Ostatnie odpowiedzi na forum
Łukasz93, ta wątroba u Taty to jest jedna wielka niewiadoma. Tato miał już kilkanaście lat temu usuwanego guza jądra. Wtedy dostał profilaktycznie tylko lekką chemię i od tego czasu jest pod stałą kontrolą onkologa. Już wtedy zauważono na usg torbiele na wątrobie, ale uznano je za niegroźne; ponoć takie torbiele ma większość ludzi (?).
Ale do rzeczy. Teraz, gdy wykryto u Taty raka jelita oczywiście zainteresowano się tymi "torbielami". Zrobiono jakąś specjalistyczną tomografię i wyszło, że niby znajduje się na niej jakieś ognisko nowotworowe. Na 100% nikt nam tego nie potwierdził, ale przy każdej Taty wizycie w szpitalu jest o tym mowa i lekarze mówią, że to przerzut.
Ordynator onkologii przy pierwszej Taty wizycie u niej wspomniała o tej termoablacji, gdyż jest metoda ponoć skuteczna i mniej inwazyjna, niż operacja. Dziś, gdy Tata wychodził do domu po pierwszej chemii, powiedziano mu, że może chemia zniszczy też komórki rakowe na wątrobie i nic z nią nie trzeba będzie robić...
Nie ukrywam, że ta sprawa mnie martwi, bo lepiej rokuje rak bez przerzutów, niż ten już rozpanoszony po organiźmie. Już nieraz myślałam o konsultacji u innego specjalisty, ALE lekarze NIE CHCĄ Tacie wydać wyników tomografii. Na chirurgii lekarz prowadzący powiedział wprost, że nie wyda wyników, bo zaraz pobiegniemy z nimi do kogoś innego... to jakaś paranoja...
Witajcie,
mój Tato zaczął wczoraj pierwszą chemię (Folfox), jutro o 18 wraca do domu; czuje się lekko skołowany i apetyt taki średni; przed nim pół roku wlewów: 3 dni chemii - 11 dni przerwy; będziemy załatwiać wkłucie centralne, bo ma słabe żyły;
w międzyczasie czeka go termoablacja ogniska nowotworowego na wątrobie;
Najgorzej u Taty z psychiką, dobija go szpital i te wszystkie opowieści innych pacjentów... zdrowego człowieka to dobija, a co dopiero chorego...........
Tata w dodatku leczy się na depresję, więc to już całkiem qów***a sprawa, a przecież to właśnie psychika jest tak ważna w procesie leczenia....
a co do profilaktyki - ja i Mama jesteśmy już zapisane na kolonoskopię; Mamę pobolewa coś od miesiąca w prawym boku, w dodatku chyba od zawsze ma problemy z wypróżnianiem się... u mnie na razie bez większych niepokojących objawów (najprawdopodobniej mam zespół jelita drażliwego), ale też idę, bo to był jedyny sposób, by zmusić Mamę do badania;
tyle jest akcji społecznych nawołujących do mammografii, do cytologii... dlaczego nikt nic nie wspomina o kolonoskopii??? :/
Witajcie,
mój Tato już po operacji. Trwała pięć godzin, gdyż guz okazał się dużo większy, niż wykazała tomografia. Nie zakładano stomii.
Badanie histopatologiczne:
1. Odcinek jelita długości 30 cm z guzem (...) Rak gruczołowy jelita (G2) z naciekaniem tkanki okołojelitowej pT3. Węzły chłonne bez zmian nowotworowych (13 węzłów). Obecne ogniska guza w tkance okołojelitowej (tumor deposits pN1c Astler Coller C2).
2. Fragmenty ścian jelita - zmian nowotworowych nie stwierdzono.
Nie jest dobrze, Tato załamany i bez chęci do walki. Przerzut do wątroby do tej pory nie jest na 100% potwierdzony. Tatę wypisali ze szpitala po tygodniu od operacji. Rany goją się ładnie (dwa małe nacięcia od laparoskopu i jedno podłużne nacięcie by wyjąć guza). Do domu puścili go bez żadnych opatrunków i recept na leki. Jest bardzo słaby, ale ma dość spory apetyt, dodatkowo wypija po dwa nutridrinki dziennie. Dużo chodzi.
Jutro jest konsylium w sprawie dalszego leczenia, na pewno czeka go chemioterapia. W poniedziałek mamy stawić się na kontrolę.
Nic więcej nie wiem.
Nawet nie wiem, co w Taty wynikach badań jest najgorsze, pewnie te ogniska nowotworowe w tkance tłuszczowej... Okropnie się martwimy.
Beezy, bardzo Ci wspolczuje. Mysle, ze powinienes szukac pomocy prywatnie, skoro sluzba zdrowia dziala tam u Was jak dziala. Moze te pielegniarki inaczej zaczna sie odzywac, gdy poprosi sie je o platne wizyty prywatne. Cos trzeba z tym zrobic, bo ojciec sie wykonczy... :/
Moj Tato juz po operacji, trwala piec godzin, guz wyciety, okazalo sie, ze byl duzo wiekszy, niz wykazala tomografia. Na szczescie nie zalozyli mu stomii. Po zagojeniu sie rany czeka go chemia. Tyle wiemy, czekamy na wyniki histopatologiczne.
