Ostatnie odpowiedzi na forum
Hmm... czyli reguly nie ma co do G. I cala teorie szlag trafil... ;)
Anecia, widze ze tu dziewczyny wiedza wiecej o przypadkach podobnych do Twojego. Wychylilam sie chyba troche z ta laparoskopia. No ale jak uprzedzalam, lekarzem nie jestem. Konsultuj, to chyba najlepsza droga. A jesli tylko usuniecie jakakolwiek droga okaze sie mozliwe to usuwaj.
A co do wlosow w pozostalych miejscach to jest rewelacja:) chemia to najskuteczniejszy depilator:)
Lena, ja tez jestem ciemna i tez czuje sie lyso na twarzy. Kupilam czarne duze okulary. Zawsze chodzilam w soczewkach wiec wiele osob nawet nie wiedzialo ze jestem slepowata i znowu szok dla otoczenia. Okulary wypelniaja blada twarz, gorna oprawka akurat pokrywa sie z brwiami (a wlasciwie tym co po nich zostalo) no i oczy sa bardziej schowane. Do tego czarna lub brazowa kredka, jakis cien, troche rozu i jakos tam jest.
Lekarze zalecaja aby sie nie zamykac i zyc aktywnie jak dotychczas. Latwo mowic jak dotychczas bo moje zycie niewiele ma wspolnego z tym, ktore sie skonczylo w styczniu. Czasem moja rodzina tego nie rozumie i dochodzi do ostrzejszej wymiany zdan. Oni mysla ze jak tylko znikam z domu i jeszcze wracam po 22/23 to juz przeginam. I nie rozumieja ze nie ma znaczenia czy bede siedziec na kanapie w domu czy u znajomych czy w jakims lokalu. Kanapa to kanapa w koncu. Ale jeszcze troche i uciekam do siebie:) mam nadzieje ze tym razem na dlugo...
Kupilam krem z filtrem 50 dla skory wrazliwej. Na wszelki wypadek gdyby slonce zaskoczylo ktoregos dnia. No i mam wielka nadzieje, ze w koncu za 2tyg rozpoczne sezon zeglarski!!! Wszystko zalezy teraz od chemii. Oby wyniki troche sie poprawily do czwartku i oby dali ta ostatnia dawke...
Anecia, 3cm prawdopodobnie mozna usunac laparoskopowo i grzebania w brzuchu prawie wtedy nie ma. Jest szybko, prawie bezbolesnie i bezpiecznie. Pol godziny roboty i spokoj na cale zycie. Moze warto skonsultowac z innym lekarzem lub nawet dwoma? Moze warto w jakims CO sprawdzic? Wg mnie lepiej to usunac, ale ja lekarzem nie jestem...
Dziewczyny, czy wiecie jakie G ma nowotwor powstaly na bazie torbieli granicznej? Czy to bedzie G1 czy roznie bywa? Czarownica miala G1, Lena, Milka, inne dziewczyny jak bylo u Was? Okreslali Wam G? Ja zyje nadzieja ze rak z torbieli jest mniej zlosliwy i jakos to bedzie...
Lena, a jak dlugie masz juz wloski i po jakim czasie po chemii? Ja mialam zawsze wlosy niewiele za ucho, max do ramion, a cale studia zupelnie krociutkie wiec bedzie powrot do mlodosci:) teraz najgorszy jest brak rzes. Maskuje jak moge ale i tak widac. Przestalam spotykac sie biznesowo juz jakis czas temu, bo sie wstydze i nie chce zeby ktos sie zorientowal i zeby nie rozeszlo sie po branzy.
Tak, kazda z nas przezywa swoja tragedie. Kazda jest inna, rownie bolesna i nie mozna ich podzielic na dobre i zle, wlasciwe i niewlasciwe. Kazda jest straszna. Ja tu egoistycznie o sobie ale wiem ze kazda z nas cos stracila.
Na zlosc wszystkiemu pierwsze co zrobilam dzisiaj po wyjsciu ze szpitala to pojechalam na spotkanie ze znajomymi do knajpki. Dostalam 2 dni wolnego od szpitala to trzeba je wykorzystac, nie ma na co czekac. Jutro chce jechac zlozyc wniosek o nowy paszport. A pozniej wniosek o wize. Jak zalatwie wize teraz to bede miec na lot caly rok.
Lena, nie mialam badanego genu brca1 choc moze byloby to zasadne. Moja mama, jej siostra i babcia mialy torbiele, ale wszystkie lagodne. Tylko teraz jaki ma to sens? Czy sposob leczenia lub cokolwiek sie zmienia jesli moj gen jest zmieniony?
