Ostatnie odpowiedzi na forum
Betty, rozumiem, że chodzi ci o profilaktykę przed nawrotem choroby, czy tak? Niestety, nic takiego nie istnieje, chociaż wśród chorych funkcjonuje wiele różnych specyfików i cudownych leków na raka.
Zapewne wasza lekarka tak powiedziała, mając na uwadze to, ze ta choroba niestety, często wraca, szczególnie jeśli stopień zaawansowania był wysoki. Tu statystyki są straszne. Póki co, statystykami się nie przejmuj, one są dla lekarzy, a niektóre chore walczą i żyją z tą chorobą wiele lat bez wznowy.
A jak się trzymam? Myślę, że dobrze. Jestem silna psychicznie. Nie płaczę, nie rozpaczam, nie użalam się nad sobą. Co ma być, to będzie. Zajmuję się normalnymi sprawami. Wczoraj piekłam ciasta na uroczystość ślubowania pierwszoklasistów. Dzisiaj zrobiłam pranie. Byliśmy z mężem na uroczystości pasowania na uczniów naszych wnuków bliźniaków. Chociaż, prawdę powiedziawszy, zrobiło mi się smutno, kiedy pomyślałam, że ich Pierwszej Komunii mogę nie doczekać. Ale póki co - trzeba żyć i cieszyć życiem tak długo, jak się da!
Betty84, nie wiem, co mam ci napisać. To nie tak, że chemia nie zadziałała. Piszesz, że tomografia wykazała jedynie torbiel na żołądku. Torbiel nie może być przerzutem, bo to zmiana łagodna. Marker Ca 19,9 nie jest charakterystyczny dla raka jajnika, ale raczej chyba jelita grubego, żołądka czy trzustki. W trakcie pierwszej chemii raczej nie dochodzi do nowych przerzutów czy progresji pozostawionych małych zmian o charakterze nowotworowym. Zdarza się to przy kolejnych rzutach chemii, kiedy rak się już uodporni na dany lek i nie reaguje na chemię.
Jakie nowe przerzuty masz na myśli? Czy pozostawiono coś w czasie operacji? Jaki był stopień zaawansowania choroby?
Może się mylę, ale wydaje mi się, że na PET dają skierowanie przy podejrzeniu wznowy, nawrotu choroby. Właśnie wtedy, gdy marker rośnie, a żadne badanie nie wykrywa zmiany.
Zaczekaj na wynik laparoskopii. Być może tam będzie diagnoza.
Elbe, aż takim niedowiarkiem to ja nie jestem. Więm, że są zjawiska niewytłumaczalne naukowo. Tata chorował bardzo rzadko, ale ja zawsze miałam przeczucie, choć mieszkałam na drugim końcu Polski. W podstawówce, nie wiedzieć czemu, śniły mi się wizytacje i na drugi dzień w szkole zjawiał się wizytator. A Kaszpirowski? Na mnie, męża i córkę nie działał, ale na naszą kotkę już tak. Nie opuściła żadnego seansu. Kładła głowę na przednich łapach i ani drgnęła czy mrugnęła okiem, gapiąc się jak urzeczona w telewizor. I wiecie co? Była jasna siwa, a potem zrobiła się zupełnie czarna. Może to za jego sprawką?
Nie wierzę w przekleństwa i egzorcyzmy. Trudno mi uwierzyć w cudownych uzdrowicieli - jakoś ostatnio przybywa ich na pęczki. Z wykształcenia jestem humanistką, ale w życiu jak najbardziej realistką.
Betty, podajesz zbyt mało informacji, by można było coś ci doradzić. Myślę, że lekarz wie, co mówi. Jeśli po całym cyklu chemii markery nadal są powyżej normy, to chyba coś znaczy? Jedyna rzecz, jaka mi teraz przychodzi do głowy, to 2 dodatkowe wlewy. Tak czasami się robi, ale to lekarz podejmuje decyzję. I zależy to też od kondycji szpiku chorej.
Co do reszty - to, niestety, tak jest u wszystkich: chemia skończona, kontrola za miesiąc lub co 3 miesiące, od czasu do czasu skierowanie na jakieś badanie, żadnych tabletek czy syropków. A pójść do innego onkologa i skonsultować - nie zawadzi.
