Ostatnie odpowiedzi na forum
Macie rację, dziewczyny, z tymi blogami. Ostatnio wszystko mi się kiełbasi. Chyba we łbie klepki mi się już poprzestawiały.
O! Odpowiedziałam na wpis sierotki, a ona zdążyła już przenieść go na priv.
"BUUrak" - to jest to, o czym piszemy.
Ja za pierwszym i drugim razem odblokowałam konto bez problemów. Za trzecim odzyskałam konto, ale puste, zniknęło wszystko: dane, zdjęcia, posty, znajomi. Kolejne razy to samo. Trzeba było pobrać z archiwum. Robiłam wszystko po kolei, zgodnie z instrukcją, ale dane się nie pojawiły, a potem zażądano skanu dokumentu potwierdzającego tożsamość. Też się bałam, że ktoś się podszywa pod Facebooka i chce wyłudzić dane osobowe, ale poczytałam w regulaminie, że tak może być. No nic, muszę poczekać na tłumacza.
Czytałam Ankę systematycznie. Przeszkadzają mi trochę wulgaryzmy, ale dziewczyna ma polot do pisania. Napisałam "czytałam", bo już ponad tydzień nie mam dostępu do fb, zablokowano mi konto. Ktoś włamał mi się na konto i wysyłał w moim imieniu durne wpisy. Zmieniłam hasło, włączyłam wszystkie możliwe zabezpieczenia, 2 dni było w porządku, potem znowu się zaczęło. Co zmienię hasło to znowu cudze wpisy. W końcu fb zablokował mnie na amen i zażądał przesłania skanu dokumentu ze zdjęciem i datą urodzenia. Zrobiłam wszystko zgodnie z instrukcją i nic. Napisałam do nich, otrzymałam odpowiedź po angielsku i klops, nie znam języka. Czekam aż przyjedzie córka i przetłumaczy mi, bo nie mam pojęcia o co chodzi.
O, matko, dziewczyny, tak mnie zrozumiałyście?! Napisałam, że jestem zdrowa jak byk, bo tak wyszło z badań na kardiologii, gdzie skierowano mnie z powodu bardzo wysokiego ciśnienia. Oczywiście, cieszę się, że serce mam zdrowe, Echo i EKG bez zarzutu. Ciśnienie wróciło do normy, ale chyba tylko na czas wizyty u kardiologa. Od dzisiaj biorę leki na nadciśnienie i mimo tego mam 190/120! Wniosek jest nieciekawy - nadciśnienie jest wynikiem zaciskania żyły przy nerce przez naciek nowotworowy.
Lekarka zapewnia, że nie ma progresji tylko stabilizacja, więc odstępujemy od chemii. Fakt, przerzuty jak były tak są, jedne się zmniejszyły o 3mm, inne się powiększyły też o 3mm. Marker jednak cały czas rośnie, no i pojawił się ten naciek na żyłę. Jaka więc to stabilizacja?
Czekałam na tę chemię, bo liczyłam, że może tym razem zadziała i chociaż trochę zmniejszy ten cholerny naciek. A tu Tamoxifen. To nie chemia tylko hormonoterapia, stosowana standardowo po leczeniu raka piersi. Zgodziłam się, bo jakie mam wyjście?
Tymczasem mam nadal brać Tramal 2xdziennie, bo inaczej nie da się wytrzymać.
Hej, dziewczyny! Jestem w domu i na dodatek zdrowa jak byk! Na Izbie Przyjęć kazali mi się nie przebierać, tylko iść od razu na oddział. Moja lekarka powiedziała, że konsylium uznało, że nie ma progresji choroby tylko stabilizacja, a więc nie ma wskazań do podania chemii. Chce mnie przetrzymać ze 2 miesiące na Tamoxifenie, a dalej zobaczymy. Spytałam, co z tym naciekiem na żyłę nerkową, bo nadal mi boli. Mam brać Tramal co 12 godzin, ten lek nie uzależnia i jest bezpieczny dla żołądka. Żadnych Ibuprofenów, Pyralalgin i temu podobnych. Powiedziałam, że skoczyło mi ciśnienie, więc proszę o przepisanie jakichś leków. Dostałam taki opieprz aż wióry leciały, że nie pojechałam na SOR. Dała mi skierowanie na cito do Centrum Kardiologii. Tam EKG, Echo serca, konsultacja kardiologiczna. No i wyobraźcie sobie - dzisiaj ciśnienie 160/80, więc dobre, wszystko w normie, serce jak dzwon! Dostałam receptę na dwa leki na nadciśnienie, za 2 tygodnie Holter. Jutro znowu na onkologię z wynikami od kardiologa.