Lena, nie boj sie byc sama. Singielki potrafia fajnie zorganizowac swoje zycie. A co do wstydu, jestesmy bardzo mlode i chcemy zyc jak wiekszosc mlodych ludzi, ktorzy nie wiedza dokladnie co to jest choroba. W takich srodowiskach zylysmy. Do tego rak, o ktorym nasi rowiesnicy nawet nie mysla i kojarza z jednym. Swiadomosc jest niska. Moj kolega niedawno robil "pamiatkowe zdjecia" i wznosil toast zebysmy za rok spotkali sie w tym samym gronie. Moze to moja nadinterpretacja i nadwrazliwosc, ale odebralam to bardzo osobiscie.
Czarownica, powodzenia na konkursie i gratuluje dotychczasowych sukcesow:)
Jestem w domu:)
Czarownico, powodzenia dla coreczki. Pewnie jestescie juz po wszystkim i mala szybko dochodzi do siebie.
Lena, ja bylam sklonna wyciac wszystko. Dziecko nie bylo priorytetem. Mozna przeciez adptowac, dac szczescie innemu dziecku i byc dla niego najukochansza mama. Ale do tego trzeba byc zdrowym... Lekarze nie uswiadomili mnie co to jest rak jajnika, jakie moga byc konsekwencje torbieli itd. Ja nie czytalam o tym bo skoro lekarz tak mowi to wie i wie lepiej niz wujek google. W tematyce raka jajnika i torbieli nie potrafilam sie nawet obrocic. Teraz wiem ze to byl blad.
Lena, odnosnie facetow mam tak samo. Nie mam ochoty nawet nikogo poznawac. Bo kto chcialby miec kaleke zyjaca od chemii do chemii, ktora nic nie moze zrobic, bo wszystko jest szkodliwe i na wszystko lista zakazow. Nie chce nikomu zycia utrudniac, zadawac cierpienia i ograniczac. Lepiej byc sama. Wystarczajaco osob juz cierpi przeze mnie. Moze jesli bedzie lepiej, nie bedzie nawrotow przez dluzszy czas to cos sie zmieni. No i jesli spotkam kogos kogo nie przerazi ze nie moge miec dzieci (choc teoretycznie drugi jajnik i macice mam, ale nie wiem co zrobila chemia, czy ciaza bylaby mozliwa, czy bym ja donosila i czy nic tam nie zmutowalo tak zeby dziecko nie urodzilo sie chore przez chemie dlatego uwazam ze nie powinnam juz nigdy zachodzic w ciaze po chemii nawet gdyby bylo to mozliwe). Wartosciowy facet moze to zrozumie.
Wstydze sie tej choroby. Tez chodzilam i sie badalam. Nie jakos przesadnie ale raz w roku. Czuje sie gorsza przez to wszystko. Ciagle musze odmawiac. A kiedys zanim pomyslalam to juz dzialalam... i bylam naprawde szczesliwa.
Wszyscy mowia ze mam wierzyc ze bedzie dobrze ale jak ja mam wierzyc jak juz 2 razy wierzylam i za kazdym razem dostawalam butem w twarz. A ostatnie uderzenie bylo z polobrotu...
Dziewczyny, trzymam kciuki za wszystkie majowe badania. Musi byc dobrze!
Ja mam slaba krew. Chemii prawdopodobnie nie dostane. Mimo to mam przyjechac w czwartek i zobaczymy jeszcze co da sie zrobic. Tak mi powiedziano. Kolejny paradoks. Lezalam w szpitalu ponad tydzien. Podano mi krew. Sama musialam prosic po kilku dniach o kontrolna morfologie, bo jakby co to mozna cos jeszcze zadzialac. Pytam czy nie bedzie przeciwwskazan do chemii. Mowia ze nie. Ok. Dzisiaj odebralam wypis, patrze w wyniki a tam masakra po prostu. Podeszlam do lekarki z chemii. Czy nie mogli lekarze z jednego oddzialu skontaktowac sie z lekarzem z drugiego? Czy z 0pietra na 4p. jest az tak daleko? Czy jeden wspolny system komputerowy i siec telefoniczna to za malo zeby sie skontaktowac? Wystarczy tylko chciec...
Gdybym ja tak traktowala swoich klientow to juz dawno by odeszli. W szpitalu tez odchodza. Z tych samych powodow. I juz nigdy nie wroca... to przenosnia ale w sumie trafna, sprowadza sie do jednego - do zaniedbania.