Beezy, skad jestescie? Wspomniales o wielkopolsce, moze sprobujcie umowic sie na prywatna wizyte do WCO w Poznaniu, skoro we Wroclawiu Was zbyli. Nie wierze, ze mozna w tak bezduszny sposob odeslac chorego z kwitkiem. :(
Witajcie,
nie było mnie tu jakiś czas, bo święta i staraliśmy się nie myśleć o chorobie Taty. Jak co roku na wiosnę, ogarnialiśmy dom, ogród itd, jakby nic się nie zmieniło. Tydzień temu, w środę Tato miał robioną tomografię trójkątną (czy jakoś tak) wątroby i dziś, gdy przyjęto go do szpitala, lekarz powiedział mu wprost, że to, co miało być tylko niegroźną torbielą, to najprawdopodobniej przerzut. Jutro jest operacja wycięcia guza, to cholerstwo się rozrasta i nie ma na co czekać. Tato jest już zmęczony stresem i wyraźnie słabszy. Leczenie jeszcze się nie zaczęło, a już obserwuję u niego pierwsze objawy zrezygnowania. Dzisiejsza rozmowa z lekarzem go dobiła.
Już nie napiszę, że mnie to martwi; jestem przerażona. Mama płacze po nocach, ja staram się trzymać, ale jest to coraz trudniejsze.
nie wiem, co jeszcze napisać, łzy mi ciekną...
Witajcie,
szczere wyrazy współczucia malutka8712. Płakać się chce, kiedy to czytam i potrafię wyobrazić sobie jak bardzo Ci teraz smutno.
Myślę, że masz rację, pisząc, iż z chorym trzeba czasem rozmawiać o raku. Grunt, by nie robić tego cały czas. Ja nakrzyczałam na ojca, gdy zaczął opowiadać, że musi w końcu postawić nowy płot wokół domu, bo za rok już może nie żyć. Przez trzy dni wbijałam mu do głowy to, o czym tutaj piszecie, że rak to nie wyrok, że to choroba, którą się leczy, że z takim podejściem tylko się wykończy i przy okazji nas wszystkich wokół. Dziś (tydzień po postawieniu diagnozy) Tato wydaje się już bardziej pogodzony z perspektywą leczenia, jednak nie wiem, na jak długo mu się to utrzyma (od kilkunastu lat leczy się na depresję).
Dziś odbyło się konsylium lekarskie w sprawie Taty leczenia. Z krótkiej telefonicznej rozmowy z Panią koordynator onkologii dowiedzieliśmy się niewiele, jedynie, że tomografia i prześwietlenie nie wykazały nic niepokojącego, że torbiele na wątrobie są niegroźne i Tato został zakwalifikowany do operacji. Pojutrze ma zadzwonić, by dowiedzieć się kiedy ma stawić się na oddział. O radioterapii nikt nic nie wspomniał..... a guz nie jest chyba znowu taki malutki, skoro zajmuje połowę obwodu jelita (taki zapis znajduje się w wyniku kolonoskopii)...
Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć; nie chcę fundować Tacie dodatkowego stresu upierając się, by domagał się naświetlania. W szpitalu twierdzą, że im szybciej guz zostanie wycięty, tym lepiej, Ty Stokrotka z kolei twierdzisz inaczej.....
Co radzicie?
Dziekuje. Czy poradzicie mi, co robic, jesli lekarze zdecyduja, ze nie jest konieczna radioterapia przed operacja? Mamy przeniesc leczenie Taty do innego szpitala? Dzis zrobili Tacie tomografie, przeswietlenie i badanie krwi. W srode lekarze maja ustalic plan leczenia. Bardzo sie martwimy, tym bardziej, ze lekarze wynalezli w starym wypisie ze szpitala Taty dwie male torbiele na watrobie, ktorymi nikt sie wczesniej nie zainteresowal....
Tato mial robiona kolonoskopie, gdyz troche pobolewala go lewa strona brzucha i mial gazy. Badanie wycinka wykazalo tego guza. Tato ma 58 lat, mieszkamy niedaleko Leszna (to znaczy On z Mama, ja mieszkam na stale w Poznaniu), stad tez wybor leszczynskiego szpitala. Ucieszylismy sie, ze uda sie tak szybko zrobic operacje, dlatego troche martwi mnie to, co napisalas, Sierotka. Tym bardziej, ze radioterapia w Lesznie nie jest mozliwa, konieczne byloby szukanie jej w Poznaniu. Ja oczywiscie porusze niebo i ziemie, by Tacie jak najszybciej to zalatwic, ale co zrobic, jesli lekarze uznaja, ze nie trzeba naswietlac? Mamy sie wyklocac? Przeczytalam sporo Waszych wypowiedzi, niektore opisy sluzby zdrowia sa naprawde przerazajace i troche boje sie zostawic Tate w rekach lekarzy. Sama z kolei wiem tylko tyle, co wyczytalam tutaj i na kilku innych stronach... Z drugiej strony chirurg, do ktorego trafil Tato wydaje sie byc bardzo fachowy, osobiscie zalatwil ekspresowy termin tomografii i wyglada na to, ze zalezy mu na szybkim wycieciu Tacie tego cholerstwa... Czuje sie troche jak dziecko we mgle i bede wdzieczna za kazda sugestie. Dziekuje Sierotka.