Ostatnie odpowiedzi na forum
smutna 8, nie przejmuj się, wiemy, że nikogo nie chciałaś urazić. Każda z nas chorych jest przeczulona i drażliwa. Często nie wiemy, co chciałybyśmy usłyszeć.
Elbe, mnie moja onkolog powiedziała, że ona robi wszystko, co jest możliwe, a ile będę żyła - wie tylko Bóg. Ale gdy w czasie jednej z wizyt spytałam, co sądzi na temat leczenia kobiet z mutacją BRCA1w Szczecinie, wpadła w taką wściekliznę i tak mi odpowiedziała, że na tym forum nie będę cytowała.
Kucja 15 - czytam twój opis i czuję się tak, jakbym czytała mój własny! Wprawdzie ja mam inną odmianę raka (gruczołowy) i G3, w dodatku mam zmutowany gen BRCA1, ale ilość i miejsca przerzutów bardzo podobne. Operację miałam 23listopada 2011r, chemię skończyłam w kwietniu 2012. Żyję, czuję się dobrze, normalnie funkcjonuję. A co dalej - czas pokaże. Może być różnie.
Przy G2, jak słusznie pisze Elbe, rokowania są dość dobre. Trzymaj się!
Pozdrawiam wszystkie Syrenki!
Specyfiki, suplementy... Marian przyznaje, że jego żona brała tego sporo, a jaki rezultat? Brak skutków ubocznych. Dobre i to. Pomaga na psychikę i prawdopodobnie tylko na to. Wśród rodziny i znajomych mam wielu lekarzy – nie wierzą w te wynalazki. Fakt, większość z nich nie szkodzi i jeśli są stosowane jako uzupełnienie klasycznej medycyny a choremu pomagają wierzyć, że czynią cuda, to jest ok. Jakoś nie znam nikogo, kto by wyleczył się z raka tylko samymi specyfikami bez skalpela i chemii. Lekarze mówią, że każda kwota powyżej 50 zł wydana miesięcznie na tego typu specyfiki, to kwota wrzucona w błoto.
Kucja! Tłumaczenie masz na swoim profilu. Póki co, czekaj spokojnie na wynik histo, potem będziesz miała chemię. My tu wszystkie z takim rozpoznaniem... Pozdrawiam i trzymaj się!
Do facingnorth
Podczas operacji związanej z rakiem jajnika z naciekiem na sąsiednie organy prawie zawsze są brane pod uwagę kwestie urologiczne. Operację wykonuje ginekolog lub ginekolog - onkolog, w razie potrzeby do zabiegu jest wzywany chirurg . Ale o tym decyduje lekarz operujący .
Raczku i doniu trzymam za was kciuki i życzę powodzenia!
Ja też od dwóch tygodni trzęsę portkami. Przez 8 miesięcy było wszystko okay, ale już trzeci wynik markera wykazuje wzrost. Dwa poprzednie badania to był wzrost minimalny, myślałam, że to tylko infekcja (grypa, zapalenie pęcherza), jednak ostatni wynik w stosunku do tego poprzedniego miesiąca wzrósł o 50%! Wprawdzie nadal jest w normie - 15,25, ale przeraża mnie taki szybki wzrost. Jutro idę powtórzyć marker i już boję się tego, co mogę zobaczyć.
Iksińska, jeżeli jesteś zainteresowana dietą, no może niekoniecznie odchudzającą, to polecam ci stronę www.nowotwor.eu. Jest to forum poświęcone rakowi jajnika, gdzie można uzyskać fachową pomoc i porady. Szukaj wątku "Wsparcie w chorobie i po zakończeniu leczenia onkologicznego" - Odżywianie w chorobie nowotworowej, Metody niekonwencjonalne i ziołolecznictwo i wiele innych ciekawych rzeczy. Wybacz, nie sprawdziłam, być może już jesteś użytkowniczką tego forum - jeśli tak, to przepraszam.
Iksińska, nie mam żadnego doświadczenia ani wiedzy teoretycznej odnośnie rehabilitacji w chorobie nowotworowej.
Jeśli chodzi o TK, to takie są procedury (co pół roku) i dobrze, że lekarze się tego trzymają. Naświetlać się nie będziesz przez całe życie. Jeśli choroba nie wraca, to po 5 latach uznają cię za zdrową (czego tobie i nam wszystkim życzę) i nawet nie każą ci chodzić na kontrole.
