Ostatnie odpowiedzi na forum
Na pierwszy kurs idzie się z pewnością na 2 dni, a potem to różnie, w zależności od ośrodka. U nas na każdy taxol + carboplatyna zawsze są to 2 dni, chociaż dla mnie to bez sensu. Pierwszego dnia robią tylko badania krwi i nic więcej. Na drugi dzień jest premedykacja i od razu chemia. Kiedyś badania i premedykacja była w przeddzień.
Z włosami będziesz musiała się, niestety, pożegnać. Wypadną. I żadne witaminy tu nie pomogą, bo to nie kwestia ich niedoboru, tylko uszkodzenie mieszków włosowych przez cytostatyk. Skoro już przechodziłaś chemię, to wiesz jakie mogą być skutki uboczne. Różnice w ich nasileniu, oczywiście, mogą być w zależności od rodzaju chemii. Schemat taksol + carboplatyna jest do zniesienia (znam duuużo gorsze!). Najważniejsze żeby chemia zadziałała.
Nie taki diabeł straszny, jak go malują!
Aniu, Essentiale to na ochronę wątroby. Na bóle brzucha lepsza jest No-spa. Może być coś innego rozkurczowego, przeciwbólowego. Ja po carbo też mam rewolucję w brzuchu, zwykle trzeci, czwarty dzień po wlewie. Potem już jest lżej. Gdyby wystąpiły bóle kostno - mięśniowe, to cokolwiek przeciwbólowego. Jednym pomaga Apap, innym Pyralgina, Ibuprom, Tramal. Mnie chemiczka przepisała DicloDuo, ale 4 wlewy przeszłam i obyłam się bez żadnych leków.
Zgadzam się, że lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć. Tylko po co straszyć?
Burak to nie tylko sok czy kwas. Można go przyrządzać na wiele sposobów. To także botwinka, surówka do obiadu, sałatki, barszczyk, pieczony do kanapki itd. Żelazo jest w wielu warzywach, mięsie, podrobach, wystarczy poczytać.
http://www.zwrotnikraka.pl/suplementy-na-raka-w-onkologii/
http://portalemedyczne.pl/2747/3192/suplementy-diety-w-leczeniu-onkologicznym-prawdy/
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=897265980314683&id=256048827769738
Rany boskie, dziewczyny! Wiem, że chciałyście dobrze, ale przestraszyłam się, czytając Wasze rady. A Ania? Chyba spodziewa się kataklizmu po chemii. Przecież większość kobiet przechodzi dobrze przez całą chemię. Każda z nas to przechodziła i nie jest to aż takie ciężkie, da się przeżyć. Po co ładować w siebie coś, co być może wcale nie jest potrzebne, a może wręcz zaszkodzić!
W pełni zgadzam się z Carmen. Wszystkie suplementy trzeba konsultować z lekarzem, bo można zaszkodzić, a nie pomóc. Niektóre, owszem, wspomagają organizm, inne są obojętne, ale mogą też osłabiać działanie chemii, czy potęgować jej toksyczność.
Po co Nutridrinki, kiedy pacjent może wszystko jeść i ma dobry apetyt? Jaka wit. D3 w pełni lata?! Po co burak w tabletkach, kiedy jest mnóstwo świeżych owoców i warzyw zawierających żelazo i inne minerały i witaminy?
Aniu, spokojnie. Twoja mama dostanie Avastin tutaj, chyba że są jakieś przeciwwskazania zdrowotne. Ale w takim przypadku w Niemczech też by nie dostała. Tam podchodzą do tego dość rygorystycznie.
Aniu, przed każdą chemią mama będzie miała badanie morfologii i biochemii. Dziewczyny mają rację - nie musi być na czczo. Ja na każdą chemię zgłaszam się do szpitala około godziny 14-tej, a więc nie tylko po śniadaniu, ale też bezpośrednio po obiedzie. Od razu mam pobieraną krew i w niczym to nie przeszkadza.
No, na koniec o mnie. Chemia ewidentnie nie działa, mimo to dostałam kolejny kurs takiego samego eliksiru. Moja lekarka była na urlopie, zastępowała ją inna chemioterapeutka. Ta powiedziała, że wzrost markera o niczym nie świadczy, zmiana chemii może być wyłącznie po badaniach obrazowych. Zapewniała, że jednak chemia działa, bo marker jest nieco niższy, niż poprzednio (po II wlewie był 40,6, po III - 39,7). Faktycznie, spadek baaardzo znaczący! Pokłóciłam się ostro i odmówiłam przyjęcia kolejnej chemii. Powiedziałam, że nie będę brała czegoś, co truje cały organizm, tylko nie raka. Kazała mi napisać oświadczenie, że rezygnuję z dalszego leczenia. Oczywiście, nie napisałam, bo chciałam tylko zrezygnować z wlewu, a nie z leczenia. Były groźby, przekonywania, że jednak chemia trochę działa, skoro marker nie rośnie lawinowo, że przerwa do kolejnego wlewu może być bardzo duża i przynieść sporo szkody itd. Ostatecznie zgodziłam się przyjąć wlew, pod warunkiem, że dostanę skierowanie na tomografię. Skierowanie otrzymałam.
Potem jeszcze pani doktor nasłała na mnie psycholożkę, a ta przemądrzała gówniara wyprowadziła mnie z równowagi ostatecznie do tego stopnia, że gdybym nie była już podłączona do kroplówki, to chyba bym ją wykopała z sali.
Tomografia (cito!) ma być 13 lipca, opis po 10 dniach, a V wlew 18 lipca, a więc musztarda po obiedzie.
Przed kolejną chemią zrobię prywatnie marker i badanie USG. Muszę mieć jakieś podstawy, by nie wpompowali we mnie bez sensu kolejnej chemii o tym samym składzie. Czarno jakoś wszystko to widzę...
_________________
Taxol jest cytostatykiem, który przede wszystkim odpowiada za neuropatię. Właśnie polineuropatia jest przeciwwskazaniem do stosowania taxoli w kolejnych rzutach chemioterapii.
Moja córka miała taxol w monoterapii (12 kursów co tydzień) po zakończeniu standardowej chemii. Znosiła to bardzo dobrze, włosy też zaczęły jej rosnąć jeszcze w trakcie terapii.
Basik77, tak jak pisze czarownica, Olaparib jest stosowany w przypadku kobiet z genetycznym rakiem jajnika, a od roku testowany także w raku piersi.
Doris, rak prostaty jest bardzo częstym nowotworem, ale bardzo rzadko ma podłoże genetyczne. Co do stopnia złośliwości nowotworu (G), nigdzie w opracowaniach nie spotkałam się, że ma to jakiś związek z mutacją lub jej brakiem. Śledząc fora onkologiczne, a w szczególności historie kobiet z BRCA1, zauważyłam, że wszystkie one mają G3. Ale to tylko takie moje spostrzeżenia, więc mogę się mylić. A może to tylko taki zbieg okoliczności?