Mia, nie napisalas nic zlego. To wszystko to sama prawda. Ja sie zdenerwowalam na lekarzy, ich dzialanie i cala sytuacje. Ani troche na Ciebie:)
Piszac ze nikogo to nie obchodzi mialam na mysli lekarzy, ktorzy traktuja to po prostu jako kolejny przypadek i z totalna znieczulica mowia "przeciez Pani ma zaawansowany nowotwor wiec bedzie tak i tak. Musi to Pani zrozumiec"... zapytalam ostatnio lekarki prowadzacej co to za zycie od chemii do chemii i od wznowy do wznowy. Spuscila wzrok i probowala tlumaczyc ze to choroba przewlekla, ze mozna z tym zyc, ble ble ble... ten spuszczony wzrok pokazal tylko ze przyznaje mi racje ale nie moze tego powiedziec.
Wiem, ze dobrych ludzi to obchodzi. A dobrych ludzi jest naprawde duzo wokol. Nawet nie wiedzialam ze tak duzo.
Wydaje mi sie ze bledem nie bylo to ze zostawili jajniki, a przynajmniej ze zostawili ten drugi jaknik. Bledem bylo ze nie podali chemii zabezpieczajacej.
Jak przyszlam na operacje juz z rozsiewem to lekarz mnie przyjmujacy na oddzial zapytal dlaczego nie dostalam chemii. No k... to ja mam wiedziec dlaczego??? To raczej moje pytanie do nich.
Spieprzono mi zycie... ale kogo to dzisiaj obchodzi... teraz mam szprycowac sie chemia, zyc w stresie i wg grafiku szpitalnego i jeszcze cieszyc sie kazda chwila. Jaka kazda chwila? Kazda chwila bolu, cierpienia, zlosci, niemocy? Kazda chwila zycia w klatce? Nie moge sie z tym pogodzic i nie pogodze sie. Ja chce zyc a nie wegetowac! Zycie to nie ilosc oddechow a ich jakosc. Jakosc moich obecnych i przyszlych oddechow jest... same rozumiecie...
Dobranoc.
Widze ze tu sie dyskusja na moj temat rozkrecila a ja nieswiadomie caly dzien plotkuje z sasiadkami z sali i rodzinka i dopiero teraz czytam. Dren mi dzisiaj wyciagneli i najprawdopodobniej jutro wychodze, zeby w czwartek wrocic na chemie... oby ostatnia...
Mia, ja mam wielki zal do lekarzy za to jak zostalo to poprowadzone. Ja nie mialam pojecia o raku jajnika, torbielach, guzach granicznych itd. Nie czytalam forum bo nie dotyczylo mnie to wczesniej. Moglam tylko zaufac lekarzom. Nigdy tez nie bylam zwolennikiem internetowej wiedzy. Dopiero teraz doceniam wiedze internetowa i ta z forum. Decyzja o operacji zostala podjeta w kilka dni, prawie z dnia na dzien mnie operowali. Mialam atak zagranica i chcieli robic tam. A ja zapytalam czy moge wracac do Polski bo mam tam dobrego lekarza no i taka zludna swiadomosc ze w Polsce, u siebie to lepiej. Telefonicznie umowilam z moim gin wizyte. A moze trzeba bylo robic tam...
Powiedzialam przed zabiegiem ze gdyby tylko bylo cokolwiek podejrzanego to maja ciac wszystko i ze mi na dzieciach nie zalezy. Lekarz powiedzial ze nie mam panikowac i on postara sie zachowac jajnik. Nie pamietam juz jaka zgode podpisalam, ale tam chyba bylo cos o rozszerzeniu zabiegu. Lekarz chcial dobrze a wyszlo jak wyszlo...
Po konsultacji w CO prof. W. skierowal mnie na usuniecie tego jajnika. Bezsensowna druga operacja, ktorej mozna bylo uniknac i zrobic to za pierwszym razem. Wszystko co zostalo wyciete bylo czyste. Bylam pewna ze jest ok. Prof. powiedzial "jest Pani zdrowa. Chemioterapia nie jest potrzebna". Nie zapomne tych slow do konca zycia. Nikt mnie nie uswiadomil co moze byc dalej.
Z jednej strony mowi sie ze trudno jest wykryc raka jajnika we wczesnym stadium. Z drugiej strony prowadza niekonsekwentne leczenie. A pozniej narzekaja ze dlaczego tak pozno i wine zrzucaja na pacjentke. To gdzie jest w koncu prawda? I ile tej "prawdy w prawdzie"? Jest tyle przypadkow ze torbiel lagodna okazuje sie zlosliwa. Lekarze mowia zeby obserwowac torbiele czasem kilka lat. Dlaczego nie kieruja od razu na zabieg? Wiele z nich mozna dzisiaj przeciez wycinac niemal hurtowo laparoskopia. Czemu w tym piep... kraju jest taki burdel!