Elbe, wiem o tym doskonale! Nie liczyłam nawet na Szczecin, ale wiesz, tonący brzytwy się chwyta. Miesiąc temu dzwoniłam, kiedy wynik z tomografu nic nie wskazywał. Zapewniano mnie, że w przypadku wznowy mam do nich natychmiast się zgłosić, bo mają dla mnie propozycję. Teraz po usłyszeniu wyników PETa nagle nie mają nic. Po co im pacjentka ze złymi rokowaniami?
Dziewczyny, czytam was i ślepia mi się robią jak 5 złote. Co was napadło z tymi przekleństwami, egzorcyzmami i innymi bzdurami rodem ze Średniowiecza? Wy naprawdę wierzycie w takie rzeczy? Ja nie znam takiej osoby, która życzyłaby mnie aż tak źle. Zachorowałam i już, jak my tu wszystkie. Jeśli coś tu jest przeklętego, to nasz los. Nie wierzę, że stało się to za sprawą osób trzecich.
Oj, w ostatnim zdaniu napisało mi się językiem prawniczym (mam córkę prawnika).
Kasiorku, badaj marker systematycznie i obserwuj! Wszystkie tu wiemy, że lekarze po zakończeniu chemioterapii bardzo rzadko dają skierowanie na markery. Póki marker delikatnie skacze raz w górę raz w dół, to jest wszystko w porządku, ale jeśli tylko rośnie, nawet pomalutku, to trzeba być czujnym. Rak jajnika to wredna choroba i może dawać wznowy nawet przy Ic G2, chociaż zwykle dopiero po wielu latach.
Ja gdybym nie badała markera, nie wiedziałabym, że coś się dzieje. A tak, gdy pokazałam swojej doktor kolejne wyniki, to skierowała mnie na USG, mammografię, RTG płuc. No i na tomografię, na którą przecież trzeba czekać ileś tam miesięcy. Prywatnie też robiłam USG jamy brzusznej i ginekologiczne. Nic nie było widać Dopiero jak marker przekroczył 100, dostałam skierowanie na PETa.
Igulinka, fajnie, że udało ci się wywinąć tej cholerze. Wszystkiego dobrego!
Jakiś czas temu był poruszony na tym Forum temat leczenia chorych z mutacją BRCA1 (inny zupełnie schemat leczenia, badania kliniczne oparte o najnowocześniejsze leki i takie tam ble, ble). Sama byłam zakwalifikowana do takiego programu w Szczecinie, miałam od razu się zgłosić, gdyby nastąpiła wznowa. Zdaje się, że pisała o tym Jasia - teoria sobie a praktyka sobie, obiecanki-cacanki. Dzisiaj dzwoniłam, nici z tego. Pewnie program jest, ale dla "swoich". Kazali mi się zgłosić do swojego lekarza w celu jak najszybszego wdrożenia chemii II rzutu. Tak to wygląda.
Annamaria, dalej się nakręcasz! Ktoś powinien ci dać kopa w 4 litery, żebyś trochę zastopowała. Przyhamuj, dziewczyno, bo stres to ponoć największy sprzymierzeniec raka.
Zadajesz nam wiele pytań i denerwujesz się, że nie chcemy ci za bardzo odpowiadać. Rzecz w tym, że te odpowiedzi jeszcze bardziej negatywnie wpłynęłyby na twoją psychikę, więc - po co ci dokładać niepotrzebnego stresu?
Ale na ostatnie pytanie odpowiem ci. Tak, to co wygląda na zrost, może być nowotworem, endometriozą , ale i najzwyklejszym zrostem pooperacyjnym czy pozapalnym. Pierwotne ognisko nowotworu to guz. Jeżeli nacieka na przylegające do niego organy, to są nacieki i mogą być nawet większe od samego guza. W przypadku, gdy pęknie torebka guza (najczęściej w tym momencie pojawia się też płyn) jej strzępy przyklejają się do otrzewnej i innych organów w jamie brzusznej - i to są wszczepy, czyli rozsiew. To tyle w skrócie.
Wiem, że się denerwujesz, ale postaraj się trochę opanować i zaczekaj na wyniki badania. Powodzenia!