A co do diety... Napisałaś "Mój onkolog mówi, że mogę robić wszystko, a ja trochę się boję!! o diecie też mówili,że mam jeść wszystko!" Mój też tak powiedział i tego się trzymam. Jem wszystko, na co mam ochotę i na co mnie stać. Uważam, że to lekarze mają większą wiedzę na ten temat niż same pacjentki. Tu działa zasada "jedna pani drugiej pani powiedział, że jej pomogło". Zdecydowana większość wspomagaczy działa jedynie na psychikę pacjenta, a nie na przebieg choroby, a już na pewno nie na wyleczenie. Działa z całą pewnością na kieszeń!
Wysiłek fizyczny w chorobie nowotworowej jest nawet wskazany, ale czy intensywne ćwiczenia? W zaleceniach miałaś pewnie "oszczędzający tryb życia". Twój organizm osłabiony chemią musi najpierw się zregenerować, przeforsowywać go nie trzeba.
No i jeszcze raz wrócę do diety. Jest tylko jedna dieta cud, która z całą pewnością nie szkodzi, a działa "Żryj połowę"! Ja stosuję ją od wielu lat i nie mam żadnych problemów z nadwagą. Owszem, są okresy kiedy parę kilo przytyję, ale natychmiast ograniczam ilość jedzenia i wracam do normy. Teraz po chemii jest to szczególnie trudno, bo ciągle mam wilczy apetyt i stale czuję się głodna, ale da się z tym żyć. Pozdrawiam
Basiulka! G1, G2 i G3 to stopnie złośliwości nowotworów
G1 - dobrze zróżnicowany, najniższy stopień złośliwości, najlepsze rokowania
G2 - średnio zróżnicowany
G3 - słabo lub niezróżnicowany, najwyższy stopień złośliwości, szybko dający przerzuty.
Większość z nas z rakiem jajnika ma, niestety, G3.
Od dawna miałam wzdęcia i ciągłe uczucie pełności. Nawet po zjedzeniu pół kromki chleba miałam wrażenie, że pęknie mi skóra na brzuchu. Potem pojawił się lekki ból brzucha z lewej strony na dole, coś mi tam przeszkadzało, miałam problemy z podnoszeniem nogi, np. przy wkładaniu rajstop. Potem bóle brzucha były coraz częstsze, ale pojawiały się w różnych miejscach. Ciągle czułam się zmęczona, ociężała i senna, chociaż mój styl życia nie dawał takich powodów.
Ile lat to trwało – nie pamiętam. W sumie rzadko chodziłam do lekarza, przeważnie w wakacje czy w ferie. Podejrzewano nerki, problemy z wątrobą, wrzody na żołądku, zapalenie wyrostka (miałam nawet skierowanie do szpitala – nie potwierdziło się), zwyrodnienie kręgosłupa, drażliwe jelito, boreliozę w końcu lambliozę. Gastroskopia, urografia, wielokrotne USG brzucha, próby wątrobowe i inne badania i – nic!
Trzy miesiące przed operacją zaczęło już boleć wszystko: kręgosłup, brzuch, nerki, żołądek, łopatka, nawet bark. Najdziwniej bolał brzuch - jednego dnia czułam ból wyraźnie z prawej strony, chociaż poprzedniego bolał z lewej, innym razem gdzieś w okolicy żołądka czy trochę poniżej, to znów powyżej pępka.
Nie poszłam od razu do lekarza, czekałam, aż ból zdecyduje się umiejscowić w jednym konkretnym miejscu. Bałam się, że jeśli powiem: pani doktor boli mnie tu i tu i tam, a wczoraj to jeszcze inaczej, to wyśle mnie do psychiatry. W końcu ból był już nie do zniesienia. Dostałam skierowanie na USG brzucha (guz, wodobrzusze), USG dopochwowe i skierowanie na operację.
Rak jajnika z przerzutami, rozsiany po całej jamie brzusznej…
Dodam, że regularnie chodziłam do ginekologa, nawet częściej, niż raz w roku, robiłam USG transwaginalne, praktycznie co roku było USG jamy brzusznej, nikt z lekarzy nic nie widział oprócz "torbielki" na lewym jajniku, która przez 7 lat rosła sobie powoli, a potem gdzieś się rozpłynęła (w ostatnich 3 latach USG jej nie wykazywało) i nagle okazało się, że to rak i to w bardzo zaawansowanym stadium.
Lekarz rodzinna chyba od dawna podejrzewała raka jajnika, pamiętam, jakie zadawała mi pytania, za każdym razem kazała mi iść do ginekologa. Niestety, ginekolodzy widzieli tylko "torbielkę".