od 2014-01-21
ilość postów: 2621
Sebastians witaj. Przejdz proszę na wątek założony przez Gojkę-tam gdzie najwięcej wpisów.
Dołączam do wspomnień. Wiele z tych, które tu były mam ciągle w sercu... Lilcia, Magg, Kucja i Nana... I inne których nie ma, wiedzcie że pamięć o Was nie zaginie. JESTEŚCIE TU Z NAMI A WASZE WPISY NADAL PODTRZYMUJĄ NA DUCHU A WIEDZA JEST WYKORZYSTYWANA PRZEZ KOLEJNE Z NAS..
Agnieszka masz rację-trzeba zachować czujność i nie ma całkowitego wyleczenia. Pamiętam jak ŚP. Mag pisała jak profesor który wyciął jej guza powiedział jej że może zapomnieć że wszystko jest już ok. Magda zapomniała podróżował a OK niestety nie było...... Mag też już z nami nie ma:(
ILONKO, to że mama jest tak wysoko krojona to prawdopodobnie dobry znak, bo jest szansa że wycięli naprawdę sporo. Operacja, w naszym przypadku to kluczowa sprawa, która niestety przez słabe umiejętności lekarzy bywa zaniedbana co skutkuje późniejszymi nawrotami i wznową choroby. Teraz życzę Wam obu spokoju i jak najlepszych wieści od chirurgów. Mama pewnie będzie miała dalszą chemię żeby jeszcze dobić gada. Dopytajcie co wycięli ile zostało. zresztą wszystko powinno być w histpacie. Daj znać jak to wygląda jak będziesz coś wiedzieć
Operacja i usunięcie tego węzła, jeśli to będzie możliwe nie jest wcale złym wyjściem. Być może mama dostanie chemię ale inną lub w mniejszych dawkach. Jak już będziecie po konsylium i zdecydują co dalej, warto skonsultować to jeszcze w innym ośrodku. NIGDY W TTAKICH SYTUACJACH NIE POWIERZAJCIE ŻYCIA 1 OSOBIE BO NP JEXEN POWIE ŻE OPERACJA JEST NIEMOŻLIWA A DLA INNYCH MOŻLIWA. JEŚLI OPINIE CO DO LCZENIA SĄ ZBIEŻNE, WIADOMO ŻE DROGA JEST WŁAŚCIWA
Mar.s poczekaj spokojnie na to, co powie onkolog, w takim przypadku on będzie mieć decydujące słowo. Kreatynina wysoko więc nerki faktycznie są obciążone, będą pewnie konsultowac co dalej.
Wszystko przemawia za tym, że u mamy jest niestety zajęty i aktywny jeden z węzłów zaotrzewnowych usytuowany pomiędzy aortą a dolną żyłą główną.
Ja jestem po wlewach z Avastinu.Co mogę napisać? Żyję sporo czasu bez wznowy. Czy mi pomógł? Nie ma na to odpowiedzi....
Dorzucam swoje trzy grosze, marker stabilny,dzisiaj robiony i dzisiaj dostałam wyniki. 6 i pół roku od diagnozy.
Głębokie wyrazy współczucia.
Nie zastanawiacie się czy zrobiłyście wszystko,BO ZROBIŁYŚCIE. Ten rak zabiera i ogałaca z matek, córek, rodzin. Kiedy przychodzi czas że jest źle, to tylko równina pochyła. Najważniejsza jest obecność, miłość i wsparcie. To zostało wykonane na szóstkę z plusem. Jako córki zdałyście egzamin celująco, jako ludzie również. Życie musi trwać a Wy musicie być silne i wierzyć głęboko że mamcie czuwają nad Wami cały czas bo więź z rodzicem a zwłaszcza z mamą nigdy się nie kończy