesz w ogromnym napięciu. Twój stres odbija się na mężu i dziecku. Nie pomyślałaś o nich? Dwuletnie dziecko może jeszcze niewiele rozumie, ale całym sobą czuje twoje negatywne emocje i na swój sposób przeżywa to.
Być może PET wykaże, że przyczyna wzrostu markera jest bardzo prozaiczna, czego ci życzy każda z nas. I nie pytaj nas o rokowania.
Nikt cię stąd nie zamierza wyrzucać, wszystkie staramy się wspierać i doradzać, na ile potrafimy. Nikt nie zmusza cię do pozytywnego myślenia. Wiemy że w sytuacji niepewności i zagrożenia jest to niesamowicie trudne, ale panika i czarnowidztwo przynosi dużo zła i udziela się też innym.
Nie myśl tez, że wszystkie jesteśmy tu takie silne i pozytywnie nastawione. Każda z nas boi się strasznie od chwili usłyszenia diagnozy, boi się przez cały czas. Ale trzeba z tym żyć i cieszyć się każdym dniem. Trzymaj się!
sarnekaleksandra, lepiej by było dla ciebie, żebyś tu nigdy nie trafiła! Ale skoro już musisz - witamy w naszej paczce!