Ostatnie odpowiedzi na forum
A jak to jest jesli chodzi o peruke? Jak sie o nia starac? To lekarz cos musi wypisac? Wybaczcie czasami naiwne pytania ale naprawde czasami czuje się bezradna jak dziecko mimo 33lat na karku :-) jade zaraz do taty. Nie jest to latwo wszystko przeorganizowac przy dwojce malych dzieci ale mnie teraz tam ciagnie i nie wysiedze w domu. Tata czuje sie teraz nieźle. Dostaje leki , biegunki nie ma. Ludzie dotknieci chorobami staja sie lepsi dla innych, dowodów mnostwo! Moim tata ktory zaczyna swoja droge leczenia opiekuja sie panowie którzy lecza sie dluzej, podnieśli go na duchu, pomagaja, jeden ma stomie i widze ze tata duzo od niego wyciaga i chlonie bardziej niz slowa lekarzy. Tylko brzydzi go poduszka z wlosami i jutro wychodzi. Mowi ze pierwsze co to chce bardzo krotko sciac wlosy. Tata mial zawsze bujna czupryne i na krotszych po prostu bedzie mniej widac. Trzeba czasu. Jestem pewna ze i z tym sie oswoi. Następnym razem chemia od 19czerwca
Dziękuję wam. Wiem ze wlosy to pierdola w obliczu tego wszystkiego ale rozumiem ze to tez "boli". Taki fizyczny, wizualny znak tego co sie dzieje w srodku. Tata ma wlew chemii 18godzinny. Potem 3godziny przerwy i nastepny.Nie mialam pojęcia ze to tyle trwa
Mamy kryzys... strasznie lecą wlosy... niby oczywiste, niby wiedzial .. ale przezywa :( lekarz mówi ze te wszystkie dolegliwości zoladkowe, bolowe itp. to skutek uboczny leczenia, ze nalozyla sie radio i chemioterapia... chemię ma bardzo silna, lekarz mówi ze uderzyli tak mocno jak sie tylko da... tata do soboty w szpitalu... pierwszy raz w zyciu...
Tata idzie jutro do szpitala na chemie, bedzie mowil lekarzom ze tak sie to pogorszylo. Jest dwa tygodnie po radio... dzięki Sierotka, dobrze miec przewodnika
Ja tez czytam z uwaga i chlone wiedze. Moj tata (rak odbytnicy, przerzuty do watroby i nerki)mial 5radioterapii po 10minut i mowiono ze do operacji najlepiej odczekac 6-8tygodni. Tyle ze w naszym przypadku nie wiem czy tata tyle wytrzyma bo ciężko mu bardzo sie wyprozniac
Kamil to bardzo dobrze ze tata jest dobrze nastawiony, ze myśli o powrocie do pracy, ze dziala i chce... moj tata, w dwa miesiące po diagnozie, mówi ze juz nie wyjdzie ze szpitala. 5radioterapii za nim i jedna chemia a bole brzucha duze i duze problemy z wyproznianiem. Czy mozliwe żeby w tak krotkim czasie guz tak urosl? Jak tata dowiedział sie o raku, jak zaczelismy o tym rozmawiac to najbardziej przerazajaca wizja byla stomia... mówiliśmy ze on sie nie pogodzi z tym, ze to najgorsze itp. Teraz chcielibyśmy zeby byla, zeby mogl normalnie zyc, bez względu na to ile czasu mu zostało :( modle sie teraz juz nie o wyleczenie ale o danie nam jeszcze trochę normalnego, spokojnego i godnego zycia... Kamil, ja bym bardzo bardzo duzo dala zeby moj tata nie mial przerzutow. Wtedy, choc czesto ze stomia, rak jest calkowicie wyleczalny... a tu stawka jest zycie i widze po sobie i mojej rodzinie ze czas i choroba bardzo zmienia podejście do wielu spraw...
Przykro mi ze wciaz pojawiaja sie nowe przypadki, ze ta wredna i paskudna choroba robi sie czyms co dotyka niemal kazda rodzine :( moj tata (68lat) jest dokladnie dwa miesiace od diagnozy. Rak odbytnicy średnio zaawansowany. Rozsiew na watrobie i na prawej nerce, gdzie jeszcze to strach pomyslec. Jest po cyklu 5radioterapii, wzial chemię podstawowa a w czwartek idzie na oddział na chemie. Maja nyc 2dniowe cykle w odstepach 2tygodniowych. Boli mnie strasznie ze wczesniej nie zrobilismy jakiejs profilaktycznej kolonoskopii, ze nie wykryto choroby zanim pojawily sie przerzuty. Jest zle i wszyscy mamt tego świadomość. Ostatnio lekarz rozmawial z tata, w sumie pierwszy raz tak otwarcie. Powiedzial mu ze to nie jest stan zagrozenia zdrowia, tylko zycua. Ze leczenie jest ciezkie i wyczerpujące, ze czeka go wiele chemii. Tata jest pogodzony ze wszystkim, wrecz gotowy na smierc, co mnie osobiscie najbardziej boli. Od poczatku spokojny, teraz zrobil sie troche wycofany, obojętny, rozmawiamy o wszystkim otwarcie, jakby dotyczylo to kogos z boku. W lipcu najprawdopodobniej czeka go operacja. Mimo leczenia widac po nim ze choroba postepuje, wiecej odczuwa bole brzucha, po chemii ma biegunki na przemian z klopotami z wyproznianiem. W ciagu tych kilku tygodni postarzal sie, zle wyglada :( strasznie trudno zyc normalnie :(
U nas tez nadzieja umiera :( mam zal ze mowili o chemii doustnej bo teraz jest jeszcze trudniej. Dzis lekarz od chemii rozmawial pierwszy raz z tata. Powiedzial ze jest zagrozeniw zycia, ze choroba jest tak zaawansowana ze nie da sie wyleczyć. Dostal dzis jakaś "chemie podstawowa", leki przeciwwymiotne, we wtorek musi zrobic echo serca a 1-2czerwca na oddział, beda takie dwudniowe cykle chemii w odstępach 2tygodniowych. Operacja nie wiadomo kiedy, wyjdzie na bieżąco... chemia, chemia i chemia. Powiedzial ze tylko tyle można zrobic :( kiedy juz bylo lepiej, wszyscy nabrali optymizmu zawsze wszystko sie wali...
Jeszcze jedna wazna sprawa... rozne opinie słyszałam a mam małe dzieci i to dla mnie istotne. Czy chory poczas radioterapii albo chemioterapii jest jakimś zagrozeniem dla dzieci?
Taki jest plan, operacja tez bedzie ale od przebiegu leczenia zalezy jej termin