Właśnie ta lekarka na chirurgii szczękowej powiedziała, że przy dobrej morfologii można usuwać nawet w trakcie chemioterapii. Mało tego, leczyć nie tylko można, ale nawet trzeba, bo bolący ząb to siedlisko bakterii, a przy chemii to może grozić sepsą.
Witajcie, dziewczyny! Na mnie to już chyba wszystkie kataklizmy spadają po kolei. Wczoraj wieczorem rozbolał mi się ząb, ale tak, że można było nieba liznąć. Co gorsza to nie wiedziałam który, żadnej dziury nie mam. Tramal nie pomógł, po kilku godzinach wzięłam Ibuprom max, trochę ulżyło. Dzisiaj z samego rana do przychodni. Kilka godzin czekania, bo nie byłam zapisana. Doktor zrobił dochodzenie, okazało się, że to ząb pod koronką. Kazał zrobić RTG ( w innej przychodni) i przyjść jutro, a ja jutro na chemię! Oczywiście, powiedziałam, że idę na wlew i że poprzednią chemioterapię skończyłam 2 miesiące temu. Kazali pokazać aktualne wyniki z morfologii i kartę wypisową. No to proszę zrobić rentgen i wrócić. Zrobiłam, wróciłam. Trzech dentystów oglądało zdjęcie, stan zapalny, ząb do usunięcia. Mój stomatolog już chciał usuwać, kierownik przychodni nie pozwoliła. Morfologia dobra, ale powinno się usuwać nie wcześniej niż 3 miesiące po zakończeniu chemioterapii. Wysłali mnie na chirurgię szczękową. Tam przyjęto bez problemu, oczywiście musiałam dać ksero z morfologii. I znowu bieda - znieczulenie nie działa. Próbowali trzy razy i nic, zdrętwiała tylko trochę warga. Kazałam rwać na żywca. Korzeń się złamał, trzeba było po kawałku. W końcu wyrwali i założyli szwy. Straciłam ząb i to trójkę, korona była porcelanowa i wybuliłam za nią kupę forsy. No i jestem teraz szczerbata.
Skończyłam antybiotyk i zrobiłam badania kontrolne moczu - bakterii nie stwierdzono.
Wszystko nadal mnie boli, najgorzej okolica prawej nerki. Być może ból żołądka i brzucha to tylko promieniowanie wynikające z ucisku nacieku na żyłę nerkową. Leki przeciwbólowe niewiele pomagają. Mało tego, skoczyło mi ciśnienie. W tej chwili mam 180/120, ale w piątek wieczorem było 220/120. Już zastanawialiśmy się, czy nie wezwać karetki. Nigdy nie miałam nadciśnienia, nie mam żadnych leków na obniżenie. Lekarka uprzedzała, że ciśnienie może mi skoczyć wskutek zmniejszenia światła żyły. We wtorek idę do szpitala i już nie mogę się doczekać. Niech już robią co chcą, byle by tak nie bolało.
Traszka, "sześc czy siedem "kroplówek", w naszym BCO to tylko trzy - jedna mała z premedykacją (ok. pół godziny), druga Paclitaxel (3 godziny), godzina przerwy i trzecia kroplówka Carboplatyna (1 godzina).
Ja przy tej chemii nie miałam absolutnie żadnych nieprzyjemnych skutków ubocznych. Już pisałam wcześniej, w porównaniu z innymi chemiami to dla mnie był syropek. Nie liczę zaczerwienienia twarzy, bo to nie boli i ustępuje na drugi dzień, no i utrata włosów.
Nini86, Bi.Bran to suplement diety wzmacniający odporność. Nic więcej. Jest drogi i z pewnością mocno przereklamowany. Nie zapobiega wypadaniu włosów, ew. wymiotom, bólom mięśniowym czy łamaniu w kościach. Na to będziesz miała przepisane odpowiednie leki.